57

2.4K 166 149
                                    

Podobnie jak w ciągu moich pierwszych tygodni w domu Chrisa, i tym razem zostałam sama. Wróciliśmy, a raczej to ja wróciłam do pustego, olbrzymiego domu. Postanowiłam przy najbliższej okazji, nie ważne co by się nie działo, porozmawiać całkowicie szczerze. Nie mogę sobie w tej sytuacji pozwolić na milczenie. Nie z Chrisem.

Nikt nie dowiedział się o ciąży. Tak jak mnie o to poprosił. Nie zmieniło się nic, dnie przebiegały jak wcześniej. Natomiast dla mnie zmienił się niemalże cały świat.

- Blair! - głos Marie sprawił, że wróciłam do rzeczywistości. 

- Herbata ci ostygła. - dodała.

Spojrzałam przed siebie. Na stole stał kubek z zieloną herbatą. Nie pamiętam kiedy Marie go podała. Kompletnie się odcięłam. Leniwie mieszałam napój łyżeczką, choć jestem pewna iż całkowicie ostygł.

- Urgh, padam z nóg. - do kuchni wszedł Changbin. Zasiadłszy koło mnie przy stole, odłożył komórkę, którą trzymał i podniósł chwilowo na mnie swój wzrok. Gdy moje oczy odnalazły jego, natychmiast się odwrócił i chrząknął.

- Wszystko w porządku? - zapytałam. Ewidentnie coś było na rzeczy.

- Bin, zrobiłeś to, o co cię poprosiłem? - na dźwięk jego głosu podniosłam się z krzesła. W końcu przyjechał, w ręku trzymał jeszcze kluczyki od samochodu. Jego twarz, na pierwszy rzut oka, nie zdradzała mi niczego. Przypominała mi ona Chrisa, jakiego znałam na samym początku. Nie podobało mi się to.

Nie był już jednak tak dobry w ukrywaniu swoich emocji, jak kiedyś. Albo to ja stałam się bardziej spostrzegawcza. Dostrzegłam w jego oczach zmęczenie, kącik jego ust lekko drgnął. Jak gdyby chciał coś powiedzieć, lecz nie wiedział co. Za to ja wiedziałam czego chcę.

- Mogę na słówko? - podeszłam do niego, stając tuż w przejściu, opierając się lekko o framugę. Stał do mnie odwrócony bokiem. Nie podobało mi się to jak mnie unikał odkąd opuściłam szpital.

Chyba nam obu potrzebna jest ta rozmowa. Jeśli on nie wie jak zacząć, chętnie przejmę inicjatywę.

Wyciągnęłam rękę, próbując chwycić go za łokieć i odwrócić go twarzą do siebie. Uniknął mojego dotyku, unosząc rękę.

- Już późno - odezwał się, spoglądając na tarczę zegarka. To chyba jakiś żart.

 - Bin, powinniśmy się zbierać.

Ouch! Czyli właśnie tyle dla niego znaczę. Nie ma dla mnie czasu. 

Changbin niechętnie wstał. Wiedziałam, że jeśli teraz pozwolę mu odejść, będę tego żałowała. Dotąd miałam cichą nadzieję, że po pierwszym szoku, Chan dojdzie do siebie i zaakceptuje fakt, że jestem w ciąży. Natomiast jego zachowanie ani trochę na to nie wskazuje. Nie pozwolę mu więcej mnie krzywdzić.

- Wcale nie jest za późno na to, o co poprosiłeś. - odezwałam się, unosząc twarz. - Myślę nawet, że w samą porę.

Temat aborcji zdecydowanie był dla niego czymś osobistym. Postanowiłam skonfrontować go tu i teraz. Zrozumiał o czym mówiłam. Wiadomość dotarła. Jestem ciekawa jaki będzie odzew. Ku mojemu zdziwieniu - jedynie mi się przyglądał, milcząc. 

Nie wytrzymałam.

- Marie, mam jutro coś do załatwienia na mieście, podwiozłabyś mnie? - dodałam.

Dotąd stała cicho i zmywała pozostałe naczynia, które nie zmieściły się w zmywarce. Wytarła lekko dłonie w ścierkę, odwracając się do nas. 

- Jasne - odpowiedziała z uśmiechem. - Tylko daj mi znać jak długo ci zajmie.

Skinęłam potakująco głową. Rzuciłam Chrisowi ostatnie spojrzenie i zwróciłam się ku wyjściu.  Tak jak myślałam, powstrzymał mnie ręką, przytrzymując mój nadgarstek, nie pozwalając zrobić ani kroku więcej.

- Blair - powiedział łagodnie, choć wyczułam w jego głosie lekkie zdenerwowanie. Nie, nie mam ochoty robić sobie złudnej nadziei. Otrzymałam swoją odpowiedź.

- Nie spieszy ci się? - rzuciłam. 

Poczułam jak jego dłoń się rozluźnia, a następnie całkowicie upada, uwalniając mnie. Szybkim krokiem wyminął mnie w drzwiach i opuścił dom. 

W tej chwili dotarło do mnie to, co tak bardzo próbowałam uniknąć. Świadomość bycia całkowicie samej. Chris nie chce dziecka. Mnie również, najwyraźniej.




______________________________________________________________

Heh, nie sądziłam, że jeszcze coś napiszę :o minęło tyle czasu od pierwszego opublikowanego rozdziału. Przyznam się, że nie do końca pamiętam przebieg wydarzeń. Będę potrzebowała kilku dni na przeczytanie całego ff, by sobie przypomnieć co zaplanowałam na kolejne rodziały.

Jeśli dotarłeś/aś aż dotąd - wow! Daj znać od kiedy jesteś ze mną :) i jak długo czekałeś/aś na kolejny rozdział haha cause I made you wait for quite some time...


; i know you - bang chan [KOREKTA]Where stories live. Discover now