•56•

71 6 2
                                    

Walentynki. Święto zakochanych. Znowu. Mimo, że Melody nie przeszkadzało zbytnio to święto, widok par miziających się na każdym korytarzu nie był przyjemny. Jasne, ona też ma chłopaka, wie, że to normalne, ale jednak są granice. Jeśli masz chłopaka, dziewczynę czy kogokolwiek, to jeśli masz zamiar się z nim migdalić, nie musisz tego robić na oczach wszystkich innych ludzi w zamku.

Wszystkie zajęcia oczywiście odbywały się zgodnie z planem. Właśnie dlatego Melody właśnie szła na lekcje transmutacji. Lekcje o dziwo jej się dzisiaj nie dłużyły, jak to miały w zwyczaju. Wręcz przeciwnie, minęły bardzo szybko. Poza astrologią, który była, oczywiście, dopiero w nocy. Gdy ślizgonka szła w stronę dormitorium Gryffindoru, w poszukiwaniu nikogo innego jak Freda, zaczepił ją Draco. Dziewczyna spodziewała się z jego strony obelgi, czegoś w stylu "znowu idziesz to tego zdrajcy krwi", jednak nie usłyszała niczego podobnego. Usłyszała prośbę o pomoc. Draco Malfoy poprosił o pomoc. Konkretnie o pomoc w prezencie na ostatnią chwilę.

Powiedział coś o jakiejś dziewczynie. Wspomniał, że ma na imię Claire oraz że jej ulubione kwiaty to goździki. Melody na prawdę nie wiedziała co ma zrobić z tą informacją. Czy on nie mógł po prostu iść do sklepu i kupić jej kwiatów? Niee, bo przecież ona jest jakaś wyjątkowa, więc musi dostać idealny prezent. Z tym idealnym prezentem to by się na jej urodziny postarał, a nie teraz.

— No proszę, pomóż mi. To musi być coś..

— Wyjątkowego. Tak, już to powiedziałeś. — przerwała mu Melody, wiedząc co chłopak ma zamiar powiedzieć. — Na prawdę myślę, że jeśli kupisz te goździki i jej ulubioną czekoladę, to będzie zadowolona. W końcu liczę się to od kogo się dostaje prezent i sam gest. Nie to, co jest tym prezentem..

— A ty co byś chciała dostać ode mnie, gdybyś była na jej miejscu?

— Myślę, że byłoby mi to obojętne.

— Mówisz tak bo jesteśmy rodziną. — odgryzł się chłopak z naburmuszoną miną.

— Mówię tak, bo taka jest prawda. — odpowiedziała z uśmiechem. — Po prostu kup jej te kwiaty i czekoladę, uwierz mi, będzie zadowolona. — dodała, a chłopak tylko kiwnął głową i odszedł jednocześnie dziękując.

Melody mogła teraz w spokoju udać się na dalsze poszukiwania Freda. W końcu znalazła go na wieży astronomicznej. Nie mogła uwierzyć, że siedział w tak oczywistym miejscu. Przeszukała cały zamek, a on był właśnie tutaj. Czekał na nią. Wiedziała to. Obok niego leżały czekoladki i kwiaty. Jej ulubione - czarne dalie. Dziewczyna z uśmiechem podeszła do chłopaka i złożyła długi pocałunek na jego ustach.

— Skąd wytrzasnąłeś czarne dalie? Nie sprzedają ich w Hogsmeade. — odezwała się pomiędzy pocałunkami

— A kto powiedział, że są z Hogsmeade? — odpowiedział Fred i ponownie pocałował dziewczynę. Ta wymamrotała coś tylko żeby uważał na czekoladki, bo zaraz je zdepnie. Gryfon jednak zdawał się nie zwracać na to większej uwagi. Cały czas całował dziewczynę, aż do momentu w którym zabrakło im tchu. Ku niezadowoleniu rudowłosego musieli się od siebie odsunąć.

— Czy ty byłeś w Londynie? — zapytała Melody szeptem, ponieważ wciąż próbowała unormować swój oddech

— Zwariowałaś? Napisałem do Remusa. Wysłał mi je. Muszę tylko pamiętać aby oddać mu pieniądze.. Ale nie o tym teraz mowa. Długo na ciebie czekałem, co takiego robiłaś, że aż tak cię zatrzymało?

— Draco mnie zagadał. Nie wiedział co kupić jakieś Claire i prosił mnie o pomoc. Powiedziałam mu że może jej kupić kwiaty i czekoladę, ale on upierał się że to musi być coś wyjątkowego. W końcu jednak uległ, podziękował i odszedł. — wytłumaczyła ślizgonka

— Czyżby Draco Malfoy znalazł sobie dziewczynę? Zaczynałem myśleć że jest gejem.

— Daj spokój, on ma dopiero czternaście lat. Ma jeszcze sporo czasu na bawienie się w związki. — powiedziała z uśmiechem dziewczyna, po czym usiadła na schodku.

— Nie chce nic mówić, ale byliśmy prawie w tym samym wieku co on, gdy się pierwszy raz pocałowaliśmy i gdy zostaliśmy parą. — odpowiedział Fred, siadając obok niej. Dziewczyna oparła głowę na jego ramieniu i wpatrywała się w niebo, na którym nie było prawie żadnej chmury.

Niedługo później zaczynało się ściemniać, oraz nastolatkom zrobiło się zimno, więc postanowili wrócić do zamku. Melody zaniosła kwiaty oraz czekoladki do swojego dormitorium, a potem wróciła do Freda, gdyż czekała ich jeszcze lekcja astronomii.

Lekcja ta minęła im spokojnie. W końcu czego można się spodziewać na lekcji astronomii. Niestety to nie są eliksiry, na których zawsze jest szansa na jakiś wybuch. Szczególnie jeśli ma się je z Seamusem Finniganem. Podobno, z tego co bliźniacy słyszeli od młodszych uczniów, za każdym razem gdy próbował zrobić jakikolwiek eliksir, ten wybuchał. Rudowłosi oczywiście uważali to za wyjątkowo śmieszne, nauczyciele oczywiście nie.

Po skończonej lekcji, Melody wróciła do dormitorium, gdzie od razu po umyciu oraz przebraniu się, położyła się do łóżka. Nie minęło wiele czasu, a dziewczyna, tak jak reszta jej współlokatorek, zasnęła.

••••••

Witam was, tego cudownego dnia, 5 września. Po powrocie do (niestety) mugolskich szkół. Jestem oczywiście załamana swoim planem lekcji, jak chyba każdy w tej społeczności.

Życzę wam dobrych ocen, bo czemu nie. Warto by było zdać.

Jeśli jest tu ktoś kto nie chodzi już do szkoły, bo np. pracuje - nie wiem czy ci zazdrościć czy współczuć.

Do następnego 🍁🍂

05.09.2023r.

Ślizgońska Dusza • Fred Weasley [WOLNO PISANE]Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα