07

1.3K 145 8
                                    

Obserwowałem Zayna w drodze do kafeterii, mój mózg wciąż szybko pracował.

Zayn skinął na mnie z uśmiechem i stał przy ladzie tłumacząc powód spóźnienia z przepraszającym wyrazem twarzy i wzruszeniem ramion. Potem związał jego fartuch wolontariusza, na którym znajdowała się plakietka z jego imieniem i zaczął serwować lunche w sekundę.

Mrugnąłem wybudzając się z transu i zacząłem szukać stolika. Moje oczy spotkały się z Louisa, który uśmiechał się jak kot Chesire i nawet Liam siedzący obok niego przyglądał mi się z ciekawością.

Niechętnie dołączyłem do chłopaków, siadając na miejsce z plaskiem. Mają już swoje lunche, a ja chyba nie mam teraz odwagi, by wziąć swój.

Moje serce wciąż nie uspokoiło się po tej krótkiej interakcji z Zaynem.

- Powininem zacząć świętować? - Louis mignął z błyskiem w oku, a ja go wykpiłem.

- Po prostu przypadkowo wpadłem na niego i powiedziałem przepraszam. I obaj szliśmy tutaj, więc tak wyszło. - odpowiedziałem.

- Czuję kłamstwo. - Louis mignął, jego oczy zwęziły się w oskarżeniu, co sprawiło, że Liam zachichotał w jego ręce. Szatyn rzucił mu czarujący uśmiech i odwrócił się, szczypiąc go w policzek.

Przewróciłem oczami. - Dobra, później. - mignąłem, zgadzając się. Potem przeszukałem plecak by znaleźć mój dziennik i wyjąłem go, zaczynając pisać przypadkowe rzeczy.

O Zaynie, tak.

Piszę o wszystkim co się dzieje, każde wydarzenie. I tak, teraz w sumie czytasz ten dziennik, czytasz o mnie, gdy pisałem w tym dzienniku o tym, że pisałem w tym dzienniku.

Dzienniko-incepcja.

Parę minut później, byłem głęboko zatracony w pisaniu, ignorując burczenie w moim brzuchu. Louis i Liam mieli konwersację spojrzeniami.

Podskoczyłem, gdy czyjaś ręka delikatnie stuknęła moje ramię, sprawiając że opuściłem swój długopis.

Obróciłem się, by spojrzeć za mnie, a moje serce przyspieszyło, bo zobaczyłem Zayna - wciąż w jego fartuchu wolontariusza - podnoszącego mój długopis. Oddał mi go mówiąc przepraszam z uroczą minką i zmarszczonymi brwiami.

Potrząsnąłem głową powoli, wciąż byłem otumaniony przez za dużo Zayno-interakcji w ciągu jednego dnia i przyjąłem swoją własność z minutowym opóźnieniem.

Oczy Zayna rozszerzyły się, jakby nagle przypomniał sobie o czymś, a potem uśmiechnął się, wyciągając dwa jabłka zza jego pleców, trzymając je dla mnie z językiem za jego zębami w trakcie uśmiechu.

Przyjąłem je powoli, wciąż będąc w szoku. - Dziękuję Zayn. - mignąłem nieśmiało, opuszczając ręce w dół. Starałem się nie patrzeć na Louisa i Liama.

- Nie dziękuj. I chcę, by oba te jabłka zniknęły do końca lunchu, rozumiesz? - mignął, dodając sztucznie straszny wygląd na końcu.

Przygryzłem wargę, kiwając głową z małym uśmiechem, czując że moje serce bije tak szybko, że on może to poczuć.

Ponieważ Zayn w jakimś rodzaju się o mnie martwi. - Obiecuję.

Klepiąc moje ramię z uśmiechem i życzliwym skinieniem głowy do Louisa i Liama, Zayn wrócił do jego miejsca za ladą, kiedy ja wpatrywałem się w jabłka chcąc je prawdopodobnie ocalić.

Ale złożyłem obietnicę, więc muszę je zjeść.

Z tą myślą wgryzłem się w pierwsze jabłko, czując się głodnym, kiedy Louis nie migał za dużo - przynajmniej teraz - tylko uśmiechał się świadomie, uderzając palcami w brodę z udawanym zamyśleniem.

Ale ja wiem co te zachowanie oznacza. Zamierza wyciągnąć to wszystko ze mnie, kiedy wrócimy do naszego pokoju.

------

pamiętajcie o gwiazdce i komentarzu jeśli spodobał wam się rozdział :)

Smile [Ziall] - tłumaczenieWhere stories live. Discover now