•28•

289 23 10
                                    

Obudziła się w skrzydle szpitalnym. Niezbyt pamiętała, co się stało i dlaczego trafiła właśnie tutaj. Jednak, gdy po chwili próbowała się podnieść, poczuła przeszywający ból na prawym przedramieniu.

- Może trochę boleć. - usłyszała, a gdy spojrzała w stronę, z której pochodził głos, zobaczyła panią Pomfrey.

- Co się stało? - zapytała ślizgonka

- Wilkołak cię zadrapał. - odpowiedziała, a dziewczyna automatycznie zdrętwiała.

- Czy ja..? - nie udało jej się dokończyć tego pytania gdyż uzdrowicielka ją wyprzedziła.

- Na szczęście nie. Udało mi się cię, że tak powiem uratować. Jednak gdybyś czuła się dziwnie przed lub w czasie trwania pełni, przyjdź do mnie. - powiedziała, po czym odwinęła bandaż zawiązany na ranie. Następnie zakropiła ją czymś i owinęła świeżym bandażem. -Możesz iść. Jeśli czułabyś się źle to proszę, abyś mi to zgłosiła.

- Jasne. - odpowiedziała i wyszła ze skrzydła. Po drodze do dormitorium natknęła się na Freda i George'a.

- Melody! Obudziłaś się! Właśnie do ciebie szedłem. - powiedział Fred, jednocześnie podchodząc do dziewczyny i przytulając ją.

- Fred uważaj. Mam ranę na ręce i ona niemało boli. - gryfon jak na zawołanie się od niej odsunął i spojrzał na nią zmartwiony.

- Co? Dlaczego?

- Nie słyszeliście co się stało? Gdy razem z Harrym, Hermioną i Ronem wracaliśmy wczoraj od Hagrida, zaatakował nas wilkołak. Ja niestety dostałam od niego w ramię. - opowiedziała w skrócie, omijając całą część z Syriuszem.

- A..ale ty nie jesteś...wilkołakiem, prawda? - zapytał teraz lekko wystraszony Fred

- Na szczęście nie. Pani Pomfrey udało się to usunąć.

- Wczoraj? Melody, byłaś nieprzytomna dwa tygodnie. Jest dwudziesty trzeci czerwca. - odezwał się George, a dziewczyna zaczęła zastanawiać się nad jego słowami.

Była nieprzytomna przez dwa tygodnie. Jak to się niby stało? przecież została tylko draśnięta przez Lupina. Musiała go znaleźć.

- Fred codziennie do ciebie przychodził. Zdarzało mu się nawet przy tobie zasnąć. Rzadko bywał na lekcjach, a jeszcze rzadziej jadł. Bardzo dobrze, że się obudziłaś bo jeszcze trochę a popadłby w jakieś zaburzenia odżywiania. - powiedział młodszy bliźniak wyrywając ślizgonke z zamyślenia.

- Co? - zaczęła spoglądając na gryfona - Fred co jadłeś przez te dwa tygodnie?

- No nie wiem... Kanapki? George co jadłem?

- Nic debilu jebany! Nie jadłeś praktycznie nic przez te dwa jebane tygodnie. Czy ty myślisz czasami? Melody by wyszła ze skrzydła to ty byś do niego trafił. - odpowiedział jego brat.

- Idziemy na obiad. - powiedziała Melody.

Poszli. Usiedli w wielkiej sali, przy stole gryffindoru. Ślizgonka nałożyła sobie to co zazwyczaj i zaczęła jeść. Po jakiś dziesięciu minutach spojrzała na swojego chłopaka, jednak ten nie ruszył jedzenia ani trochę.

- Fred proszę, zjedz coś. Jestem tu, już nie musisz się martwić. - powiedziała kładąc rękę na jego plecach.

- Ten wilkołak to był Lupin, prawda? - zapytał

- Fred skąd?.. Ciszej mów. - powiedziała zdezorientowana nagłym pytaniem

- Wszyscy wiedzą.

- Co? Jak to? - zapytała

- Po tym jak Pettigrew uciekł i tym co się tam dalej działo, cały Hogwart dowiedział się że Lupin jest wilkołakiem.

Melody spojrzała na stół nauczycielski. Nie było tam Remusa.

- Muszę go znaleźć. Widziany się później. Masz to zjeść. - powiedziała po czym pocałowała go przelotnie w usta i wybiegła z sali.

Dotarła do gabinetu profesora od obrony. Zapukała, a gdy dostała odpowiedź weszła.

- Pakujesz się. - powiedziała zauważając różnej wielkości torby, walające się po całym pomieszczeniu. - Dumbledore cię zwolnił?

- Sam się zwolniłem. Po tym jak wszyscy dowiedzieli się kim jestem, zaczęły przylatywać listy od rodziców z odniesieniem do tego, że nie chcą aby ich dzieci uczył ktoś taki jak ja. - odpowiedział

- A..ale przecież nie stwarzasz zagrożenia. - powiedziała czując łzy w oczach

- Nie stwarzam zagrożenia? Melody spojrzy prawdzie w oczy. Za czasów szkolnych prawie zabiłem Syriusza, a teraz ty. - powiedział gestykulując na jej rękę, a Melody od razu się za nią złapała. - Na prawdę chciałbym zostać ale nie mogę.

- Zamieszkam z tobą. - wypaliła nagle

- Co? Melody nie możesz, to zbyt niebezpieczne. - powiedział patrząc na dziewczynę

- Gdzie mieszkasz? - zapytała nie zważając na jego wcześniejszą wypowiedź

- No ogółem to mam swój dom w małej wiosce, ale aktualnie mieszkam z.. twoim tatą.

Ślizgońska Dusza • Fred Weasley [WOLNO PISANE]Where stories live. Discover now