22

3.9K 315 59
                                    

Cisza w lesie jest przerywana tylko naszymi oddechami. W końcu słyszę szelest w krzakach. Podnoszę głowę, gotowa na najgorsze. Widzę światła latarki i słyszę ludzkie głosy.

- Blair! Chris ! - usłyszałam wołanie. Natychmiast się ocknęłam i rozejrzałam w około.

- Tutaj! - krzyknęłam. - Jesteśmy tutaj! 

Wstałam na nogi, by łatwiej było im nas zauważyć. Gdy moim oczom ukazał się Changbin, Woojin i Seungmin, poczułam ogromną ulgę. Znaleźli nas. Jest jeszcze jakakolwiek nadzieja. Woojin zdjął z niego i oddał mi moją kurtkę i popatrzył na mnie ze współczuciem. 

- Chodź. Samochód stoi niedaleko stąd - skierował do mnie.

Posłusznie podążyłam za nimi, wciąż z sercem bijącym jak szalone. Seungmin pomógł mi iść, trzymając mnie za ramię, podczas gdy Changbin i Woojin nieśli Chrisa. Szliśmy szybko, ale ostrożnie, starając się nie wyrządzić Chrisowi dodatkowej krzywdy. Już po kilku minutach byliśmy pod pojazdem, byłam pod wrażeniem, że chłopcy dali radę unieść Chrisa tak daleko. Przyjechali po nas vanem, podobnym do tego, który nas ścigał. Chłopcy położyli go na siedzenia. Razem z Woojinem usiedliśmy naprzeciwko Chana, a Seungmin i Changbin usiedli z przodu.

Samochód ruszył, a ja czułam, jak adrenalina powoli opuszcza moje ciało, ustępując miejsca zmęczeniu i bólowi. Chris leżał nieruchomo, ale jego oddech był stabilniejszy niż wcześniej. Patrzyłam na niego, modląc się, żeby wszystko było w porządku.

- Kurwa - odzyskał przytomność.

- Śpiąca królewna się obudziła - zakomunikował z uśmiechem Woojin.

Patrzyłam na Chana. Leżał bezsilnie, próbując przetrwać. Jego zmęczone oczy sprawiały mi przykrość. Obejrzałam dokładnie jego twarz, jako pierwsze rzuciła mi się do oka jego rana nad lewym okiem, która zaczynała się powoli goić. 

- Zimno mi - wymamrotał.

Odruchowo wstałam z siedzenia i przysiadłam przy nim, okrywając go ponownie moją kurtką. Trzeba utrzymać jego temperaturę. Poza tym nie miałam zamiaru jej zakładać, była cała splamiona krwią.

- Kazałem ci uciec - Chris otworzył na chwilę oczy.

Co miał na myśli?

- Mogłaś uciec - dodał i ponownie zamknął oczy.

Woojin uważnie się przysłuchiwał i patrzył to na mnie, to na Chana.

- Mogłam - odpowiadam szczerze. Prawdą jednak było, że ucieczka nie wchodziła w grę. Nie ważne w jakiej sytuacji byśmy się nie znaleźli, zawróciłabym bez większego zastanowienia.  - Ale nie wybaczyłabym sobie tego.

- Co dokładnie się tam stało? - zapytał mnie Woojin.

Jak najdokładniej tylko mogłam, opowiedziałam mu całą historię, próbując nie zapomnieć o żadnym detalu. Gdy skończyłam opowiadać, Woojin po raz kolejny popatrzył na mnie z ogromnym współczuciem. W międzyczasie Chris stracił przytomność, ale wciąż oddychał. Co chwilę, na przemian z Woojinem sprawdziliśmy jego oddech.

- Musisz być w szoku - zauważył Woojin. Miał rację, byłam w ogromnym szoku. Nigdy w życiu nie przeżyłam niczego podobnego. Fakt, że nawet nie próbowałam się łudzić, że będzie inaczej trochę niewiele pomógł. Chris od początku mówił mi, że życie z nim nie jest łatwe. Dziś szczególnie zrozumiałam znaczenie jego słów. Nie wyobrażam sobie chłopaków z kimś przy ich boku. Nie wiadomo mi o żadnych dziewczynach, ale zapewne wszyscy z nich nie są w stałych związkach. Życie z kimś, kto prowadzi taki styl bycia, jest po prostu niemożliwe.

Jeśli którykolwiek, kiedykolwiek się zakocha, byłoby chyba lepiej od razu się odkochać. Zrujnowałby tej osobie życie. Co do Chrisa, nie jestem pewna, czy jest do tego w ogóle zdolny.

Nie mam pojęcia, czy kocha kogokolwiek. Jego relacje z matką nie wyglądają zbyt dobrze. Nie wiem, co wydarzyło się między nimi wydarzyło. Być może nie powinnam pochopnie wyciągać wniosków, skoro nie znam całej historii. Myślę, że ma dobry powód by się w ten sposób zachowywać. 

Odkąd jestem z Chrisem, coraz lepiej go poznaję, mogę nawet powiedzieć, że zaczynam rozumieć. Całe jego życie jest nieszczęściem. Najgorsze jest chyba to, że jeśli sam nie postanowi tego zakończyć, będzie żył w ten sposób do końca. Tylko dlaczego woli żyć w ten sposób?

Patrzę na swoje dłonie pomazane krwią Chrisa. Stracił jej tak wiele, nie mam pojęcia, czy to możliwe by go jeszcze uratować. Zaczynam wycierać dłonie o moją kurtkę, myśląc, że w ten sposób jego krew choć odrobinę z nich zmyje. Nie przyniosło to jednak wielkich efektów. Krew zdążyła już  zaschnąć na mojej skórze, i bez wody nie byłabym w stanie się jej pozbyć. Jej zapach unosił się w samochodzie, zaczęło robić mi się niedobrze. 

Na moje szczęście, właśnie dotarliśmy pod szpital. Chwilę później nadeszła pomoc, zabrali Chrisa i popędzili do środka. Nie widziałam nic więcej, to wszystko działo się tak szybko. 

Poczułam czyjąś rękę na ramieniu, trzęsąc mną. To Seungmin.

- Chłopcy będą czekać, a ja zawiozę Cię do domu - powiadomił spokojnie. Od razu się ocknęłam.

- Nie - zaprotestowałam. - Zostanę tutaj.

; i know you - bang chan [KOREKTA]Where stories live. Discover now