18

933 116 12
                                    

Dzisiaj był Dzień Rodziny w internacie.

Ulubiony dzień Louisa i dzień, którego nienawidziłem z płonącą pasją. I prawdopodobnie rozumiesz dlaczego.

Mieszkam w tym internacie dla głuchych i niemych już około roku i dyrekcja urządza Dzień Rodziny co każde sześć miesięcy. Było to duże, trawnikowe przyjęcie pełne jedzenia, w trakcie którego rodziny spędzały czas z ich dziećmi.

Jasne, dużo rodziców, na przykład Liama, wciąż kochali swoje dzieci, ale dali je do tego pełnego-wiedzy internatu, by wciąż mogły otrzymywać właściwą edukację bez bycia wytrąconymi od innych.

Byli również tacy jak Louisa, który dosłownie błagał ich o oddanie go tutaj, by mógł znajdować się wokół ludzi jak on i nie być prześladowanym, jak miał w domu, za bycie głupim, niemym dzieckiem.

Ale potem, byli tacy jak moi. Którzy oddali swoje dziecko bez jego zgody, prawie krzyczące przez bycie odrzuconym z rodziny.

Siostry Louisa i jego mama odwiedzają go cały czas, tak samo jak Liama. A moi? Zawsze musiałem siedzieć samotnie w trakcie tego piekielnego dnia (tylko dla mnie), oglądając przyjaciół w trakcie ich najlepszego czasu. Przestałem mieć nadzieję na zobaczenie matki już dawno temu.

Siedziałem na marmurowym stopniu schodów, które prowadziły do naszego pokoju, próbując ukryć grymas na twarzy. Byłbym głupi, jeśli wystroiłbym się na ten dzień, ale Louis i Liam mieli absolutne prawo do bycia podekscytowanymi.

- Będziesz w porządku? - Louis mignął, jego oczy świeciły troską, a ja skinąłem machając do niego. Liam poklepał mnie po ramieniu delikatnie i  razem odeszli na spotkanie z ich rodzinami, jeszcze nigdy nie czułem się aż tak opuszczony jak wtedy. Nie wiem dlaczego w tym roku to bolało dziesięć razy bardziej.

Stąd gdzie siedziałem, mogłem dojrzeć uśmiechniętego Louisa z jego mamą, wytulającego z niej życie, a potem atakującego swoje siostry.

Nie mogłem zauważyć Liama; musiał spędzać gdzieś czas z rodziną.

Widzenie mojego najlepszego przyjaciela szczęśliwego sprawiało, że się uśmiechnąłem, ale moje serce bolało. Czułem łzy spływające kaskadami na moje policzki i ostro otarłem je.

Nie mogłem tu zostać.

Widziałem Louisa zapraszającego mnie do spędzenia czasu z jego rodziną jak zawsze, bym nie czuł się odtrącony, ale zaprzeczyłem i odwróciłem się w stronę mojego bezpiecznego miejsca.

Dwa razy prawie przewróciłem się w drodze, ale tak szybko jak doszedłem do kamieni, rzuciłem mój plecak z dziennikiem, podwinąłem kolana i zacząłem płakać przez moje głupie życie. Wiedziałem, że depresja wraca, mogłem to poczuć przerażająco mocno w moim umyśle. Mój płacz przerodził się w okropny szloch.

Moje beznadziejne życie, w którym jestem nikim dla mojej rodziny, chłopak którego lubię myśli, że jestem dzieckiem, a wiesz jaka jest najlepsza rzecz?

Nie mogę nawet usłyszeć złych rzeczy, które mówią na mój temat.

---------

pamiętajcie o gwiazdce i komentarzu jeśli spodobał wam się rozdział :)

dziękuję za 3k wyświetleń, prawdopodobnie piszę to pod każdym rozdziałem, ale kocham was

Smile [Ziall] - tłumaczenieWhere stories live. Discover now