•2•

1.1K 49 7
                                    

Następne było zielarstwo. Wszyscy skierowali się pod cieplarnie, a Melody razem z bliźniakami szła na samym końcu.

- Co wy na to, żeby po lekcjach zrobić kawał Filch'owi? - zapytała dziewczyna, skakając wzrokiem z Freda na George'a i odwrotnie

- Zawsze - odpowiedzieli jednocześnie bliźniacy. Po chwili dotarli do cieplarni, a pani Sprout jak zwykle wszystkich miło przywitała.

- Dzisiaj będziemy pracować w parach. Ja was dobiorę. Spinniet do jednego Weasley'a, Johnson do Jordana, drugi Weasley do Black - dalej Melody już nie słuchała, a skupiła się na tym, który bliźniak do niej podszedł

- Witam piękną panią. - powiedział uśmiechając się jeszcze szerzej niż zanim się odezwał

- Widzieliśmy się ledwie kilka minut temu. - zaśmiała się dziewczyna

- Powtórzymy sobie przesadzanie Mandragor. Weźcie nauszniki i do roboty. Zobaczymy kto pamięta jak to się robiło. - powiedziała profesorka, po czym skupiła się na swoich sprawach

- Podasz doniczkę? - zapytała Melody po dłuższej chwili ciszy

- Aa, tak.. Jasne - powiedział Fred nadal patrząc w oczy dziewczyny

- Mam coś na twarzy? Patrzysz się na mnie od kilku minut. - powiedziała, z uśmiechem

- Nie, nie.. nic nie masz - zaczął lekko zmieszany - Mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś piękna?

Melody mocno zarumieniła się na te słowa. Choć nie dopuszczała tej myśli do siebie, to uwielbiała gdy chłopak doprowadzał ją do takiego stanu. Miała motyle w brzuchu i wyglądała jak burak, tylko on potrafił wzbudzić u niej takie zachowanie..

- Chyba jesteś pierwszy - powiedziała cicho, nadal się rumieniąc

- Czuję się zaszczycony. A tak w ogóle, czy ty się rumienisz? - zapytał, mimo że znał odpowiedź. Chłopak nikomu, poza George'em, nie przyznał się, że jest zakochany w ślizgonce. Na początku sam nie dopuszczał do siebie takiej myśli, a teraz już nawet się z tym nie ukrywał.

- Co?! Nie, nie, nie. No dobra.. może. - powiedziała odwracając wzrok

- Yhymm... I tak widziałem że tak.. - zaśmiał się

- Okej. Możemy wrócić do roślinki? - zapytała dziewczyna

- Oczywiście, milady. - na te słowa, Melody już kompletnie ugięły się pod nią kolana. Zdążyła włożyć roślinę do doniczki, a oddech momentalnie jej przyspieszył. Serce zaczęło jej walić coraz mocniej, przez co ona odruchowo położyła dłoń na klatce piersiowej. Oczywiście nie uszło to uwadze Freda.

- Co się dzieje? - zapytał, starając się opanować

- Chyba.., chyba mam atak - odpowiedziała głośno przełykając ślinę. Fredowi zapaliła się czerwona lampka. Wiedział co miał robić, aby ją uspokoić, jednak zawsze jakoś dziwnie panikował.

- Pani profesor, mogę wyjść z Melody na powietrze?! - zapytał chłopak, pół krzycząc. Kobieta tylko kiwnęła głową, wiedząc o co mogło chodzić i powróciła do wykonywanej wcześniej czynności. Fred wyprowadził dziewczynę na dwór i posadził na ławce, prawie obok miejsca ich wcześniejszego pobytu

- Fred.. - wymamrotała Melody łapiąc chłopaka za rękę

- Jestem, jestem. Spokojnie. - chłopak usiadł obok niej i lekko objął ramieniem - Wdech i wydech.. Powoli.

- Nie mogę.. - powiedziała lekko zdenerwowana

- Spokojnie.. To moja wina, gdybym tego nie powiedział nic by się nie stało. - powiedział kołysając ją w objęciu. Gdy oddech dziewczyny się unormował, spojrzała na niego i odezwała się

Ślizgońska Dusza • Fred Weasley [WOLNO PISANE]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora