28

3.9K 293 81
                                    

Chwycił moją dłoń i mocno ją ścisnął.

- Wybacz, Blair...Ale dłużej nie potrafię tutaj być - puszcza mnie i wstaje z kanapy. Co ma na myśli? - Nie martw się, wrócę po Ciebie - dodaje tylko i kieruje się w stronę drzwi. Dokąd on idzie?

Pospiesznie staję na nogach i ruszam za nim. Zdążył wyjść na korytarz, szedł bardzo szybko, jak gdyby chciał jak najprędzej stąd uciec.

- Michael ! - wołam, ale on nie reaguje. Idzie dalej przed siebie nawet się nie odwracając.
Co z nim? Nie wyobrażam sobie, by po prostu tak sobie odszedł. Nigdy wcześniej tak nie zrobił. - Dokąd ty idziesz ? Zaczekaj - mówię.

W drzwiach do kuchni stanął Woojin z zarzuconymi rękami i przyglądał nam się w milczeniu, a mój brat, widząc go, jeszcze bardziej przyspieszył kroku. Gdy Michael go mijał, posłał mu groźne spojrzenie. Co? Co z nim? Woojin nie zwrócił jednak na niego zbytniej uwagi.

- Zostawisz mnie ? - pytam i staję w miejscu. Mam dość. Nie będę za nim biegła, nie jestem małym dzieckiem. - Przez miesiąc nie wiedziałeś, czy w ogóle jeszcze żyję - kontynuuję ze łzami w oczach. - Widzieliśmy się przez może piętnaście minut i już wychodzisz ?

Zatrzymuje się i przez ułamek sekundy myślę, że zawroci i przeprosi za swoje zachowanie, ale on tylko przystanął na chwilkę.

- Wiedziałem, że żyjesz - powiedział cicho, a następnie zniknął w drzwiach wyjściowych.

Michael.

Złamało mi to serce. Mój własny brat zostawia mnie po tylko kilku minutowej rozmowie. Co z nim nie tak? To nie jest Michael, którego znałam. Nie wyobrażam sobie, by był w stanie mnie tu zostawić, jest zbyt opiekuńczy.. A jednak. Wyszedł.

Już niczego nie rozumiem.

- Blair, wszystko w porządku ? - odzywa się Woojin, stojąc w tym samym miejscu co wcześniej.

Wzięłam głęboki wdech. "Tak" - pomyślałam, ale czy aby napewno tak było?

- Nie wiem - odpowiadam szczerze. - Woojin, ja nie rozumiem co z nim. Michael zachowuje się jak nie on. - tłumaczę mu.

- Bał się tu być - mówi spokojnie. - I nawet go rozumiem. Jesteśmy nieźle popaprani...

Nie....Nie wierzę, że to tylko przez strach. Razem przeżyliśmy wypadek, oboje prawie umarliśmy. Nie zostawiłby mnie, zostałby ze  mną i jeśli trzeba będzie, zginąłby ze mną. Mamy tylko siebie nawzajem.

Woojin zniknął w kuchni i zostalam sama na korytarzu. Pamiętam, jak pomagałam Marie ze sprzątaniem i nasze wieczory filmowe. Pamiętam jak zaszywałam się w swoim pokoju. Czerń z początku mnie przytłaczała, ale później zaczęła mi się podobać. Nie była tylko mroczna ale i elegancka. Zapragnęłam wrócić do siebie.

Skręciłam w lewo, by dojść do schodów, prowadzących na piętro. Obrazy na ścianach, dywan, wszystko było mi tak dobrze znane. Wszystkie pozamykane drzwi do pomieszczeń, w których nie wiem co było.

Skierowałam się w stronę mojej sypialni, drzwi były lekko uchylone..Czy ktoś był w środku?

Popchnęłam je lekko i weszłam do środka. Panował pełny porządek, wszystko było idealnie poukładane. W miejscu lampki, którą zrzuciłam poduszką, postawiono nową, całkiem podobną do tej, ktora stała tutaj wcześniej.

A łóżko....

...nie było puste. No tak, to przecież też jego pokój i jego łóżko. Ja byłam tylko gościem.

Zdziwiło mnie, że jeszcze na mnie nie nakrzyczał za wejście bez pukania. Być może śpi i mnie nie usłyszał. Leżał do mnie odwrócony plecami, więc było to bardzo możliwe.

- Chris ? - szepnęłam, by sprawdzić czy aby napewno śpi. Nawet nie drgnął, w takim razie z pewnością śpi. Może i lepiej tak.

Usiadłam na kanapie, która stała tuż naprzeciwko łóżka. Przypomniała mi się pierwsza noc, którą spędziliśmy w tym pokoju. Spałam na tej kanapie, a on na łóżku, dokładnie jak teraz. Tak bardzo wtedy się go bałam, a teraz....

Teraz rzeczy się zmieniły. Dużo razem przeżyliśmy i jak narazie nic złego mi się nie stało, to znaczy, fizycznie.Nie mogę jednak powiedzieć tego samego o Chanie. Niewiele szczęścia mu w tym miesiącu przyniosłam, ale być może kolejny będzie lepszy. Chociaż, co ja gadam.. Za miesiąc będę już po rozwodzie i wrócę do Michaela.

Chciałabym rozejść się w zgodzie. Nie chciałabym stracić Marie i Lucasa, na chłopakach też powoli zaczęło mi zależeć.

Teraz gdy tak sobie myślę, chyba trochę  przesadziłam, jeśli chodzi o komentarz Chana. W pewnym sensie miał rację, wyglądałam tragicznie. Zaśmiałam się szczerze, ale chyba zbyt głośno.
Chłopak ruszył ramię, a następnie cały odwrócił się, leżąc teraz na plecach.

- Długo już tu jesteś ?

_______________

! AUTHOR'S NOTE !

Dzisiejszy rozdział jest prosto z plaży w Międzyzdrojach...Mam nadzieję, że miło spędzacie swoje wakacje -  oglądając seriale w łóżku, jedząc,  podróżując czy też czytając moje opowiadanie 😅

Szczerze powiedziawszy, nie bawię się tu najlepiej, ale mam za to czas by pisać kolejne rozdziały, więc będą dodawane jak dotychczas (co drugi dzień)....

Trzymajcie się i pamiętajcie - STAN STRAY KIDS 🔥💕🤣

; i know you - bang chan [KOREKTA]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora