52

711 52 17
                                    

Zostałem wybudzony z mojego spokojnego snu przez ciężkie ciało leżące ma mnie. Stękając, zrzuciłem Louisa z mojego łóżka. Przetarłem oczy.

Louis uśmiechał się do mnie szeroko, jego długie włosy wpadały mu do oczu. Zmarszczki od jego uśmiechu wydawały się już robić permanentne, jednak on uśmiechnął się jeszcze szerzej, niemal podskakując w miejscu.

Wybudziłem się już do końca i spojrzałem na mojego przyjaciela, który wydawał się być zauważalnie szczęśliwszy niż poprzedniej nocy. Leżał cały dzień, aż do wieczora gdy Liam wyciągnął go z pokoju na rozmowę, może nawet coś więcej - ugh, i dzięki Bogu, że nie znam szczegółów, ale w każdym razie między nimi jest już w porządku.

Liam przeprosił Louisa, potem Louis Liama i wydaje mi się, że oni czasem po prostu przesadzają.

Spojrzałem na Louisa wzrokiem co? bo mój umysł był jednak wciąż za bardzo zaspany by zadawać sensowne pytania. Louis rzucił mi zszokowane spojrzenie i wyciągnął spod mojej głowy poduszkę po czym uderzył mnie nią w twarz. Wow.

- To jest ten dzień! Jedziemy do Londynu! - mignął i oj, oj.

Cholera! Czy ja jestem taki głupi?

Sprawdziłem godzinę i w sumie mieliśmy jeszcze dużo czasu. Jednak Louis był już gotowy, bo chciał zjeść coś przed wyjazdem. Nie mogłem się z tym bardziej zgodzić.

---------

Dwadzieścia minut przed wyjazdem.

Louis był podekscytowany, energetycznie skakał po naszym pokoju, sprawdzał wszystkie kąty i przepakowywał rzeczy. Słodki idiota.

Byłem juz spakowany, więc siedziałem z moją torbą w rogu łóżka, czekając aż Louis skończy swoje pakowanie na ostatnią chwilę.

Mój nowy telefon zawibrował mi w kieszeni, a moje usta wygięły się w uśmiechu. Louis nauczył mnie najprostszych rzeczy, takich jak dzwonienie czy pisanie.

Zaproponował też, że wgra mi na telefon parę swoich ulubionych piosenek a ja spojrzałem na niego prześmiewczo, a on uciekł wzrokiem zakłopotany.

Otworzyłem pospiesznie wiadomość.

zayn: dzien dobry jabłkowy chłopaku! wybacz ze nie mogłem napisać do ciebie w pierwszej kolejności, ale miałem pare rzeczy do załatwienia

niall: w porządku:) ważne ze teraz napisałeś. wszystko gotowe?

zayn: aww. i tak, a ty jestes gotowy?

niall: jestem. Tęsknie za toba

zayn: tez za toba tęsknie kochanie. Nie moge sie doczekać by mieć cie znów w swoich ramionach

zayn: za tandetnie?

niall: nie, jestes idealny

zayn: niall

zayn: okej, do zobaczenia niedługo. bezpiecznej podróży skarbie i widzimy sie w Londynie xx

niall: ty tez. do zobaczenia w londynie kochanie xxxxx

Louis pstryknął mnie w czoło a ja spojrzałem na niego. Stał ze skrzyżowanymi ramionami i tupał stopą.

Przewróciłem oczami. Potem zeszliśmy na dół i wtopiliśmy się w innych uczniów czekających na wyjazd. Czułem za duży tłok więc wyszedłem z budynku i zapiąłem kurtkę.

Wiadomo, że wrócę tu za 10 dni ale przez cały ten czas będę wolny. Uwolnię się od mojej rutyny - pokoju, stołówki, lekcji i ławki, to brzmiało nierealnie. Tak jakby, postaw się na moim miejscu.

Razem z Louisem przywitaliśmy się z Liamem, Ashtonem podczas gdy Luke cały czas migał o wszystkich grach, w które będziemy mogli grać podczas jazdy.

Czułem się jakbym jechał z moimi przyjaciółmi na jakąś wycieczkę... Co w sumie robiłem, ale chodzi o taką, na którą jedziemy sami z własnych zaoszczędzonych pieniędzy, na tak długo jak chcemy. Ale oczywiście cieszyłem się i tak z tego, co mam teraz.

Rozejrzałem się wokół, aż mój wzrok zatrzymał się na Zaynie. Moje serce przyspieszyło. Chciałem rzucić się na niego i go przytulić i bardzo bolało mnie to, że nie mogę tego zrobić. Wyglądał niesamowicie w niebieskiej kurtce, czarnych butach i opasce na głowie, która odgarniała jego grzywkę. Chciało mi się płakać.

Wychwycił mój wzrok, a ja zrobiłem jedyną rzecz, jaką mogłem w tej chwili.

Uśmiechnąłem się. On to odwzajemnił.

Ashton szturchnął mnie, a ja zorientowałem się, że Zayn zniknął już w busie, więc razem z chłopakami skierowaliśmy się do wejścia.

Kiedy schowaliśmy już nasze bagaże i zajęliśmy miejsca, mój telefon zawibrował i musiało być to dość głośne, bo Louis rzucił mi spojrzenie i bezczelny uśmiech ze swojego miejsca, które dzielił z Liamem. Ja siedziałem - zgadłeś to - sam.

Przewróciłem oczami zabawnie i nacisnąłem na niebieski dymek.

zayn: czy to chore ze chciałem odepchnąć wszystkich i pobiec do ciebie i cie wycałować? Wygladasz dzisiaj strasznie słodko

Zarumieniłem się i zachichotałem sam do siebie, starając się ukryć uśmiech.

niall: wcale bo chciałem zrobic to samo. Wygladasz dzisiaj niesamowicie to boli

zayn: cóż, wiec pasujemy do siebie. Zaraz sie zobaczymy obiecuje:)

niall: co zamierzasz panie malik? xx

zayn: poczekaj a zobaczysz mój jabłkowy chłopaku xx

Oparłem głowę o szybę i uśmiechnąłem się sam do siebie. Mam przeczucie, że
ta wycieczka będzie jedną z lepszych w moim życiu.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 17, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Smile [Ziall] - tłumaczenieWhere stories live. Discover now