25

3.9K 315 95
                                    

To nie jest normalne. Dopiero co przeszedł kilkugodzinną operację, a już chce wypisać się ze szpitala. Gdzie jego rozum i rozum chłopaków?

Marie załatwiła sprawy papierkowe razem z Lucasem, ale dobrze wiem, że gdyby ich nie było, Chris sam wypisałby się ze szpitala.

- Jesteś niepoważny - komentuję, gdy siedzimy już w samochodzie. To niebezpieczne, dopiero co obudził się po operacji, w dodatku ledwie samemu siedzi. Powinien wrócić do środka, tam lekarze dobrze sie nim zajmą, dopóki nie wróci do sił.

Zajęłam miejsce z tyłu razem z nim. Lucas prowadził, a pani Bang siedziała na fotelu pasażera. Wierciłam się niespokojnie, próbując wymyśleć coś, co przekona go do zostania tutaj, niestety bez skutku. Zerknął na mnie i po chwili się odwrócił.

- Wyglądasz tragicznie - prychnął. Co proszę? Automatycznie uniosłam dłoń by mu przywalić, ale powstrzymałam się. Zauważyłam, że pani Bang uważnie nam się przyglądała. Nie chcę mu zrobić teraz krzywdy, dostanie jak wyzdrowieje. W dodatku nie chcę, by widziała to jego matka, już i tak mnie nie lubi. Ale co to za komentarz? Czy on nie pamięta przez co przeszłam?

- Ale z ciebie idiota - odezwał się brat. - Przez cały ten czas nie opuściła Cię na krok, zawdzięczasz jej swoje życie...

Nie powiedział nic więcej. Ogólnie cała droga do domu minęła w ciszy. Nie miałam ochoty się odzywać. Pomogłam mu, byłam przy nim, a nadal traktuje mnie jak śmiecia. Zasługuję na coś lepszego.

Gdy już dotrzemy na miejsce, wezmę prysznic i położę się spać. Nie zapomnę też porządnie zamknąć drzwi na klucz. Nie chcę go widzieć. 

Lucas zatrzymał samochód, bez jakiegokolwiek ociągania wysiadłam i wparowałam do domu, kierując się od razu w stronę swojej sypialni. Nie obchodzi mnie, czy potrzebuje pomocy wysiąść z samochodu, a nawet jeśli, nie kiwnę palcem.

Na korytarzu wpadłam na Jeongina.

- Hej, Blair - pomachał mi delikatnie, ominęłam go bez słowa i szłam dalej. Gdy już wślizgnęłam się do środka, zatrzasnęłam drzwi i przekręciłam kluczyk. "Wybacz, ale nie jestem w nastroju by gadać" pomyślałam. Wyjaśnię to przy najbliższej okazji. Nie chcę by był na mnie zły, ledwie się znamy, a wolałabym mieć z chłopakami raczej dobry kontakt.

Zdjęłam buty i rzuciłam się plecami na łóżko. Byłam tak bardzo zmęczona, że ciężko było nie zasnąć. Przed pójściem do łóżka chciałam jeszcze wziąć prysznic, by dokładniej zmyć brud z całego dnia. Po chwili odprężenia, wstałam i zaczęłam szykować rzeczy, w które będę mogła się przebrać i pójść spać.

Gdy już kończyłam brać prysznic, zaburczało mi w brzuchu. O nie...
Nie zamierzam schodzić na dół. Usiadłam na łóżku i zaczęłam myśleć o dzisiejszym dniu, by skupić uwagę na czymś innym niż jedzeniu. Samo wspomnienie przyprawiało mnie o ciarki. Wydarzyło się tak wiele, więcej niż powinno.

Pukanie do drzwi wyrwało mnie z rozmyślań. Ehh..w tym domu nie mam nawet chwili dla siebie. Zawsze ktoś, coś się zjawia i przeszkodzi.

- Kto tam ?

- Lucas - mówi głos zza drzwi. - Wpuścisz mnie?

Nie, nie mam ochoty nikogo widzieć, nawet jego, choć niczemu nie zawinił, a nawet stanął w mojej obronie.

- Mam chipsy i piwo - dodaje.

Ok, ma mnie. Pospiesznie wstaję z łóżka i otwieram mu zamknięte na klucz drzwi. Gestem ręki zaprosiłam go do środka. Na jego twarzy malował się serdeczny uśmiech, a w rękach trzymał to, co powiedział.

- Powinienem był od razu powiedzieć o żarciu - zaśmiał się i wszedł do środka. Położył wszystko na stolik i zajął miejsce na kanapie. Usiadłam na przeciw niego, na dywanie. Od razu złapałam za paczkę i ją otworzyłam, Lucas pomógł mi z butelką piwa.

- Nie mam ochoty rozmawiać - uprzedzam go, a on skina głową, dając znać, że rozumie. Przez chwilę naprawdę siedzieliśmy w ciszy, ale było to bardzo niekomfortowe. Chyba też to wyczuł.

- Jutro zawiozę Cię do chłopaków. Będziesz mogła zobaczyć się z bratem - to chyba najlepsza wiadomość dzisiejszego dnia. Humor automatycznie trochę mi się poprawił. Dosiadłam się na kanapę, bo zaczęła mi doskwierać niewygodna podłoga.

Piję, nie wiem właściwie dlaczego. To drugi raz, kiedy razem z Lucasem spożywaliśmy alkohol. Nieźle się skumplowaliśmy przez ten czas. Jest dla mnie miły, dba i myśli o mnie. Zawsze czuję się lepiej gdy jest obok. Rozumie, jak bardzo zależy mi na bracie, jak bardzo chcę go zobaczyć, przytulić. On wie, że brakuje mi Michael, mój stary dom, moje życie.

Trącam go łokciem w bok, gdy bierze kolejnego łyka. Patrzy na mnie zaskoczony a zarazem zdezorientowany.

- Dzięki za wszystko, Lucas - posyłam mu słaby uśmiech a następnie biorę dużego łyka, kończąc pierwszą puszkę.

; i know you - bang chan [KOREKTA]Where stories live. Discover now