Obserwowałem Zayna w drodze do kafeterii, mój mózg wciąż szybko pracował.
Zayn skinął na mnie z uśmiechem i stał przy ladzie tłumacząc powód spóźnienia z przepraszającym wyrazem twarzy i wzruszeniem ramion. Potem związał jego fartuch wolontariusza, na którym znajdowała się plakietka z jego imieniem i zaczął serwować lunche w sekundę.
Mrugnąłem wybudzając się z transu i zacząłem szukać stolika. Moje oczy spotkały się z Louisa, który uśmiechał się jak kot Chesire i nawet Liam siedzący obok niego przyglądał mi się z ciekawością.
Niechętnie dołączyłem do chłopaków, siadając na miejsce z plaskiem. Mają już swoje lunche, a ja chyba nie mam teraz odwagi, by wziąć swój.
Moje serce wciąż nie uspokoiło się po tej krótkiej interakcji z Zaynem.
- Powininem zacząć świętować? - Louis mignął z błyskiem w oku, a ja go wykpiłem.
- Po prostu przypadkowo wpadłem na niego i powiedziałem przepraszam. I obaj szliśmy tutaj, więc tak wyszło. - odpowiedziałem.
- Czuję kłamstwo. - Louis mignął, jego oczy zwęziły się w oskarżeniu, co sprawiło, że Liam zachichotał w jego ręce. Szatyn rzucił mu czarujący uśmiech i odwrócił się, szczypiąc go w policzek.
Przewróciłem oczami. - Dobra, później. - mignąłem, zgadzając się. Potem przeszukałem plecak by znaleźć mój dziennik i wyjąłem go, zaczynając pisać przypadkowe rzeczy.
O Zaynie, tak.
Piszę o wszystkim co się dzieje, każde wydarzenie. I tak, teraz w sumie czytasz ten dziennik, czytasz o mnie, gdy pisałem w tym dzienniku o tym, że pisałem w tym dzienniku.
Dzienniko-incepcja.
Parę minut później, byłem głęboko zatracony w pisaniu, ignorując burczenie w moim brzuchu. Louis i Liam mieli konwersację spojrzeniami.
Podskoczyłem, gdy czyjaś ręka delikatnie stuknęła moje ramię, sprawiając że opuściłem swój długopis.
Obróciłem się, by spojrzeć za mnie, a moje serce przyspieszyło, bo zobaczyłem Zayna - wciąż w jego fartuchu wolontariusza - podnoszącego mój długopis. Oddał mi go mówiąc przepraszam z uroczą minką i zmarszczonymi brwiami.
Potrząsnąłem głową powoli, wciąż byłem otumaniony przez za dużo Zayno-interakcji w ciągu jednego dnia i przyjąłem swoją własność z minutowym opóźnieniem.
Oczy Zayna rozszerzyły się, jakby nagle przypomniał sobie o czymś, a potem uśmiechnął się, wyciągając dwa jabłka zza jego pleców, trzymając je dla mnie z językiem za jego zębami w trakcie uśmiechu.
Przyjąłem je powoli, wciąż będąc w szoku. - Dziękuję Zayn. - mignąłem nieśmiało, opuszczając ręce w dół. Starałem się nie patrzeć na Louisa i Liama.
- Nie dziękuj. I chcę, by oba te jabłka zniknęły do końca lunchu, rozumiesz? - mignął, dodając sztucznie straszny wygląd na końcu.
Przygryzłem wargę, kiwając głową z małym uśmiechem, czując że moje serce bije tak szybko, że on może to poczuć.
Ponieważ Zayn w jakimś rodzaju się o mnie martwi. - Obiecuję.
Klepiąc moje ramię z uśmiechem i życzliwym skinieniem głowy do Louisa i Liama, Zayn wrócił do jego miejsca za ladą, kiedy ja wpatrywałem się w jabłka chcąc je prawdopodobnie ocalić.
Ale złożyłem obietnicę, więc muszę je zjeść.
Z tą myślą wgryzłem się w pierwsze jabłko, czując się głodnym, kiedy Louis nie migał za dużo - przynajmniej teraz - tylko uśmiechał się świadomie, uderzając palcami w brodę z udawanym zamyśleniem.
Ale ja wiem co te zachowanie oznacza. Zamierza wyciągnąć to wszystko ze mnie, kiedy wrócimy do naszego pokoju.
------
pamiętajcie o gwiazdce i komentarzu jeśli spodobał wam się rozdział :)
YOU ARE READING
Smile [Ziall] - tłumaczenie
FanfictionOn to prawdopodobnie wie, ale marzę bym mógł mu to powiedzieć. Powiedzieć mu, jak szczęśliwym mnie czyni, tylko małym uśmiechem. W którym nieśmiały, zamknięty w sobie, niemy chłopak mieszkający w chłopięcym internacie zakochuje się w zapierającym de...