V: Ethan mistrz podrywu

999 67 29
                                    

Przepychankę z Ivanem przerwało nam głośne gwizdnięcie Romana. W klasie nastąpiła cisza, dostrzegłem nowego nauczyciela siedzącego ze skrzyżowanymi nogami na biurku. Był chudy, jak na moje oko wręcz za bardzo. Do tego miał dziecięce rysy twarzy, przez co ciężko było go brać na serio. Jednak miał w sobie coś, co przyciągało mnie do niego, już mogłem stwierdzić, że w jakiś sposób będzie interesujący. Kiedy Roman rozkazał nam wstać, by przywitać nowego nauczyciela, uczyniliśmy to bez marudzenia. Jednak uważałem, że takie wstawanie jest bez sensu, w tej szkole nikt nawet by nie zwracał na to uwagi. Wzrok Jeremiaha zszedł z Cassandry i powędrował na mnie, złapałem się na tym, że zbyt intensywnie patrzę w stronę nauczyciela. Dlatego też odwróciłem szybko głowę w drugą stronę.

— Ile ma pan lat? — spytał Xavier.

— Dwadzieścia siedem.

Kiedy to usłyszałem, otworzyłem szerzej oczy, to przecież było niemożliwe, on wyglądał jak dzieciak. No cóż, jednak nie mi to oceniać czy naprawdę miał tyle lat. Zastanawiałem się, jak taki ktoś przyporządkuje naszą klasę, nikomu się to nie udało. Mieliśmy lekceważące podejście, na lekcjach robiliśmy, co chcieliśmy, do tego ogromną frajdę sprawiało dokuczanie nauczycielom. Dyrektorka miała wszystko w dupie, interesował ją tylko jej szczur, czyli biały pudel, nienawidziłem tego psa. Unikałem kontaktu wzrokowego z tym krwiożerczym zwierzęciem, wydawało mi się, że zaraz się na mnie rzuci od tego. Często jej uciekał, wtedy potrafiła przewrócić szkołę do góry nogami.

Jeremiah nie zachowywał się jak typowy nauczyciel, rozmawiał z nami swobodnie, traktował nas normalnie, chyba. Zszedł z biurka, obszedł je i usiadł na krześle, a nogi oparł na blacie. W ruchach nauczyciela nie wyczuwałem strachu, nie obawiał się nas.

Kiedy Adikia zapytała, czy może zapalić, myślałem, że odmówi jej. W odróżnieniu od niej potrafiłem bez papierosa wytrzymać dłużej. Kiedy mieszkałem z bratem, zdarzało mi się popalać w tajemnicy przed nim, gdyby się dowiedział o moim nałogu, prawdopodobnie byłby zły. W oczach Elliota wciąż chciałem pozostać tym niewinnym. Kochał mnie i to bardzo, byłem dla niego wszystkim. Po stracie rodziców mieliśmy naprawdę ciężko, przeprowadziliśmy się do tańszego mieszkania, było dużo mniejsze. Na początku Elliot podejmował się każdej pracy, po kilku miesiącach znalazł stałe miejsce, była dobrze płatna. Z tymi dobrymi pieniędzmi wiązało się to, że rzadko bywał w domu, ale rozumiałem go, robił to dla naszej dwójki.

Spiąłem się, kiedy Robert wspomniał o domu dziecka. Czy przez to, że tam musiałem mieszkać, byłem gorszy? Chciałem mu odpyskować, ale na jego szczęście wtrącił się Jeremiah. Temat domu dziecka i mojego brata były dla mnie drażliwe. Ivan popatrzył ze zmartwieniem w moją stronę, jednak nic nie mówił. Sprawdził, czy wszystko w porządku. Kilka razy nabrałem powietrza, starając się uspokoić, mimo wszystko nie chciałem obić komuś mordy tak jak ostatnio.

Zaśmiałem się cicho, kiedy Jeremiah zagiął Roberta, dobrze tak temu kretynowi. Sądząc po minie chłopaka, nowy wychowawca trafił w punkt. Wyglądało na to, że mężczyzna potrafi zagiąć każdego. Odetchnąłem z ulgą, kiedy cała uwaga skupiła się na Robercie. Pierwszy raz widziałem taką reakcję u chłopaka, Jeremiah go przestraszył. Podszedł do swojego biurka, śledziłem każdy jego ruch.

– To co, robimy imprezę powitalną? Na mój koszt.

– Że co? – Zaciekawił się Ivan. – Co to znaczy?

– Alkohol – odpowiedział. – Pozwolę wam po lekcjach napić się w tej sali. – Pomachał kluczykiem na palcu. – Jeśli obiecacie mi, że jutro stawicie się trzydzieści minut przed czasem i będziecie ze mną współpracować. Kupimy wszystko, co chcecie. Co wy na to?

Intertwine//mxb//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz