55

4.2K 310 448
                                    

Obudziło mnie tykanie zegara, a przynajmniej tak mi się wydawało. Na początku widziałam tylko biel, światło strasznie raziło mnie w oczy. Mrugnęłam kilka razy zanim cokolwiek zobaczyłam. Uniosłam dłoń by przetrzeć oczy. Wtedy ujrzałam już wyraźnie gdzie byłam. Ściany, łóżko, i szafki. Wszystko było takie samo jakie miałam w pamięci, tylko za jednym wyjątkiem. Nie byłam sama. Tuż przy moim łóżku, na krześle,siedział Chris. Opierał głowę o ścianę i zdawał się spać.

- Przestań to robić - mruknął pod nosem, o mało nie przyprawiając mnie o zawał. Otworzył oczy i opuścił ręce. Podparł je teraz na łóżku.

- Nie sądzisz, że to romantyczne by patrzeć na kogoś gdy on śpi? - pytam z lekkim uśmiechem, próbując rozweselić atmosferę.

- Nie w moim świecie. - odparł. - Sama myśl o tym, że ktoś mógłby czaić się przy mnie, najprawdopodobniej uzbrojony, podczas gdy ja śpię, strasznie mnie przeraża.

- Ale z Ciebie maruda - odwróciłam twarz.

Usłyszałam cichy śmiech. Zerknęłam na niego kątem oka. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, ale szybko znowu zniknął.

- Cieszę sie, że nic Ci nie jest - mówi po chwili z wyraźną ulgą. - Pójdę po resztę i przy okazji zawołam lekarza.

Kiwnęłam potakująco głową. Chan wstał i już kierował się w stronę drzwi.

- Chris - słysząc moje słowa, natychmiast się zatrzymał. - Pocałuj mnie.

Bez chwili zastanowienia ruszył przed siebie i znalazł się tuż przy mnie. Przysiadł na łóżku, wyciągnął jedną dłoń i położył mi ją na głowę. Wzrok miał skupiony na moich ustach. Patrzyłam na niego oczekująco.

- Pocałuj mnie - powtórzyłam. Już nie wiem czego więcej potrzebował. Moją zgodę? Przecież praktycznie proszę go o to, by mnie pocałował. Widziałam jednak, że nadal coś go powstrzymywało.

- Chris - szturchnęłam go delikatnie w ramię. Podziałało. Cofa swoją rękę i kładzie mi ją na karku, pochylając ku sobie moją  głowę. Kiedy dzieliły nas zaledwie milimetry, poczułam jak się odwraca i jego usta przez kilka sekund delikatnie dotykają mojego czoła. Szybko opuścił dłoń i się cofnął.

- Nie o taki pocałunek mi cho...- nie zdążyłam dokończyć, gdyż mi przerwał.

- Pójdę po lekarza - w mgnieniu oka opuścił mój pokój, zostawiając mnie w nim samą. Co z nim? Dlaczego zachowuje się tak dziwnie?

Czy ja coś zrobiłam źle? Jest na mnie zły?

Drzwi otworzyły się  bez jakiegokolwiek pukania i ukazały mi chłopaków.

- Blair! - jako pierwsi wparowali do środka Changbin i Felix, a za nimi reszta chłopaków.

- Jak się czujesz ? - zapytał Jeongin troskliwym głosem. Zajął miejsce na krześle, które wcześniej było zajęte przez Chrisa.

- Lepiej - odpowiadam szczerze. Moje ciało nie odczuwało żadnego bólu. Być może dzięki znieczuleniom, które dostałam. - A wy? Jest u was wszystko w porządku?

- Nie musisz się o nas martwić - wtrącił Seungmin, opierając rękę na ramieniu Woojina.

- Chyba muszę...w końcu jesteśmy rodziną

Drzwi ponownie otwierają się do szeroka. Tym razem do środka wszedł lekarz, a za nim Chris.

- Przepraszam, mógłbym prosić wszystkich o wyjście? Zostać może tylko rodzina - pod warunkiem jeśli Pani Bang na to pozwoli.

- Jesteśmy małżeństwem - odezwał się Chan.

- Zgadza się pani, aby pani mąż został?

- Tak - odpowiadam zdezorientowana. O co może chodzić? Dlaczego wszyscy mieli stąd wyjść? Być może przeszkadzał lekarzowi tłok.

Wszyscy opuścili pokój poza Chrisem i oczywiście lekarzem.

- Pani Bang.. -zaczął, spoglądając w swoje papiery a następnie na mnie. - Miała Pani wiele szczęścia. Oprócz licznych zadrapań i rany na kolanie, nic więcej pani nie dolega.

- Pani aniołek także ma się dobrze - dodaje mężczyzna po chwili. - Na szczęście i jemu nic się nie przydarzyło.

Spojrzałam pytająco na Chrisa, a następnie na lekarza.

- Ja...nie rozumiem - zaczęłam.

- Nie wiedziała pani? - pyta lekarz, odkładając papiery na szafkę.

- Nie wiedziała o czym? - odezwał się po raz pierwszy Chris. - Niech Pan mówi...

- Pani Bang jest w ciąży. - tłumaczy krótko. - Sądziłem, że państwo wiecie...

Co proszę?

Skierowałam swój wzrok ponownie na Chana. Stał jak zamurowany. Był w takim samym stanie co i ja. Jak to? Jestem w ciąży? Ale to niemożliwe....

- Zostawię państwa na chwilę samych. - mężczyzna wziął do ręki swoje kartki i opuścił pokój.

Chan zaczął krążyć po pokoju, przeczesując nerwowo włosy ręką. Sama nie potrafię w to uwierzyć. Jestem w ciąży.

- Nie wiedziałaś? - nie spodobał mi się ton jego głosu. Brzmiał jakgdyby mnie o coś obwiniał.

Pokiwałam przecząco głową, wciąż będąc w szoku.

- Mam nadzieję, że jeszcze nie jest za późno. - kontynuował, przystając przy skraju łóżka.

- Za późno? Na co? - pytam całkowicie zagubiona.

- Na aborcję.

; i know you - bang chan [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz