XXI: Ethan zostaje bezpańskim psem

746 59 23
                                    

— Hm... — spoglądał na menu. To nie trwało długo. — Może sok pomarańczowy i... twój wolny wieczór.

Zapisałem jego zamówienie. Zmarszczyłem brwi, kiedy dotarł do mnie sens jego słów. Popatrzyłem na mężczyznę. Znowu poczułem, jak przyjemne ciepło rozchodzi się po moim ciele. Zapraszał mnie na kolejne spotkanie. Czułem szybszy rytm swojego serca.

— Wieczór? Mój? W sensie... randka? — Gubiłem się w tym, co mówiłem. Byłem zaskoczony. Miałem kolejną szansę, by spędzić czas z Jeremiahem.

— Nie nazwałbym tego randką, ale tak, chcę nagrodzić cię za ciężką pracę. — Uśmiechał się. — Poczekam na koniec twojej zmiany, więc daj mi tylko sok.

Szybko przyniosłem dla niego jego zamówienie. Do końca zostało mi już niewiele czasu, jednak chciałem, by ten przyspieszył. Byłem podekscytowany. Przestałem przejmować się swoim zmęczeniem. Skoro przyszedł, to oznaczało, że odczytywał moje smsy. Zrobiło mi się miło. Chociaż przez pracę miałem mniej czasu, by je wysyłać. Mimo zmęczenia nie mogłem przepuścić spotkania z nim. Każda najmniejsza okazja do lepszego poznania mężczyzny brzmiała dobrze.

Możliwość spotkania Jeremiaha dodała mi energii. Przebrałem się. Byłem spragniony, wyciągnąłem z szafki colę. Wypiłem połowę. Nie chciałem, by mężczyzna zbyt długo czekał, dlatego też szybko wyszedłem. Przerwałem ciszę panującą w samochodzie. Wymieniliśmy ze sobą parę zdań, jednak potem się rozgadałem. Rozpocząłem temat pracy. Opowiadałem mu o tym z wielką pasją i podekscytowaniem w głosie. Mimo że był skupiony na prowadzeniu samochodu, to słuchał mnie z uwagą. Nie chciałem, żeby droga przeleciała nam na milczeniu. Miałem tylko nadzieję, że go nie nudziłem. W zasadzie tylko ja gadałem przez większość drogi. Chciałem się z nim podzielić wieloma rzeczami. Chciałem, żeby lepiej poznał moją osobę. Nie mieliśmy zbyt wielu okazji, by ze sobą pobyć. To, że przebywał ze mną, mogło świadczyć, że nie byłem dla niego upierdliwy.

Zaciekawił mnie tym, co sobie zaplanował. Chciał uczcić mój sukces znalezienia pracy. Jednak, kiedy go zapytałem, co chce robić, uniknął odpowiedzi na to pytanie. Najwidoczniej chciał mnie zaskoczyć. Byłem podekscytowany. Musiałem na to cierpliwie czekać. Czy to znaczyło, że nie byłem dla niego obojętny? Nie mieliśmy typowej relacji uczeń-nauczyciel. On mi się podobał, do tego zdarzyły nam się intymne sytuacje. Czy stawałem się dla niego kimś ważnym? Mógł zaprzeczać, jednak dla mnie to wszystko wyglądało jak randka. Nie chciał mi powiedzieć, co takiego zaplanował.

Zaparkował samochód w znajomym miejscu. Musiał oddać książki do biblioteki, które wcześniej wypożyczył. Czytanie nie było dla mnie, szybko się nudziłem. Wysiedliśmy z auta, wziął lektury. Szedłem za mężczyzną, jednak nie spuszczałem z niego wzroku. Wolałem pójść z nim, wykorzystywałem każdą wolną chwilę, by być blisko Jeremiaha. To było nasze drugie wyjście, tym razem nie mogłem tego zjebać tak jak ostatnio. Nasze spotkania za każdym razem kończyły się połączone z fizycznością. Dlatego tym razem chciałem, żeby było normalnie. W bibliotece znowu zastałem tę samą kobietę, co ostatnio. Widziałem jak przez cały ten czas posyłała uśmiechy do Jeremiaha. Wiedziałem, co to znaczyło, wpadł jej w oko. Jego wygląd działał na wszystkich, nawet na mnie. Łatwo robiłem się o niego zazdrosny. Tak samo było i w tym przypadku. Kiedy kobieta poszła odłożyć książki, zagadałem mężczyznę.

— Do kina też idziemy? — zapytałem z nadzieją w głosie.

— Chciałbyś, co?

— Lubię filmy, więc tak — odpowiedziałem mu zgodnie z prawdą. O nich mógłbym gadać godzinami, obejrzałem ich naprawdę dużo.

— Tylko na film chciałbyś tam pójść? — dopytywał. Wiedziałem, dlaczego to robi. Ostatnio, kiedy z nim byłem, musiał mi pomóc z moim problemem.

Intertwine//mxb//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz