60

321 36 5
                                    

Biegiem rzuciłam się w stronę drzwi. Korytarz, który prowadził ku schodom - wcześniej zdawał się być o wiele krótszy. Teraz, z każdym krokiem, wydawał się nie mieć końca, jakby rozciągał się w nieskończoność. Miałam wrażenie, że czas i przestrzeń złośliwie sprzysięgły się przeciwko mnie. Każdy kolejny krok wydawał się cięższy od poprzedniego, nogi stawały się coraz bardziej ołowiane, a serce waliło mi w piersi jak szalone. Ściany, oświetlone mdłym światłem lamp, zdawały się zbliżać do siebie, tworząc klaustrofobiczne poczucie zamknięcia. Dźwięk moich kroków odbijał się echem, potęgując moją panikę. Niepewna, czy moje starania mają jeszcze jakikolwiek sens, biegłam ile tylko sił w nogach. 

Cudem nie przewracając się na schodach, wparowałam do kuchni. Gorączkowo lustrując każdy zakątek pomieszczenia, starałam się dostrzec osobę, za którą rzuciłam się w pościg.

Zyskałam zainteresowanie obecnych przy stole - Changbin siedział wyprostowany z lekko opuszczoną głową, tuż obok niego - Felix. Po drugiej stronie stołu stał Chris. Rękoma podparł się o stół i lekko nachylony zdawał się coś mówić do pozostałych, ale na mój widok zamilkł.

W pomieszczeniu zapadła niezręczna cisza, przerywana tylko cichym szumem lodówki. Wszyscy patrzyli na mnie, a ja próbowałam złapać oddech po biegu. Czułam na sobie ich spojrzenia, które wydawały się przeszywać mnie na wskroś. Próbując opanować drżenie rąk, odważyłam się zrobić krok naprzód. 

Niezupełnie świadoma swoich ruchów, nie zatrzymałam się. Bez zastanowienia rzuciłam się do przodu, a moje ramiona mocno owinęły się wokół jego talii. Przytuliłam go mocno od tyłu, wtulając twarz w jego plecy. Mój uścisk był silny, ale nie niekomfortowy. Poczułam, jak jego mięśnie pod koszulką napięły się pod moim dotykiem. Był zaskoczony, ale mnie nie odepchnął. Trwaliśmy tak przez chwilę, aż ciszę nie przerwał Felix.

- Czy wszystko w porządku? - zapytał, patrząc na nas z wyraźnym zdziwieniem i lekkim rozbawieniem w oczach. 

Chris delikatnie odsunął się ode mnie, odwracając głowę, by spojrzeć na Felixa. Nie wyplątał się jednak całkowicie z moich objęć - kurczowo trzymałam za brzeg jego koszulki.

- Bin? Mogę ci powierzyć poszukiwania? - zapytał Chris, zwracając się do Changbina, który uniósł głowę i spojrzał na niego z powagą.

Changbin skinął głową, wstając powoli od stołu. Jego ruchy były pewne, a spojrzenie skoncentrowane. Wiedział, że sprawa jest ważna.

- Jasne, zajmę się tym - odpowiedział spokojnie, choć w jego oczach widać było determinację. - Zabiorę Hyunjina, Hana i Minho ze sobą.

Felix uniósł brew, spoglądając to na Chrisa, to na mnie. W kuchni znów zapadła cisza. 

- Rozumiem, że zostajesz tutaj. -  podsumował Felix, zwracając się do Chrisa z pytającym wyrazem twarzy.

Chris skinął głową, wyraźnie zdeterminowany.

Changbin podszedł do drzwi, przygotowując się do wyjścia. Felix również wstał, gotowy do działania, choć jego wzrok wciąż pozostawał czujny.

- Dajcie znać, jeśli cokolwiek znajdziecie - dodał Chris, patrząc na swoich przyjaciół. 

Kiedy drzwi zamknęły się za nimi, Chris zerknął na mnie, jego spojrzenie było pełne troski. Delikatnie mnie od siebie odsunął, po czym stanął naprzeciw mnie. Nie minęło wiele czasu, zanim ponownie przyciągnął mnie do siebie, przytulając do swego torsu.

 Jego ramiona otuliły mnie mocno, jakby chciał mnie chronić przed wszystkim złem tego świata. W jego objęciach czułam się bezpieczna, jakby nic złego nie mogło mi się przytrafić. Jego ciepło rozgrzewało mnie, łagodząc niepokój i lęk, który dręczył mnie od momentu, gdy rozpoczęło się to zamieszanie. Stałam tam, w jego ramionach, czując jego oddech na swojej skórze, a czas zdawał się zwalniać. Nie pamiętam ile minęło odkąd ostatnio staliśmy tak blisko siebie, zatopieni w sobie nawzajem. Nie pamiętam, ile minęło od chwili, gdy ostatnio czułam się tak spokojna i bezpieczna. Pozwoliło to nam na chwilę oderwać się od rzeczywistości, zapominając o wszystkim, co było poza tym momentem. Jego dotyk był dla mnie jak balsam dla duszy, a w jego bliskości odnalazłam chwilowe schronienie przed burzą, która toczyła się wokół nas - przez nas.

- Chciałbym cię gdzieś zabrać - przemówił w końcu.

Spojrzałam głęboko w jego oczy, w których odbijała się szczera chęć ucieczki od problemów, chwilowego odpoczynku od napięcia, jakie nas otaczało. Uniósł dłoń i przyłożył mi ją do policzka, kciukiem głaszcząc delikatnie skórę.

- Proszę cię - szepnął.

Ton jego głosu wywołał u mnie wewnętrzny podmuch emocji, który między nami płonął. W jego oczach dostrzegałam nie tylko chęć ucieczki, ale także miłość i troskę.

- Dobrze - odpowiedziałam stanowczo, czując jak moje serce zabiło szybciej.

Vous avez atteint le dernier des chapitres publiés.

⏰ Dernière mise à jour : May 19 ⏰

Ajoutez cette histoire à votre Bibliothèque pour être informé des nouveaux chapitres !

; i know you - bang chan [KOREKTA]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant