40

1K 115 20
                                    

Dzisiaj miało odbyć się ognisko i byłem dosłownie roztrzęsiony z nerwów.

Wszyscy, którzy szli, byli cały dzień niesamowicie podekscytowani. Wolontariusze planowali to chyba przez lata, więc dzisiaj mieli dzień wolny.

Powiedziałem Louisowi i Liamowi o tym, co zaproponował mi Zayn i nie dali mi dokończyć, krzycząc, że idą z nami. Byłem zarówno szczęśliwy i nie, przez to, że się zgodzili.

Szczęśliwy, ponieważ czułbym się jeszcze bardziej zdenerwowany, jakbym miał iść tam tylko z Zaynem, poddając się opinii ludzi. Wiem, że pewnie nawet nikogo nie przejmę, ale to po prostu przemyślający wszystko ja.

I właśnie Louis, Liam i ja byliśmy w drodze do auta Zayna, które było na plaży. Tamci dwaj siedzieli z tyłu, a ja na fotelu pasażera, starając się nie przyglądać jak niesprawiedliwie idealnie wygląda Zayn prowadząc auto. Był ubrany w prostą, białą koszulkę, która pokazywała jego obojczyki i tatuaż skrzydła.

Miał na sobie jeszcze czarne okulary, a tu nagle jestem sobie ja, ubrany w moje jedyne ciasne jeansy z przetarciem na kolanie i białej koszulce. Pomyślmy o tym, ja i Zayn byliśmy dzisiaj dopasowani.

Był powód, dla którego cały instytut szalał, by się tam dostać. Niestety dla nich, ale to wolontariusz musiał cię zaprosić, w przeciwnym razie nie mogłeś iść, przez kwestie nadzoru.

Nie wychodziliśmy zbyt często. Czasami były jakieś wycieczki, ale teraz było coś innego. Miałem przeczucie, że dzisiejszy wieczór będzie inny.

Zastanawiałem się nad tym, jak Zayn mnie przedstawi. Prawdopodobnie jako przyjaciela, na co nie byłbym zły. Bo wiem, że nie mógł mówić tego co chce, ponieważ po pierwsze, będą tam wolontariusze, a po drugie, nie ustaliliśmy jeszcze czym jesteśmy.

Wmawiałem sobie, że nie będę miał problemu, by porozumiewać się z innymi ludźmi. Zayn będzie, uh, translatorem. I cóż, potrafiłem czytać z ruchu warg. Moja matka nigdy nie chciała zawracać sobie głowy uczeniem się języka migowego dla mnie, to mój tata nauczył mnie migać i jestem mu wdzięczny aż do teraz.

Modliłem się, by moje antysocjalne tendencje nie pokazały się, tak jak zwykle, kiedy Zayn zrobił ostatni zakręt do plaży. Byłem wpatrzony w piękny widok, czyli fale uderzające o brzeg.

Według mnie, to był idealny moment, by iść z kimś na spacer, z kimś specjalnym. I to Zayn jest jedyną osobą, z którą jestem w stanie dzielić swoje wyobrażenia.

Zayn zatrzymał auto i zaparkował. Obserwowałem, co robi podobnie jak Louis i Liam, którzy chichotali, w ich własnym świecie. Potem Lou rzucił mi zachęcający uśmiech, jego chłopak też. Odwzajemniłem gest. Złapali się za ręce i ruszyli na plażę, gdzie było pełno ludzi i wszystko wskazywało na to, że puszczona była muzyka.

Zacisnąłem kurtkę mocniej wokół siebie, by zwalczyć ciarki spowodowane pogodą i słabo uśmiechnąłem się do Zayna, który szedł obok mnie i wyglądał na zdezorientowanego.

Objął dolną część moich pleców ręką, a ja rozluźniłem się pod jego dotykiem.

Prowadząc mnie przez parking do piaszczystej plaży, Zayn rzucił mi kolejny podekscytowany uśmiech, wskazując na coś. Podążyłem za jego wzrokiem i uśmiechnąłem się widząc budynek internatu wysoko. Więc to jest to miejsce, które razem podziwiamy.

- A teraz jesteśmy tak blisko fal. - mignął z uśmiechem, a ja zaśmiałem się i skinąłem głową, głupio uśmiechając się dlatego, że ja myślałem to samo chwilę wcześniej.

Rozglądając się wokół przez kilka sekund, znalazł grupę ludzi i pokazał mi gestem, bym go obserwował.

Wziąłem głęboki wdech i szedłem za Zaynem, który utrzymywał stabilne tempo dla mnie, machając do tłumu. Gdy się zbliżyliśmy, skoncentrowałem się na czytaniu z ust i brałem wdechy, by uspokoić swoje nerwy.

Smile [Ziall] - tłumaczenieWhere stories live. Discover now