6

5K 332 86
                                    

Więcej nie rozmawialiśmy. Droga trwała mniej więcej około pół godziny nim dotarliśmy na miejsce. Nie wierzyłam własnym oczom. Wjechaliśmy na plac, na jego środku rosło wielkie drzewo, a od razu za nim rozciągał się ogromny budynek. Villa była jeszcze większa niż dom chłopaków. Byłam pod ogromnym wrażeniem.

Chan podjechał pod wejście i zgasił silnik.

-No to jesteśmy w domu. -odparł. Nie trudno było wyczytać z jego twarzy że wcale nie chciał tutaj być. Odwrócił się w moją stronę i kontynuował. -A więc..  Facet z zarostem to mój wuj - Eunwoo. Moją mamę raczej rozpoznasz, tak samo jak i młodego.

-Masz rodzeństwo? - zapytałam zdziwiona. To niemożliwe, wiedziałby że rozłąka z moim bratem łamie mi serce. Rozumiałby. W takim razie chyba nie ma z nimi zbyt dobrego kontaktu.
Już nic więcej nie powiedział. 

Gdy wysiadłam z samochodu, wypełniło mnie nieznane mi uczucie. To miejsce emanowało bogactwem i prestiżem, co z jednej strony przyprawiało mnie o zachwyt, a z drugiej odczucia niepewności. Chan bez słowa prowadził mnie w kierunku wejścia, a ja kroki stawiałam nieco niezgrabnie, zatracając się w pochłaniających mnie myślach.

Przywitała nas niska kobieta i pokierowała nas w głąb budynku. Prowadziła przez długie korytarze, aż do jednego z pokoi. Tam nas zostawiła. Zdziwiło mnie to, że to ona nas prowadziła. Chan również zdawał się nie wiedzieć, dokąd pójść, jakby wcale tego domu nie znał. Gdy już nas zostawiła przed drzwiami i odeszła, zapytałam:

- Nie bardzo się tu orientujesz, co?

- Już dawno mnie tutaj nie było - westchnął, po czym nacisnął klamkę i wszedł do środka. Wkroczyłam od razu za nim. Pokój okazał się być swego rodzaju salonem, chociaż miało w sobie też coś z domowej biblioteki. Na kanapie siedziały dwie osoby. Mężczyzna około pięćdziesiątki i kobieta również w podobnym wieku, może była trochę młodsza. Od razu poznałam kto to. Mężczyzna był wujkiem Chana, a kobieta - mogę się założyć że była jego mamą. Podobieństwo było ogromne. Na widok swojego syna szeroko się uśmiechnęła.

-Chris - odezwał się mężczyzna. Powoli wstał i podszedł do nas. Nie wyglądał na sympatycznego człowieka, w dodatku jego oschły głos, wywołał u mnie ciarki. Podali sobie ręce a następnie Eunwoo zwrócił swoją uwagę na mnie. Szybko jednak obrócił głowę i ręką zaprosił nas abyśmy usiedli. Chan zajął miejsce obok swojego wuja. Spojrzałam na kobietę, miała smutny wyraz twarzy. Było jej ewidentnie przykro, zresztą nic dziwnego. Jej syn po długiej nieobecności w domu, przyjeżdża i nawet się z nią nie przywitał. Zrobiło mi się jej szkoda, usiadłam obok niej i posłałam jej słaby uśmiech.

- Dzień dobry, jestem Blair - powiedziałam cicho, starając się być uprzejma.

Kobieta spojrzała na mnie i odwzajemniła uśmiech, choć nie tkwiło w nim uprzejmości.

- Mhm - mruknęła kobieta. - Może powiedz mi coś, o czym jeszcze nie wiem.

Zaskoczona jej bezpośredniością, zastanowiłam się przez chwilę, co mogłabym powiedzieć. To było dziwne, być pytaną w taki sposób, ale zrozumiałam, że może chciała dowiedzieć się więcej o osobie, która niespodziewanie znalazła się w jej domu z jej synem.

- Nie rozumiem - odparłam lekko speszona. 

Później dotarło do mnie co mogło być powodem jej chłodnego stosunku do mnie. Nie przypominam sobie, aby była obecna na ślubie. Jasne, wuj Eunwoo również był nieobecny ale to nie to samo. Kobieta odwróciła się, przyglądając się swojemu synowi, który na drugim końcu pomieszczenia rozmawiał ze swojem wujem.

- Przepraszam, jeśli się narzucam - zaczęłam niepewnie. - Wiem, że to wszystko może być trochę dziwne.

Ona spojrzała na mnie z mieszanką smutku i frustracji.

- Chan jest moim synem, a ja nie miałam pojęcia o jego ślubie - wyznała, zaciskając usta. - Nie mogę uwierzyć, że to się stało bez mojej wiedzy.

Zrozumiałam wtedy, że jej chłodny stosunek do mnie był wynikiem żalu i poczucia wykluczenia. Było mi jej naprawdę szkoda, ale nie wiedziałam, jak mogłabym to naprawić. Spojrzałam na Chana, który nadal był pochłonięty rozmową.

- Może powinniśmy porozmawiać - zaproponowałam, próbując znaleźć jakieś rozwiązanie. - Nie wiem, co się dokładnie stało, ale chciałabym, żebyśmy mogli się lepiej poznać i zrozumieć.

Nie miałam ochoty się aż tak silić. Kobieta nawet nie chciała na mnie spojrzeć. W dodatku nie czułam się najlepiej. Byłam zmęczona, choć nic takiego dzisiaj nie robiłam. Nie zjadłam jednak śniadania i to pogorszyło całą sytuację. Wyczułam na sobie czyjś wzrok, to Chris. Przerwał rozmowę ze swoim wujem i teraz uważnie mi się przyglądał. Poczułam się odrobinę nieswojo. Nie lubiłam gdy tak po prostu na mnie patrzył, nie wiem o czym myślał. Było to bardzo niekomfortowe.

Chan zmrużył oczy, jakby próbował coś zrozumieć.

- Blair nie zdążyła jeszcze dzisiaj nic zjeść - usłyszałam. Wuj pokiwał wyrozumiało głową.

- Rozumiem - odpowiedział spokojnym tonem. - Musisz być głodna. W kuchni jest jedzenie, proszę, poczęstuj się.

Poczułam ulgę, że temat zszedł na coś tak przyziemnego jak jedzenie. Spojrzałam na Chana, który skinął głową, dając mi do zrozumienia, że powinnam skorzystać z propozycji wuja.

- Dziękuję - powiedziałam, wstając. 

Ruszyłam przed siebie, nie wiedząc w którym kierunku mam pójść. Na szczęście nie błądziłam zbyt długo.

 Wchodząc do kuchni, zobaczyłam długi stół zastawiony różnorodnymi potrawami. Z pewnością naszykowano to wszystko z myślą o Chanie. Mój brzuch natychmiast zaczął burczeć na widok jedzenia. Sięgnęłam po talerz i zaczęłam nakładać sobie jedzenie, starając się nie przesadzać, ale jednocześnie zaspokoić głód.

Nagle usłyszałam cichy głos za sobą.

- Blair, wszystko w porządku?

Odwróciłam się i zobaczyłam Chana stojącego w drzwiach. Jego wyraz twarzy był łagodniejszy niż zwykle, co sprawiło, że poczułam się trochę lepiej.

- Tak - odpowiedziałam, starając się utrzymać minimalny kontakt wzrokowy. To było kłamstwo.

Chan zmarszczył brwi, jakby wyczuł, że coś jest nie tak. Na szczęście zadecydował nie drążyć tematu. Znów zostawił mnie samą. 

; i know you - bang chan [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz