29

3.8K 325 204
                                    

Miał szeroko otwarte oczy. Wyglądał zdecydowanie lepiej niż wczoraj. Chciałam zawrócić do drzwi i wyjść, zanim zdąży powiedzieć coś na temat mojego nagłego wtargnięcia do środka, ale zdążyłam jedynie wstać z kanapy.

- Nie idź - podniósł się na rękach do pozycji siedzącej. Niech to szlag, za późno.

- Nie chciałam Cię obudzić - mówię, by jakoś się usprawiedliwić. Stałam w miejscu, zerkając to na drzwi, to na niego.

- Za późno - odpowiada i kładzie rękę na materacu, lekko poklepując, dając mi znać, bym usiadła. Nie wiem dlaczego to robię, ale powoli ruszam w jego stronę. Być może dlatego, że nie wygląda to na próbę ataku, a raczej na zachętę do rozmowy. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie zaproponował. Byłam ciekawa co miał mi do powiedzenia. Stanęłam przy krawędzi łóżka i w pełni skupiłam na nim swój wzrok.

- Nie usiądziesz? - zapytał, podnosząc jedną brew i poprawiając się na łóżku. Ponownie zwróciłam uwagę na tatuaż, który miał na przedramieniu. Przypomniało mi się, że Woojin miał dokładnie taki sam na swoim nadgarstku. Ciekawe czy reszta chłopaków też taki ma..

Zajęłam miejsce. Skoro chce porozmawiać, to porozmawiamy.

- Co oznacza ten tatuaż? - wyciągnęłam palce i delikatnie dotknęłam jego skóry. - Ma jakieś znaczenie ? - dopytuję, wodząc palcem po literce 's'.

Chris łapie moją dłoń i powoli ją odsuwa. Gdy już myślałam że zaraz ją odrzuci, zrobił coś, czego się nie spodziewałam. Splótł nasze palce i ułożył ręce na łóżku. Zaskoczył  mnie. To już drugi raz, kiedy zrobił coś, czego nigdy dotąd nie zrobił. Było mi z tym trochę niewygodnie. Dziwnie było trzymanie go w ten sposób za rękę. Może to nie pierwszy raz, ale dotąd trzymał mnie jedynie, jak uciekaliśmy. Więc dlaczego teraz?

- Ma znaczenie - przerywa ciszę. - Ale Ci go nie zdradzę. -po chwili dodał - Widziałaś się z Michaelem?

Eh, niech nawet nie pyta. Nie wiem co mam o tym wszystkim sądzić. Odwróciłam się bokiem, twarzą do okna.

- Aż tak źle? -pyta, gdy mu nie odpowiadam. - Tak bardzo chciałaś się z nim zobaczyć...

- Michael... - zaczynam, próbując znaleźć odpowiednie słowa by kontynuować. - On był jakiś dziwny. Rozmawialiśmy tylko chwilkę i po prostu sobie poszedł - mówię ciszej.

Poczułam jak ściska moją dłoń. Odwróciłam się z powrotem w jego stronę i zlustrowałam go całego. Jego włosy były w lekkim nieładzie, ale nadal wyglądał dobrze. Oczy szeroko otwarte, ale było w nich widać, że nie był w pełni sił. To może potrwać jeszcze kilka tygodni zanim wróci do "normy". Tak bardzo bym chciała by przestał narażać się na takie ryzyko, by przestał żyć w ten sposób. Niech wyjedzie gdzieś, w jakieś bezpieczne miejsce, w którym jego przeszłość z Hakanem nie będzie go dłużej prześladywała. Niech bardziej się otworzy, pozwoli sobie na spokojne życie z przyjaciółmi i może nawet własną rodziną. Życzę mu tego. Dotychczas miał straszne życie. Jego dzieciństwo musiało być koszmarem, a teraz dobrowolnie w nim żyje, bo nie zna niczego innego. Takie życie poznał, takie mu dano, tylko w nim czuje się pewnie. Trudno mu będzie się przełamać, ale musi to zrobić. Inaczej nigdy nie będzie prawdziwie żyć.

- A ty jak się czujesz ? - spojrzał na mnie, zdziwiony pytaniem jakie mu zadałam.

- Boli - mówi krótko. - Ale jestem od rana do wieczora na przeciwbólowych...

No tak, napewno go boli rana.

Nagle ktoś zapukał do drzwi i bez czekania wszedł do środka. Ukazał nam się Lucas, a w ręce trzymał kluczyki. Popatrzył od razu na mnie, a następnie skierował swój wzrok niżej, na nasze dłonie. No tak, Chris nadal mnie trzymał. Delikatnie próbowałam wyslizgnąć rękę, ale Chris zdążył to zauważyć i ścisnął ją mocniej, uniemożliwiając mi jej odsunięcie.

- Eh, Blair.. - zaczyna Lucas. - Będę się zbierał, jedziesz ze mną? - posłał mi szeroki uśmiech.

Poczułam na sobie wzrok Chrisa, ale nie odwróciłam się. Patrzyłam na Lucasa.

Nie, nie chciałam jeszcze jechać. Właśnie rozmawiałam z Chanem jak człowiek z człowiekiem. Chcę wykorzystać tę szansę.

- Nie - odpowiedziałam. - Zostanę tu na noc.

Nie uszło mojej uwadze, jak mina chłopaka natychmiastowo zrzedła. Lucas spojrzał teraz po raz pierwszy, odkąd wszedł, na swojego brata.

- Okej - mówi bez jakichkolwiek emocji. - Zapewne chcesz pogadać z nim o waszym rozwodzie...

Chan znowu skierował swój wzrok na mnie.

- W takim razie wam nie przeszkadzam - powiedział Lucas i chwilę później zniknął za drzwiami.

No super. Dzięki.

- Rozwód ? - głos Chana przyprawił mnie o gęsią skórkę.


; i know you - bang chan [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz