11

4.3K 289 111
                                    

Przyjęcie miało odbyć się u któregoś z przyjaciół rodziny Chana. Tak jak rozkazał, przyjechałam z Lucasem. Nie dziwiło mnie już, gdy wjeżdżając na podjazd, zobaczyłam wielkość posiadłości.

Szybko pozbyłam się moich zmartwień dotyczących przyjęcia. Spodziewałam się nieprzyjemnej kolacji w obecności rodziny Chrisa, tymczasem czekała mnie domówka. Pierwszą osobą, jaką widzę, gdy wchodzimy z Lucasem do salonu, jest wysoka brunetka. Ma na sobie obcisłą jeansową spódniczkę i bluzkę odkrywającą plecy i brzuch zarazem. Szybko odszukałam jej wzrok i zauważyłam, że wgapia się w Chrisa, który stoi do nas tyłem, opiera się o ścianę i rozmawia z jakimś nieznanym mi facetem. Od razu odwróciłam od niej swój wzrok.

Muzyka huczy, a wszyscy obecni coś piją albo rozmawiają. Ludzie są dosłownie wszędzie. Jest głośno i gorąco. Najchętniej to wróciłabym natychmiast do domu.

- Długo musimy tu zostać? - zapytałam Marie, która stanęła po mojej prawej stronie, również przypatrując się obecnym ludziom. Przy dębowym barze, po drugiej stronie pokoju stali wszyscy pozostali chłopacy. Hyunjin i Jisung przypatrywali się nam przez chwilę a później wrócili do picia. Minął już jakiś czas odkąd ostatnio ich widziałam.

-Nie minęło pięć minut, odkąd tu dotarliśmy. - zaśmiał się Lucas. - Wyluzuj trochę, może nawet dobrze się zabawisz dzisiaj...

-Nie wydaje mi się  -odparłam, ale nie uzyskałam już żadnej odpowiedzi.

Powinnam wykorzystać tą sytuację najlepiej jak się da, a jeśli będę miała przy sobie Marie bądź Lucasa, czuję się odrobinę bezpieczniej. Myślę, że mogę im zaufać.

Trochę czegoś wypiliśmy, a następnie zaczęliśmy rozmawiać. Początkowo wolałam pozostać w stanie trzeźwości, nigdy nie wiem co może się wydarzyć. Nie potrafiłam sobie jednak przypomnieć kiedy ostatnio piłam alkohol, poza tym Marie nalegała. Z Michaelem prawie nigdy nie spożywaliśmy alkoholu. Piłam sporadycznie. Natomiast tym razem dobrze się bawiłam. Marie opowiadała mi trochę o sobie. Jej rodzice również nie żyją, oboje popełnili samobójstwo, zostawiając ją samą. Poznała chłopaków przez znajomości jej rodziców. Wuj Eunwoo podobno jako pierwszy się z nią skontaktował. Odkąd weszliśmy na temat rodziców, z powrotem nasunęło mi się pytanie, na które nadal nie otrzymałam odpowiedzi..

- Dlaczego unikasz tematu waszego ojca? - spytałam wprost. Był to efekt spożytego alkoholu.

- Blair...-zaczął, zauważyłam że nie bardzo chce poruszać tego tematu. - Myślałem, że Chris ci  powiedział.

- Niby kiedy? Odzywa się tylko do mnie, gdy musi na kimś się odreagować...a więc? - musiałam w końcu się dowiedzieć czegoś na temat tej rodziny. Życie w ciągłej niewiedzy jest męczące.

- Nasz tata nie żyje, został postrzelony 10 lat temu - powiedział cicho, dokładnie przyglądając się mojej reakcji. Z jednej strony mnie zaskoczył, ale z drugiej miało to jakiś sens. Zapewne był bardzo podobny do swojego syna. Nic dziwnego że zginął z czyjejś ręki.

- Chris był wtedy przy nim - dodał. - To dla niego trudny temat, być może dlatego nic nie wspomniał..  - dodał szybko.

-Co?! -zapytałam niedowierzająco, przecież on mógł mieć wtedy trochę ponad 10 lat. W tak młodym wieku był świadkiem morderstwa własnego ojca? Nic dziwnego że jest taki niepoukładany.

- To jeszcze nie wszystko..- kontynuował. Widziałam w jego oczach, że to co miało paść z jego ust było dla niego niesamowicie ciężkie.

 -Wujowi Eunwoo udało się go odnaleźć zabójcę a następnie rozkazał Chrisowi go zastrzelić - tą samą bronią, z której zginął nasz ojciec.

