45

1K 118 15
                                    

Powoli odłożyłem list, moje ręce wciąż się trzęsły, a umysł był w kawałkach analizując wszystkie informacje, które przekazał mi Zayn w swoim emocjonalnym liście.

Niepewnie podniosłem wzrok ze swoich dłoni na Zayna, który się na mnie patrzył. Jego orzechowe oczy zaszły łzami przez emocje, gdy zakrył ręką usta, układając ramię na jego kolanie.

Przysuwałem się do niego bliżej, wciąż na moim łóżku, tak długo aż w końcu siedziałem na przeciwko niego, nasze kolana się stykały. Odciągnąłem jego dłoń, którą zasłaniał usta, jego oczy były mokre. Wziąłem jego drżące ręce w swoje własne, splatając razem nasze palce.

- Tak bardzo przepraszam. - poruszyłem ustami, przygryzając dolną wargę. Tak, ponieważ czuję się głupio i jak kompletny dupek za to idiotyczne obrażanie się na Zayna. Jeszcze bardziej teraz, kiedy znam jego powody omijania mnie.

Boże, byłem wtedy totalnie oniemiały z szoku, który wywołała jego historia. Powiedział mi dosłownie wszystko o nim, a mała część mnie wiedziała, że to dlatego, że ufa mi wystarczająco mocno aby powiedzieć mi najbardziej bolesne wydarzenia z jego życia. Dokładnie tak samo ufałem mu ja. Ale duża część mnie wciąż czuła się głupio za to, że Zayn nie powiedział mi o tym wcześniej.

Jeśli tylko wiedziałbym, że moja słowa znów przywołają do niego te okropne wspomnienia, to na pewno bym się wycofał. Ale oczywiście, nigdy nie będę obwiniać o to wszystko Zayna. To jest już za nami.

A teraz moje serce się łamało, chcąc zabrać z jego życia cały ból i naprawić wszystko. Ponieważ takie słoneczko jak Zayn nie zasługuje nawet na jedną z tych wszystkich cholernych rzeczy, które mu się przytrafiły. Cholera jasna! Dlaczego? Dlaczego te tragiczne rzeczy zawsze przytrafiają się tym najlepszym ludziom? Dlaczego muszą przechodzić przez te straszne testy?

Myślałem, że miałem bardzo źle i nikt nie ma tak nieszczęśliwego życia jak ja. Byłem tak cholernie marudny i we wielkim błędzie.

Bo Zayn miał gorzej. Był przykładem jak życie może wszystko zniszczyć w czasie tak krótkim, jak mrugnięcie. Ale prawdziwa rzecz jest taka, że możesz przez to przejść.

Zayn ma wielkie prawo, by być za to pochwalonym. Patrząc na niego-- poznając go, dowiadując się wszystkiego o nim, cholera nawet zakochując się w nim-- nigdy byś nie przypuszczał, że ktoś tak optymistyczny, stale uśmiechający się, pomocny i bezproblemowy Zayn może mieć takie tragiczne życie. On się wciąż uśmiechał.

Powoli wyplątałem swoje dłonie z jego, by mignąć.

- Jesteś tak bardzo silny. Jestem z ciebie taki dumny Zayn. Boże, powiedziałbym ci wszystko co mi się przytrafiło, ale wiem, że to nie ma dużego znaczenia. - mignąłem, moje ręce wciąż się trzęsły, gdy Zayn czytał moje miganie, przygryzając dolną wargę. Ułożył ręce na kolanach.

- Więc chcę przeprosić za bycie takim nieuprzejmym i-

Zayn ciasno złapał moje dłonie w jego, potrząsając przecząco głową. Pocałował je i wypuścił.

- Nie musisz mnie za nic przepraszać. Powinienem powiedzieć ci wszystko tamtej nocy i to moja wina, że tego nie zrobiłem i cię zraniłem. A to co się wydarzyło, to po prostu życie. - powoli mignął, a potem wzruszył ramionami. - Nie przepraszaj mnie. I nie powinienem był używać tego co mi się przydarzyło jako wymówkę dla mojego zachowania. To moja wina, że zostałeś zraniony.

Potrząsnąłem głową w żalu.

- Oczywiście, że to jest wymówka! I jesteś usprawiedliwiony! Czuję się jak totalny kretyn, Zayn, miałem po prostu złamane serce, bo ze mną nie rozmawiałeś--

Położył mnie i ułożył moje ramiona nad głową. Uśmiechnął się lekko, a potem pochylił, całując mnie delikatnie. Odsunął się, gdy skończył.

