•58•

67 9 12
                                    

Od drugiego zadania minęły dwa tygodnie, dzisiaj są urodziny Melody. Dziewczyna nie chciała robić z tego powodu żadnej wielkiej uroczystości. Fred jednak planował imprezę od miesiąca. Chłopak uważał, że było by idealnie gdyby nie to, iż był piątek. Lekcje dziejące się od rana, do praktycznie popołudnia przesunęły zaczęcie się imprezy do wieczora. Zważając na to że był marzec, było już ciemno.

Melody aktualnie zmierzała na starożytne runy, w połowie drogi zatrzymał ją jednak Weasley.

— Melody — zaczął przeciągając ostatnią literę — Przyjdź do pokoju wspólnego Gryffindoru o dziewiętnastej, proszę.
— Dlaczego? — zapytała patrząc na niego, jednak nie przerywając kroku.

— Mam dla ciebie niespodziankę.. — odpowiedział z szerokim uśmiechem, a potem dał jej krótkiego całusa w usta — Właściwie to nie. Ja po ciebie przyjdę. Czekaj na mnie u siebie w dormitorium.

— Jakim cudem chcesz się dostać to mnie do dormitorium?

— Mam swoje sposoby. Do zobaczenia później. — pocałował ją jeszcze raz, a następnie odszedł.

Lekcje dzisiaj wyjątkowo się dłużyły. Dziewczyna nie wiedziała co zaplanował Fred, przez co czas czekania wydawał się jeszcze dłuższy. Z wyczekiwaniem czekała na koniec lekcji, nie słuchając już zbytnio nauczyciela.

Gdy tylko lekcja się skończyła, Melody wybiegła z klasy i udała się do swojego dormitorium. Miała jeszcze kilka godzin, więc nie wiedziała zbytnio co robić. Gdy jednak podeszła do swojego łóżka, zauważyła, że leżał na nim list. Wzięła do ręki kopertę i ją odwróciła. Nie było na niej adresata, więc mogła się spodziewać od kogo był list. Ślizgonka natychmiastowo otworzyła kopertę i zaczęła czytać list.

Wszystkiego najlepszego
Melody

Niestety nie dostaniesz ode mnie prezentu, tak jak przez minione lata. Obiecuję jednak, że ci to wynagrodzę. Mogę cię jednak zapewnić, że spotkamy się po zakończeniu roku szkolnego.

Proszę uważaj na siebie, czuję, że
śmierciożercy coś planują.

Do zobaczenia.
R.A.B


M

elody uśmiechnęła się na widok tego listu, jednak jej mina zrzedła gdy zobaczyła ostatnie zdanie. Postanowiła jednak zbytnio się nad tym nie zastanawiać, w końcu dzisiaj są jej urodziny. Jako iż miała jeszcze czas, postanowiła poczytać książkę.

***

Dziewczyna nie zauważyła, gdy na zegarku wybiła godzina osiemnasta trzydzieści, a Fred pojawił się u niej w dormitorium. Ślizgonka nadal nie miała pojęcia jak chłopak dostał się do pokoju wspólnego Slytherinu. Chłopak spojrzał na nią z uśmiechem.

— Dlaczego nie jesteś ubrana? — zapytał patrząc na dziewczynę, która była aktualnie ubrana w bluzę i spodnie dresowe. Melody spojrzała się na niego z pytającym wzrokiem, nadal nie ruszając się z łóżka. — Masz jakąś sukienkę? — dodał, po czym podszedł do jej kufra i zaczął do przeszukiwać. W końcu znalazł ciemnozieloną, przylegającą sukienkę, sięgającą prawie do kolan. — Ta jest ładna, załóż ją.

— Możesz mi wytłumaczyć, dlaczego mam założyć sukienkę?

— Masz urodziny, tak? Mam dla ciebie niespodziankę, więc nie zamierzam ci tłumaczyć dlaczego. — odpowiedział z uśmiechem, nadal trzymając w rękach wcześniej wspomnianą rzecz. Melody spojrzała na niego podejrzliwie, jednak ostatecznie wstała z łóżka i wzięła do rąk sukienkę.

— No dobra, ale nie wiem czy w nią wejdę. Przytyłam ostatnio. — spojrzała na siebie, a potem na sukienkę. Gryfon spojrzał na nią niepewnie. Nie uważał, żeby dziewczyna wygląda choćby trochę inaczej niż wcześniej. Nadal była tak samo piękna. — No dobra, spróbuję. — dodała i weszła do łazienki. Po kilku minutach udręki z zamkiem wyszła z pomieszczenia.

Fred spojrzał na nią, a na jego twarzy od razu zagościł uśmiech. Dziewczyna wyglądała pięknie. Sukienka podkreślała jej figurę, która choć nie była idealna, jemu bardzo się podobała. Chłopak podszedł do niej i położył dłonie na jej biodrach, po czym złożył delikatny pocałunek na ustach dziewczyny. Ona z uśmiechem oddała pocałunek.

— Ładnie ci w krótkich włosach.. — wyszeptał, patrząc jej w oczy.

— Ścięłam jej jak się pokłóciliśmy, w grudniu. Byłam na ciebie strasznie wkurzona, potrzebowałam zmiany. Wzięłam nożyczki i kilkanaście centymetrów włosów wylądowało w koszu. — odpowiedziała dziewczyna, obierając głowę na piersi chłopaka. Jej włosy sięgały teraz lekko ponad ramiona. Mimo wszystko blondynka nie żałowała tej zmiany. Wręcz przeciwnie, krótkie włosy jej się podobały, mimo że zaraz po ich obcięciu płakała jak niemowlę.

Poczuła jak Fred ją przytula, a następnie usłyszała jego głos:

— Powinniśmy się zbierać. Zaraz dziewiętnasta.

— Jasne. A powiesz mi co przygotowałeś? — zapytała, patrząc na niego

— Nie. Zobaczysz na miejscu. — powiedział po czym złapał ją za rękę i zaczął prowadzić. Gdy wyszli z dormitorium i pokoju wspólnego Slytherinu, udali się prosto w stronę wieży Gryffindoru. Tam czekała najbardziej oczywista rzecz, jednak Melody się jej nie spodziewała. Impreza.

°°°°°°

Jeśli ktoś to jeszcze czyta, to jest mi miło!

Rozdział w końcu jest, po dwóch miesiącach.

Ślizgońska Dusza • Fred Weasley [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz