•50•

111 8 2
                                    

Melody obudziła się, dzięki promieniom słońca.. i stukaniu, które dochodziło z dołu. Gdy ubrała się i zeszła do jadalni, jeszcze lekko zaspana, zastała Syriusza krzątającego się po pokoju w te i z powrotem.

— Coś się stało? Dlaczego tak hałasujesz?

— Próbuje ogarnąć coś do jedzenia, jestem trochę roztrzęsiony i szukam składników na eliksir tojadowy, jebany smarkerus go nie przyniósł. — odpowiedział pospiesznie mężczyzna

— Mogę poprosić Snape'a o ten eliksir, kiedy jest pełnia? — zapytała dziewczyna

— Jutro! Proszę, przynieś ten eliksir. — spojrzał na nią, worki pod jego oczami, zdradzały, że nie wiele spał. Mimo to Melody już nie odezwała, tylko kiwnęła głową. — Dziękuję.

— Wrócę tu jeszcze dzisiaj. — powiedziała i udała się w stronę wyjścia, jednak po chwili odwróciła się i spojrzała na Syriusza. — Byłaby szansa na to, abyś teleportował mnie do Hogwartu? Niestety kurs jest dopiero w maju, więc nie umiem.

— Mogę co najwyżej do Hogsmeade. Nie chcemy, żeby mnie ktoś zobaczył..

— Dziękuję. — odpowiedziała, po czym podeszła do niego. Mężczyzna przeteleportował siebie i Melody do miasteczka. Zanim dziewczyna zdążyła się pożegnać, jej ojca już nie było.

Ślizgonka jak najszybciej udała się do Hogwartu, używając jednego z tajnych przejść. Złożyło się idealnie, ponieważ zaraz miała lekcje eliksirów, właśnie ze Snape'em. Szybko pobiegła na lekcje, mimo to spóźniła się kilka minut.

— Powód spóźnienia? Panno Black? — zapytał nauczyciel

— Nie mam. — odpowiedziała i jak najszybciej udała się na miejsce obok Freda.

— Minus pięć punktów dla Slytherinu. — dodał Snape, po czym wrócił do omawiania

— Gdzieś ty była całą noc? — zapytał szeptem Fred

— W domu. I po lekcjach tam wracam. — odpowiedziała równie cicho Melody

— Kiedy wrócisz?

— Nie wiem. Pewnie zostanę tam do piątku. Na weekend wrócę do Hogwartu. — odpowiedziała, nadal szepcząc

— Czy panna Black może odpowiedzieć na moje pytanie? — zapytał Snape, patrząc centralnie na dziewczynę

— Zależy jakie ono było. — odpowiedziała zakładając ręce na piersi

— Charakter masz po ojcu. — powiedział bardziej do siebie, niż do ślizgonki

— Dzięki, wiem. — dodała Melody, podśmiechując się pod nosem

— Jeszcze jedno słowo i dostaniesz szlaban panno Black. — mężczyzna się  zdenerwował 

— Proszę bardzo, mogę go dostać. — odpowiedziała — Nie żebym miała zamiar na niego przyjść. — dodała szeptem do Freda

— Szlaban, panno Black! I koniec lekcji na dziś. — powiedział i odwrócił się, kierując się w stronę swojego gabinetu. Melody zaczekała aż wszyscy wyjdą z klasy.

— Profesorze? — odezwała się ślizgonka

— Czego?

— Co tak nie miło? Mam tylko pytanie. — odpowiedziała dziewczyna

— Jakie?

— Potrzebuje eliksiru tojadowego. — powiedziała, a nauczyciel spojrzał na nią podejrzliwie — Nie dla siebie, dla Remusa. Byłabym wdzięczna gdybym dostała go dzisiaj. — dodała

— Dam ci go za jakieś cztery godziny. Może być?

— Tak. A i jeszcze jedno, mam ten szlaban? — zapytała

— Tak! W sobotę, razem z Weasley'ami. Idź już. — odpowiedział, lekko zdenerwowany.

Melody udała się na kolejną lekcję, którą było zielarstwo. Oczywiście nie działo się na niej nic ciekawego. Ostatnią lekcją w tamtym dniu była historia magii, która niestety była jeszcze nudniejsza niż lekcja poprzednia. Dziewczynie nie pozostało nic, poza czekaniem aż Snape da jej eliksir.

— Ile jeszcze musisz czekać? — zapytał Fred

— Dwie godziny.. Nie myślałam, że eliksir  tojadowy warzy się tak długo.

— Dobrze, że w ogóle zgodził się go zrobić. — dodał George

Godziny mijały, jednak Snape nadal nie przychodził. W końcu Melody zdecydowała się pójść do gabinetu Snape'a, jednak nikogo tam nie zastała.

— Nie ma go! — krzyknęła do bliźniaków, którzy czekali przed drzwiami — Idę do Dumbledore'a.

Gdy dotarła do gabinetu dyrektora, zapytała czy ten wie gdzie jest profesor Snape. Starzec odpowiedział tylko, iż musiał wyjechać w pilnej sprawie. Wróci dopiero w sobotę.

— Co za gnojek! — krzyknęła Melody, zamykając za sobą drzwi

— Wiesz, że mówisz o nauczycielu? — odezwał się George

— Mam to gdzieś! Miał mi dać eliksir!

— Nie możesz go sama zrobić?

— Wykonanie go jest zbyt trudne. Jak tylko kurwa Dumbledore się dowie, że...

— Panno Black! Co to za słownictwo?! — pojawiła się z nikąd McGonagall

— Przepraszam pani profesor, jednak jestem bardzo zdenerwowana.

— Czym to, jeśli można wiedzieć?

— Profesor Snape obiecał przygotowanie eliksiru tojadowego dla Remusa, jednak nagle pilnie wyjechał. Pełnia jest jutro, profesor wróci w sobotę. Skąd mam wytrząsnąć ten eliksir?! — wytłumaczyła ślizgonka

— Jestem pewna, że Lupin da sobie ten jeden raz radę. Mam cię teleportować na Grimmauld Place? — zapytała kobieta

— Byłabym wdzięczna. — odpowiedziała Melody, po czym razem z nauczycielką, teleportowała się do Londynu. — Dziękuję bardzo..

— Nie ma za co. Pamiętaj, że nikomu masz o tym nie wspominać. — powiedziała McGonagall, po czym się teleportowała.

Melody weszła do domu, a Syriusz od razu do niej podszedł.

— I co? — zapytał z nadzieją w głosie

— Możesz przeklinać Snape'a ile chcesz, bo gnojek wyjechał, a eliksiru nie zrobił. — odpowiedziała ślizgonka.

Ślizgońska Dusza • Fred Weasley [WOLNO PISANE]Where stories live. Discover now