•27•

299 19 25
                                    

Hardodziob został skazany na śmierć. Melody wraz z kilkomi jej przyjaciółki była tym faktem dość przygnębiona.. Gdy razem z Hermioną, Harrym i Ronem wracali do Hogwartu, natknęli się na coś dziwnego. Na początku Rona prawie uderzyła wierzba bijąca, a potem na Melody i dwójką przyjaciół pojawił się ponurak.

Zwierzę przeskoczyło przez trójkę nastolatków, po czym złapało rudowłosego za nogawkę i pociągnęło do nory w drzewie. Po ciężkiej próbie wejścia za nimi, młodym czarodziejom udało się dostać do przejścia.

Znaleźli się w Wrzeszczącej chacie. Gdy weszli na górę, zobaczyli Rona leżącego na starym łóżku.

- Uważajcie! To pułapka! - wrzasnął Weasley, wskazując na stare, ledwo trzymające się na zawiasach drzwi - To animag!

Melody spoglądała zdezorientowana to na Rona, to na drzwi, które w końcu zostały przez kogoś popchnięte. Zza nich wyłonił się Syriusz Black.

Potter natychmiastowo rzucił się na Blacka. Jednak po chwili blondwłosej udało się go odciągnąć.

- Chciałeś go zabić?! - krzyknęła na młodszego gryfona

- Z wielką chęcią. - odpowiedział jej

- Zakończmy to.. Tu i teraz - odezwał się Syriusz

- Jeśli chcesz zabić go, najpierw będziesz musiał zabić mnie! - krzyknęła Hermiona, stając przed Harrym

Istna komedia...

Po chwili do pokoju wpadł Remus.

- Expelliarmus! - krzyknął, a z ręki Harrego wyleciała różdżka.

- Dosyć! - wrzasnął Black

- Syriusz zaczekajmy... - zaczął Lupin, jednak nie dane było mu dokończyć

- Wystarczająco długo już czekałem! Dwanaście lat! W azkabanie! - krzyknął Syriusz

- Zabiłeś mi rodziców! - odezwał się Harry

- Nie ja... Tylko on. - wskazał na Rona, a raczej szczura w jego rękach

- Ja? - zapytał przerażony Weasley

- Nie ty.. Twój szczur. - odpowiedział

- Parszywek jest w mojej rodzinie od...

- Dwunastu lat! Zaskakująco długo, jak na zwykłego szczura. W dodatku nie ma palca! - mężczyzna wyrwał zwierzę z rąk rudowłosego i położył na starym pianinie

Po dłuższej chwili, animaga udało się przemienić z powrotem w człowieka.

- Peter Pettigrew. To on zabił twoich rodziców Harry! - powiedział czarnowłosy

- To nie możliwe. Peter Pettigrew nie żyje..

- Też tak myślałem, dopóki nie pokazałeś mi mapy.. - odezwał się Remus

Do pomieszczenia nagle wbiegł Snape. I wycelował różdżka w dwójkę huncwotów.

- Smarkerus! Co ty tu robisz? Ciebie tu nic nie dotyczy. - odezwał się Black

- Zadziwiające jak łatwo jest cię złapać. Niczego się nie nauczyłeś. - odpowiedział Snape

- Wracaj lepiej do swoich eliksirów.

- Syriusz... - zaczął Lupin

- Zamknij się Remus! - krzyknął Syriusz

- Zaskakujące.. Kłócicie się jak stare, dobre małżeństwo.

Harry powoli wziął różdżkę od Hermiony i wycelował w Syriusza, jednak zmienił kierunek i rzucił zaklęcie na profesora od eliksirów.

- Harry to przecież nauczyciel! - krzyknęła Hermiona

- Nie obchodzi mnie to! Chce żeby wszystko wytłumaczył. - odpowiedział młody Potter, a wtedy Black się odezwał

- Upozorował swoją śmierć, zostawiając tylko palec i tym samym wrobił mnie w morderstwo. Teraz mam szanse mu się odwdzięczyć. Będę miał za co siedzieć w azkabanie! - powiedział Syriusz

- Nie! - odezwał się Harry, a Pettigrew zaczął mu dziękować - Zostawmy go dementorom.

- Wyjaśnione już wszystko? To świetnie. - odezwała się Melody, a niektórzy dopiero zauważyli jej obecność

- Melody.. - odezwał się Syriusz

- Cześć tato - odpowiedziała mu, po czym do niego podeszła. Mężczyzna zamknął ją w szczelnym uścisku.

- Dziękuję za naszyjnik. - powiedziała cicho

- Nie ma za co.

Remus przyglądał się tej scenie z lekkim uczuciem zazdrości. Jednak mimo to był uśmiechnięty. Wydawać się mogło że teraz wszystko będzie dobrze.. Gdy wyszli z chaty, Lupin zaczął przemieniać się w wilkołaka, gdyż było pełnia. Peter wrócił do swojej zwierzęcej formy i uciekł.

Profesor od obrony próbował zaatakować nastolatków, jednak przed nimi pojawił się Snape, a na wilkołaka wskoczył czarny pies. Większe zwierzę uciekło w stronę lasu, a ponurak pobiegł za nim.

- Tato! - krzyknęła Melody i próbowała biec na nimi, jednak ktoś ją zatrzymał Zamiast niej, pobiegł Harry.

Dziewczyna poczuła jak po jej prawej ręce coś spływa. Gdy spojrzała w tamtą stronę zobaczyła dość głęboką ranę. Po chwili zrobiło jej się słabo.. Z całych sił próbowała nie upaść, jednak mimo to po chwili zemdlała.

Ślizgońska Dusza • Fred Weasley [WOLNO PISANE]Where stories live. Discover now