30

3.8K 318 169
                                    

Rozluźnił uścisk, po czym całkowicie mnie puścił i zabrał swoją rękę.

Nie...

Czuję się jak kretynka. Zapewne myśli, że rozmawiałam już z wszystkimi o naszym rozwodzie tylko nie z nim. Nawet nie  potrafię sobie przypomnieć, czy cokolwiek mu o tym wspomniałam. Lucas nie powinien poruszać tego tematu, to nie jego sprawa i nic mu do tego, czy weźmiemy rozwód. Czuję, jak gdyby Lucas chciał go jeszcze bardziej niż ja sama. Gdyby Chris się na niego zgodził, cieszyłabym się, ale nawet jeśli nie, jakoś pogodziłabym się ze swoim życiem. Nie czułam się tu już aż tak źle.

- Chan... - zaczynam. Nie wiem jak się usprawiedliwić.

- Jeśli chcesz się tłumaczyć, to daruj sobie - odpowiada chłodno. - Pozwoliłem ci na więcej, niż komukolwiek wcześniej. Nigdy więcej tego nie zrobię.

Kiedy w końcu chcę dojść do głosu, znów wtrąca.

- Lepiej już idź - zaakcentował ostatnie słowo, dając mi do zrozumienia, że naprawdę mnie tu nie chce. - Sprawa byłaby załatwiona, gdybyś zostawiła mnie na śmierć w lesie.

To koniec. Lucas uniemożliwił mi normalną  rozmowę. Chan całkowicie się zamknął i nie będę w stanie już normalnie z nim porozmawiać. Boję się, że przez to, nigdy więcej się przede mną nie otworzy. Zaszliśmy już tak daleko. Między nami naprawdę się jakoś układało, a teraz zdaje się, że wszystko wróciło do początku.

Wstałam z łóżka i popatrzyłam na niego bezsilnie.

- To prawda - westchnęłam. - Byłabym wolna, ale wolałam żebyś żył. - mówię i powoli wychodzę z pokoju. Nie zatrzymywał mnie, przecież sam kazał mi wyjść, a ja nie miałam już po co tu siedzieć. Teraz i tak nie będę w stanie z nim porozmawiać. Jest na mnie zły, i szczerze, nie dziwię mu się. Ma do tego prawo, dlatego też się wycofuję. Spędzimy trochę czasu osobno, zapewne dobrze nam to zrobi i może później dojdziemy jakoś do porozumienia.

Zeszłam z powrotem po schodach w dół i skierowałam do kuchni. Wszyscy siedzieli na swoich miejscach, dokładnie tak jak wcześniej.

Nie spodziewali się mnie.

- Myśleliśmy, że już pojechałaś - odezwała się Marie. Wydała się być zaskoczona faktem, że mnie tu widzi. - Z Lucasem....

- Mogę zostać na noc ? - pytam, zwracając się do niej.

- No, co ty..jasne, że tak - zapewnia mnie.

Zajęłam wolne miejsce przy stole, obok Changbina. Przyjrzałam się wszystkim po kolei. Każdy z nich przeglądał coś na telefonie, ale byli wyraźnie zainteresowani naszą rozmową z Marie. Wyglądało to naprawdę dziwnie. Praktycznie wcale nie tknęli śniadania, które stało przed nimi.

- Coś się stało ? - odezwał się jako jedyny Woojin, ale wszyscy zdawali się chcieć zadać to samo pytanie. Nie wiem, czy mam im o tym powiedzieć. Może nie powinnam, ale sprawy już pogorszyć się nie mogą.

- Lucas wspomniał o rozwodzie - mówię. - Chris teraz myśli, że dowiaduje się o wszystkim jako ostatni, czuję się z tym strasznie..

- Chwila.... - przerwał mi Felix. - Nadal bierzesz pod uwagę rozwód? Myślałem, że wy...ten tego. - siedzący obok niego Jeongin, dźgnął go łokciem w bok.

- Nazywaj rzeczy po imieniu, nie jesteś już dzieckiem - komentuje Hyunjin.

- Przestańcie, ich małżeństwo to nie wasza sprawa - wtrąca Marie, grzebiąc w szafkach. Wyciągnęła opakowanie tabletek i położyła je na blat.

Oparłam łokcie na stole i podparłam na rękach głowę. To wszystko robi się znowu strasznie zagmatwane. Sprawy między nami są niejasne. Nie wiem dokładnie co między nami jest. Jest coś, ale muszę jakoś ogarnąć czym to "cos" jest. Potrzebuję na to trochę czasu.

- Idę mu je zanieść - Marie wzięła opakowanie do ręki i wyszła z kuchni.

- To przeciwbólowe? - pytam Changbina, gdy Marie zniknęła mi z pola widzenia.

- Nie, to lek nasenny.

Co? Dlaczego bierze te tabletki ? Nie powinien przyjmować aż tyle medykamentów. No ale bez powodu napewno ich nie będzie brał. Być może silny ból nie pozwala mu zasnąć.
Zresztą, dość Chana. Nie chce sobie zakrzątać nim teraz swoich myśli.

Zwróciłam się do naprzeciw siedzącego mnie Minho. Nie wiem, czy kiedykolwiek z nim rozmawiałam.

- Cześć - powiedziałam i posłałam mu uśmiech. - Co dzisiaj będziecie robić? Macie plany? - smalltalk jest dobry, gdy się nie wie,  z kim się rozmawia. Wolę zadawać różne pytania, by nie mówić tylko o pogodzie.

- Jadę z Jisungiem do miasta, na zakupy - mówi. - Chciałabyś pojechać z nami?

To pytanie padło naprawdę niespodziewanie, ale bardzo się na nie ucieszyłam.

- Tak, chętnie. Dzięki - zrobiło mi się miło, że zaproponowali spędzenie normalnie czasu. Zakupy nie są niebezpieczne. To w końcu coś normalnego, coś z czym od jakiegoś czasu miałam mało do czynienia.

; i know you - bang chan [KOREKTA]Where stories live. Discover now