- Blair...wszystko w porządku? -odezwała się Marie, nawet nie zauważyłam kiedy do nas podeszła. - Strasznie zbladłaś.

Nie...To chore. Przecież on był dzieckiem. Jak jego wuj mógł mu kazać zrobić coś takiego? Nie mieści mi się to w głowie. Co z niego za człowiek by zrobić coś takiego dziecku?  Zrobiło mi się niewiarygodnie ciepło. Musiałam wyjść na zewnątrz, na świeże powietrze.

- Przepraszam was na chwilę, pójdę się przewietrzyć, za chwilę wrócę....- powiedziałam i ruszyłam na dwór.  Nie mogłam ani chwili dłużej siedzieć w tej duchocie. 

Na zewnątrz nie było mi dane odsapnąć w odosobnieniu. Kilka osób siedziało przy basenie na fotelikach ogrodowych. Nie zwracali na mnie uwagi, byli zbyt zajęci rozmową. Villa, oddalona zaledwie godzinę drogi od domu rodzinnego Chrisa, przepełniona była ludźmi. 

Doszło do awantury. Dwaj mężczyźni przy basenie krzyczeli i wyzywali się nawzajem Podeszłam bliżej by się przysłuchać o co dokładnie chodzi. Kilka innych osób również wyszło, aby przyjrzeć się temu zjawisku, tworząc spory tłum. Zepchnęli mnie nieco na bok, ale wciąż miałam widok na całe wydarzenie. Stanęłam przy krawędzi basenu, obserwując sytuację z coraz większym zainteresowaniem. Dopiero gdy lepiej im się przyjrzałam rozpoznałam w jednym z nich Woojina. Drugi mężczyzna był mi nieznany. Nim zdążyłam zobaczyć cokolwiek więcej, ktoś szturchnął mnie ramieniem, popychając do basenu. Zaskoczona i przerażona, tracąc równowagę, zanurzyłam się w wodzie, walcząc o powierzchnię, by znaleźć oddech. Moja czarna, luźna sukienka którą kupiłam, nie była już wcale taka luźna. Mokra, ciasno przylegała do mojej skóry. Było mi cholernie zimno, woda w basenie była lodowata. Wszyscy odwrócili się, widząc moją nagle niespodziewaną kąpiel. Zaczęłam rozglądać się wokół, szukając pomocy.

W tłumie odnalazłam Chrisa. Siedział obok tej brunetki, którą wcześniej widziałam przy wejściu. On również na mnie patrzył,  jego twarz jednak była bez jakichkolwiek emocji. Patrzył na mnie, jak gdybym wcale nie wpadła przed chwilą do basenu. Jego obojętność sprawiła, że poczułam się jeszcze bardziej zagubiona i zdezorientowana.

- Blair! -usłyszałam wołanie z oddali. Lucas przepchnął się przez tłum, by dostać się do krawędzi basenu. Gdy już udało mu się przedostać, wyciągnął do mnie rękę. Przybliżyłam się wystarczająco i sięgnęłam po jego dłoń. Z ulgą poczułam, jak mnie podtrzymuje, gdy wychodziłam z wody.

- Co się stało? Jak wpadłaś do wody? - zapytał przejęty. Nie mogłam zebrać słów, było mi tak zimno, cała się trzęsłam.

-Przypadkowo mnie popchnęli  -odpowiedziałam, pocierając rękoma ramiona, próbując się jakoś ogrzać. Ludzie w międzyczasie zdążyli się rozejść.

- Pójdę znaleźć Chrisa.. -powiadomił mnie. Nim zdążyłam zaprotestować, znikł.

To bez sensu, to nie jego sprawa, że wpadłam do wody. Poza tym widziałam, że jest zajęty. Za nic w świecie nie chciałam mu się narażać.

Ciekawscy nadal mi się przyglądali, a dziewczyny prześmiewały. Muszę wyglądać strasznie.  Opuściłam głowę, próbując się ukryć. Chciałam jak najszybciej stąd zniknąć.

Poczułam, jak czyjaś dłoń chwyta mnie za nadgarstek. Czy to Lucas? Podniosłam wzrok, aby sprawdzić, kto to. Nie spodziewałam się, że to właśnie on.

- Jedziemy do domu. - powiedział Chris z chłodem w głosie, wyciągając mnie z imprezy. Był wściekły.

Co ja mu znowu takiego zrobiłam?

; i know you - bang chan [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz