•10•

614 27 9
                                    

Po rozmowie z Aberforth'em, Melody skierowała się prosto do Hogwartu. Po drodze mijała wiele Śmierciożerców, jednak nie zwracała na nich uwagi. Po kilkudziesięciu minutach znalazła bliźniaków.

- Część wam! - powiedziała podchodząc do nich

- Melody, miałaś zostać w domu! - zdenerwował się Fred

- Przepraszam, musiałam przyjść. Nie mogłam siedzieć w niepewności - powiedziała patrząc na chłopaka

- O! A tak w ogóle. Sprzedaliśmy Malfoy'owi proszek natychmiastowej ciemności - odezwał się George

- Zapłacił wa...? Chwila, co?! Sprzedaliście Draco proszek natychmiastowej ciemności?! Czy wyście zwariowali?! - krzyknęła, przerzucając wzrok z George'a na Freda i na odwrót

- Daj spokój, nic się nie stało. - młodszy bliźniak machną ręką i przewrócił oczami

- Boże, jak ja z wami wytrzymuje.. - powiedziała cicho Melody - On mógł go użyć idioci!

- Ups. - powiedzieli jednocześnie bliźniacy

- No ups, ale teraz już za późno. - powiedziała

- Jak się czujesz? - zapytał Fred łapiąc dziewczynę za rękę

- Dobrze, Teddy jest z Andromedą i Tonks, a ja musiałam do was przejść. - zaczęła - Nie wytrzymałabym tam, siedząc i nie wiedząc co się z wami dzieje. Pewnie miałabym atak. - dodała

- Hej, spokojnie. Jesteśmy tu wszyscy, nic nam nie jest. - powiedział Fred

- Gdzie jest Remus? - zapytała

- Po drugiej stronie zamku, a co? - zapytał George

- Idę do niego, widzimy się później - powiedziała i pobiegła, nie dając bliźniakom czasu na odpowiedź. Po dosłownie chwili, zobaczyła Lupina wpatrującego się w niebo.

- Cześć - powiedziała spokojnie

- Melody! Co ty tu robisz? Miałaś być w domu z Dorą, Teddym i Andromedą. - powiedział zwracając wzrok na dziewczynę

- Martwiłam się o Freda - przyznała

- O, a o mnie już nie? - powiedział

- No trochę też... - powiedziała ze śmiechem - Ja idę dalej, widzimy się później! - dodała i pobiegła w stronę głównej części zamku. Przemierzała korytarze, co chwilę widząc ludzi walczących że śmierciożercami. Czasami byli to członkowie zakonu, a innymi razy zwykli uczniowie Hogwartu. Nagle usłyszała głos, przez który stanęła w miejscu

- No proszę proszę. Kogo to ja widzę.. Melody Black, córeczka mojego kochanego kuzyna. Jak tam u niego? A no tak, on już nie żyje! - powiedziała śmiejąc się, a była ślizgonka poczuła jak łzy napływają do jej oczu.

Odwróciła się w stronę ciotki i powoli zaczęła się cofać w tył. Bellatrix zaczęła iść w jej stronę. Po chwili Melody poczuła za sobą zimne mury, przez co jeszcze bardziej się zestresowała.

- Dołączysz do niego. - powiedziała Bellatrix przez zaciśnięte zęby. Już miała wypowiadać zaklęcie, gdy nagle ktoś jej przerwał

- Expeliarmus! - krzyknął ktoś, a różdżka Bellatrix odleciała kilka metrów w bok. Melody spojrzała w stronę z której było rzucone zaklęcie i zobaczyła Nimfadore, stojącą z różdżką wycelowaną w Belle - Drętwota!

- Dziękuję. - powiedziała była ślizgonka i podeszła do kobiety - Co ty tu robisz? Miałaś być w domu z Teddym.

- Wiem, ale nie mogłam tak bezczynnie siedzieć gdy wszyscy tu walczą, a jeszcze jak ty poszłaś to już w ogóle. - zaśmiała się

- No dobrze..

- A właściwie to gdzie tak pędzisz? W miejsce gdzie jest Fred to w drugą stronę. - zapytała Tonks

- Właściwie to nie wiem, ale muszę kogoś poszukać. - powiedziała dziewczyna

- Jasne. Idę do Remusa. Zobaczymy się później - już miała odejść jednak Melody przypominając coś sobie, zatrzymała ją

- Zaraz, czekaj!

- Co?

- Uważaj na siebie, proszę. - powiedziała patrząc w oczy Nimfadorze

- Jasne. Będę. - powiedziała i pobiegła w przeciwną stronę. Melody pobiegła dalej, ale po kilku minutach usłyszała głośny wybuch i krzyki. Pobiegła w stronę dźwięków aż nagle zobaczyła zawaloną ścianę, a obok gruzów klęczącego Percy'ego, a obok niego stojących Harry'ego, Hermionę i Rona. Nagle Percy zaczął krzyczeć

- Nie! Fred, nie! - krzyczał chłopak próbując odkopać kamienie.

Dla Melody wszystko stało się jasne. Fred leżał pod tymi gruzami, prawdopodobnie martwy. W jednej chwili podbiegła do kamieni, opadła na kolana i zaczęła płakać. Właśnie straciła kolejną najważniejszą dla niej osobę, a co gorsze, wiedziała że to się może stać.

Ślizgońska Dusza • Fred Weasley [WOLNO PISANE]Where stories live. Discover now