Gdy mój oszołomiony wzrok spotkał jego, uśmiechnął się po raz kolejny. - Teraz o tym zapomnij. Mieliśmy nieporozumienie, ale teraz obaj wiemy, że się kochamy i możemy przez to przejść. - mignął, a potem cmoknął mnie w czoło. Uśmiechnąłem się błogo przez jego słowa i czyny.

- Teraz już znasz moją historię. - mignął, uśmiechając się, ale nie tak szczęśliwie jak zwykle.

- To mnie smuci, ktoś tak radosny jak ty musiał zmierzyć się z takimi rzeczami. - potrząsnąłem głową w smutku.

Wzruszył ramionami. - Tak. To jest do bani. Ale moja filozofia jest niezła, co nie? - mignął, a potem ułożył brodę na dłoniach z uroczym uśmiechem. Skinąłem głową, śmiejąc się cicho.

- Nie pozwalam życiu pokazać mi kto jest szefem. Świat ma już wystarczająco dużo negatywnej energii, obejdzie się bez mojej. Bo to w końcu moje życie i to moja decyzja czy pozwolę komuś prowadzić moje bagaże, tym samym ściągając mnie w dół, czy sam wezmę ster w swoje ręce. Dlaczego mam się smucić, kiedy mogę się uśmiechnąć. Smutek niczego nie naprawi. - mignął, nasze spojrzenia były zablokowane. Każde jego słowo we mnie uderzało.

Zayn miał kompletną rację. Ale wciąż, to wymaga bardzo dużego poświęcenia, by dać sobie radę po wielkich tragediach. Wiem, że śmierć bliskiej ci osoby nie jest czymś, co tak łatwo możesz wyrzucić ze swojego umysłu. To będzie zawsze gdzieś tam w środku, jak blizna. Tak jak powiedział Zayn - to zależy, czy zrozumiemy, że ci co nas opuścili nie chcieliby, żebyśmy płakali. Chcą, żebyśmy byli szczęśliwi. Ale zawsze zachowamy ich w naszych sercach.

Ale czy da się zakryć te blizny, tak jak Zayn? Jak to jest w ogóle możliwe?

- Wygląd to niezły oszust, co nie? - zapytał humorystycznie, nawiązując do siebie. Wyglądało to dokładnie tak, jakby czytał mi w myślach. Spróbował się uśmiechnąć, ale mu nie wyszło i schował twarz w dłoniach.

I to był ten prawdziwy Zayn, zraniony i pusty, przynajmniej w środku.

Wiem jak bolesnym przeżyciem jest stracenie rodzica. I nie jestem w stanie chociażby wyobrazić sobie jak Zayn musiał się czuć tracąc obu rodziców, a chwilę później dziewczynę.

Rozumiałem jedynie połowę jego bólu i zrobiłbym wszystko, by go zmiejszyć, chociaż troszkę. Ale zaskakująco, Zayn uważa, że jestem jedną z tych dobrych rzeczy, które mu się przytrafiły i to sprawia, że czuję się... nie wiem nawet jak to opisać.

Wiem, że nie mogę zrobić wiele, jedynie obejmować go i troszczyć się o niego, gdy pokazuje mi swoją najwrażliwszą stronę. Zayn robi to samo dla mnie.

Nie oddajemy swoje nawzajem zasług, nie. My się po prostu kochamy, Zayn i ja.

Po cichu zbliżyłem się bliżej i przytuliłem go. Objąłem go ramionami, a on zaczął kreślić kółka na dole moich pleców, szybko przyciągając mnie jeszcze bliżej. Wtulił głowę w moje włosy.

Kilka sekund później, ramiona Zayna zaczęły drżeć, a ja odsunąłem się w szoku. Moje serce przyspieszyło, gdy spojrzałem na jego mokre policzki. Coś mnie ukłuło w środku, gdy całowałem wszystkie jego łzy.

Płakał cicho, był załamany. Przyciągnął mnie znowu blisko siebie, niemal desperacko, jakbym miał zaraz zniknąć. Ułożyłem głowę na jego klatce piersiowej, zaciskając oczy. Modliłem się, by Zayn poczuł się choć odrobinkę lepiej po uwolnieniu wszystkich emocji oraz o to, by wszystko stało się dla niego łatwiejsze.

To w porządku, by płakać, naprawdę. Płakanie pokazuje jak silny jesteś, pokazuje jak długo musiałeś chować wszystkie te emocje, zanim wreszcie bariery opadły.

A Zayn był najsilniejszą osobą jaką znałem i teraz na pewno jest moim idolem, bez wątpliwości.

W tym momencie, moja adoracja, mój respekt i cała miłość do Zayna Malika wzrosła do nieskończoności.

--------------

pamiętajcie o gwiazdce i komentarzu, jeśli spodobał wam się rozdział :)

Smile [Ziall] - tłumaczenieWhere stories live. Discover now