47

3.9K 303 89
                                    

Po wspólnej nocy nie pozostało już nic, jedynie bolesny ślad w moim sercu, który z pewnością nie zniknie aż tak prędko. Dni przebiegały strasznie powoli, a atmosfera była jakaś napięta. Marie od kilku dni nie pokazała się w domu, tak samo jak i Chris. Chłopcy zachowują się podejrzanie. Są nadzwyczaj cisi i małomówni. Gdy pytam, czy coś się stało, automatycznie zmieniają temat lub udają, że mnie nie słyszeli.

Wszystko się niepotrzebnie dłużyło. Mogłoby mnie już dawno tutaj nie być. Chciałam jednak mieć pewność, że zanim odejdę, już nic więcej nie zmusi mnie do tego, by zjawić się tu ponownie. Wiem, że formalnie nie skończę z tym wszystkim, dopóki nie podpiszę papierów rozwodowych.

Woojin spędzał ze mną najwięcej czasu. Miałam ogromną ochotę podzielić się z nim, tym, przez co przechodzę, ale było mi wstyd. Poza tym są przyjaciółmi. Nie jest  odpowiednią osobą do zwierzeń, za to świetnym źródłem informacji.

Siedziałam w salonie, z podkulonymi nogami. Czekałam na chłopaka, który miał z kuchni przynieść nam coś do picia.
Nie potrafiłam nie myśleć o Chanie. W tym momencie, był dla mnie jedyną osobą jaka w ogole istniała. Ciężko było skupić mi się na czymś innym. Nic dziwnego zresztą, wszystko co mnie otaczało kojarzyło mi się z nim. Od łóżka, w ktorym sypiałam, aż do naczyń w górnej szafce kuchni.

- O czym tak myślisz? -przerwał mi Woojin. Trzymał w ręku dwa kubki z zaparzoną kawą. Podał mi jeden po czym usiadł obok mnie. Odrobinę się przesunęłam, robiąc mu miejsce. Nachyliłam się nad kubkiem i wciągnęłam zapach świeżej kawy.

- Ah, nie mów. Chyba wiem - powiedział szybko zanim zdążyłam cokolwiek wymyślić. - Chcesz pogadać? - pyta mniej śmiało, ale nadal głośno i wyraźnie. Nie odwrócił wzroku, a kiedy głośno westchnęłam, chłopak odstawił swój kubek na stolik i obrócił się ku mnie, opierając ramię o kanapę.

- Dziwnie się z tym czuję, mówiąc o nim z Tobą. - tłumaczę.

- Myślę, że poczujesz się przez to lepiej, jeśli w końcu to z siebie wyrzucisz.

Woojin już nic więcej nie musiał mówić, potrzebowałam czyjejś opinii, rady. Bez zastanowienia, opowiedziałam mu o wszystkim w skrócie. O WSZYSTKIM.
Uważnie mnie wysłuchiwał i ani razu nie przerwał.

- Wiedziałam, że nie powinnam mieć tej głupiej nadziei w to, że okaże się inny. Mogłam spodziewać się po nim takiej reakcji. - upuściłam głowę, by zakryć napływające do moich oczu łzy.

- Blair - poczułam dotyk jego dłoni. - Nie sądziłem, że sprawy między wami zaszły aż tak daleko. - zauważyłam, że chłopak naprawdę się mną przejął. Od razu wszelkie pozostałe wątpliwości, co do tego by wyznać mu prawdę, kompletnie zwiały.

Uniosłam twarz i rozejrzałam się po pokoju.

- Przeraża mnie fakt, że chcę zarówno stąd uciec jak i zostać - to wszystko stało się moją codziennością, przy nich czułam się dobrze. Ale to też miejsce w którym wiele wycierpiałam.

Chłopak przysunął się i przyciągnął mnie do siebie. Nie bardzo mi to pomogło, do moich myśli napłynęły wspomnienia Chrisa, ale byłam Woojinowi wdzięczna, że był w stanie mnie wysłuchać i stara się mnie zrozumieć. Teraz już nie potrafiłam powstrzymać łez. Wtuliłam się w jego ramię, by nie widział mojej twarzy.

- Co ja mam zrobić?

Rękawem przetarłam oczy i policzki. Poczułam nagłe rozluźnienie uścisku, Woojin zmieszany zabrał ze mnie ręce i wstał na nogi. Zauważyłam, że spoważniał i zesztywniał odrobinę. Chłopak dokładnie obserwował coś za mną, nawet nie mrugnął.

- Woojin...- machnęłam ręką, by zwrócić na siebie jego uwagę, ale nie udało mi się. Co go tak zainteresowało? Podniosłam się i odwróciłam do tyłu. Znieruchomiałam tak samo jak i on. Chris stał oparty ramieniem o framugę drzwi i równie uważnie obserwował przyjaciela. Oczywiście, że musiał się zjawić dokładnie dzisiaj. 

- Zostawisz nas samych? - odezwał się po raz pierwszy.

Nic więcej się od niego nie spodziewałam, nachyliłam się i zabrałam nasze kubki ze stołu, kierując się od razu w stronę kuchni. Przechodząc obok niego, przyspieszyłam kroku. Złapał mnie jednak za łokieć i zatrzymał.

- Nie ty... - ściszył odrobinę głos. Wyrwałam mu się i ruszyłam dalej naprzód. Mojej uwadze nie uszło, że dokładnie za mną podążał. Wstawiłam nasze kubki do zlewu i oparłam się rękami o blat, nachylając się lekko do przodu. Próbowałam zorientować się po jego krokach, jak blisko do mnie podejdzie, ale nie słyszałam niczego. Zwątpiwszy w to, czy aby na pewno za mną szedł, odwróciłam się i rozejrzałam.

Wciąż tu był.

I to bardzo blisko.

; i know you - bang chan [KOREKTA]Where stories live. Discover now