XX: Jeremiah popełnia ten sam błąd

623 60 5
                                    

Kolejny tydzień leciał mi bardzo szybko. Poranki spędzałem nad lekturą, popołudniami miałem zajęcia, a wieczorami znów czytałem. Między tym wszystkim nieustannie byłem bombardowany wiadomościami od Ethana. Nie mogłem mu nie odpisać, zwłaszcza gdy spytał o szansę. Widziałem jego oceny, które krótko mówiąc, nie były powalające. Skoro była szansa, że dzięki tej swojej fascynacji trochę ogarnie dupę, to aż żal było nie skorzystać! Miałem nadzieję, że tyle będzie potrzebował czasu na naukę, że zgubi między tym wszystkim zainteresowanie moją osobą i zacznie po prostu żyć własnym życiem. Nie myliłem się, gdy każdy kolejny dzień był coraz spokojniejszy, a wiadomości od niego były krótkie i większość nie prosiła o odpowiedź swoim znakiem zapytania na końcu.

W piątek na sam weekend postanowiłem zadać im esej na za dwa tygodnie do oddania. Z racji, że godzin miałem tyle, a nie więcej, musiałem podzielić pięć na dwa. Wyszły mi dwie lekcje tygodniowo z samego języka a trzy z literatury. Minęło dostatecznie wiele czasu, aby zacząć ich oceniać, a w następnym semestrze skupić się na douczeniu ich w tematach, w których nie byli najlepsi. Chciałem, aby zdali ostatni rok z dobrym wynikiem, a niektórzy na tyle wysokim, aby dostać się na studia. Potraktowali to trochę poważniej, ale tylko trochę. Część z nich dalej była obojętna i nie kryła się z tym. Na przykład Cassandra czy Anika. Claude mimo swojej obojętności miał dobre oceny, dlatego przykładać się za bardzo nie musiał, a ja miałem ochotę dołożyć mu materiału ze studiów. Byłoby to trochę nieodpowiednie, zważywszy na różne kierunki, ale zawsze byłby mądrzejszy od innych, prawda?

Dziwiło mnie, że szkoła nie posiadała dużych środków na rozrost, pozbyła się wychowania fizycznego, ale wciąż była ogólnokształcąca. Większość szkół średnich była już ukierunkowana na twoje przyszłe życie. Pamiętam, jak w swoim liceum miałem ogrom przedmiotów, ale wystarczyło wybrać tylko trzy z nich, aby zostać wyciśniętym do ostatniej kropli potu, ale za to z ogromem wiedzy w głowie. Od dziecka chciałem uczyć się języków, więc to na kierunkach językowych się skupiałem. Dlaczego ta szkoła była aż tak rozjebana na wszystko i jednocześnie nie mając ważnych tematów w małym palcu? Na studiach na pewno mieliby spore problemy, ale może ja się nie znałem i były jakieś mniej wymagające? Alaska musiała mieć w tym jakiś cel... może nawet samolubny.

Ja postanowiłem uczyć ich na zaawansowanym poziomie, dlatego wreszcie dokręciłem śrubę i wymagałem coraz więcej i więcej. Wiedziałem, że niektórzy będą mieli problem z pogodzeniem tego z zajęciami dodatkowymi. Caleb niespodziewanie podszedł do Romana, gdy zadzwonił dzwonek. To było zaskakujące dla każdego. Ethan nie wyglądał na zainteresowanego, siedział z nosem w książce, choć wcześniej uparcie mnie obserwował. To było przerażające, jeśli chcecie znać moje zdanie.

Po lunchu spotkałem się z nimi jak zawsze na czasie z wychowawcą. Ostatnie tego typu zajęcia były dla nich dodatkową przerwą, bo ja nie miałem za bardzo powodu, aby ich zatrzymywać. Tym razem jednak Caleb podszedł do mnie i cicho zaczął mówić, choć w klasie i tak panował gwar od rozmów.

– Możemy dziś odpuścić sobie zajęcia? Od poniedziałku normalnie – poprosił.

– Jakieś problemy macie obaj? – zaciekawiłem się.

– Nie – zapewnił. – Po prostu chciałbym przez weekend skupić się na zadaniach, a od nowego tygodnia nanosić ewentualne poprawki.

– Rozumiem. Nie ma sprawy.

Prawdą było, że włoski był dodatkowym językiem, który wybrali sobie świadomie. Nie musieli się go uczyć wcale, najważniejsze były lekcje z podstawy programowej. To nie było ich winą, że szkoła postanowiła rozjebać ich plan zajęć na każde możliwe, zamiast skupiać się na wybranych przez nich. Może to jednak zasługa małej populacji w tej placówce? W sumie o tym wcześniej nie pomyślałem.

Intertwine//mxb//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz