•3•

914 34 9
                                    

Reszta lekcji minęła wszystkim spokojnie. Tak jak trójka przyjaciół wcześniej ustaliła, po zajęciach zrobili Filch'owi kawał. Jak się później okazało, jego włosy co kilka minut zmieniały kolor na równie nienaturalny co wcześniej. Raz były czerwone, a po chwili
zielone. Kilka minut po wykonaniu udanego kawału, woźny wbiegł do wielkiej sali, a wszyscy uczniowie, łącznie z niektórymi nauczycielami, parsknęli śmiechem na jego widok.

- Do twarzy mu w różowym - zaśmiała się Melody

- Zdecydowanie - odpowiedziała jej również roześmiana Adalia, jednak można było wyczuć, że nie jest to prawdziwy śmiech, a jedynie wymuszony.

- Ej, coś się stało? - zapytała zaniepokojona dziewczyna

- Nie nic. Później ci powiem.. - powiedziała i odwróciła wzrok, ale Melody mogła przysiąść że na końcu wypowiedzi jej przyjaciółki usłyszała ciche "może".

- Jak chcesz. - powiedziała szybko i spojrzała na stół Gryffindoru

- Nadal nie mogę uwierzyć w to, że się z nimi zadajesz. - powiedziała Adalia

- Dlaczego? - zapytała i spojrzała na swoją przyjaciółkę

- Nie wiem, tak po prostu. Coraz mniej czasu poświęcasz ślizgonom, nawet mnie czasami olewasz. - Melody nie mogła uwierzyć w słowa właśnie wypowiedziane przez jej przyjaciółkę

- Dlaczego wszyscy muszą się czepiać tego z kim się zadaje. - podniosła lekko głos dziewczyna

- Wszyscy czyli kto? - zapytała Adalia

- Ty i bliźniacy. Przecież mogę mieć przyjaciół zarówno w Slytherinie, jak i w Gryffindorze. Czy wszyscy na prawdę jeszcze wierzą w te pieprzone stereotypy że Gryffindor i Slytherin to dwa odwiecznie zwaśnione domy, które nigdy się nie pogodzą?! - teraz Melody już krzyczała, nawet kilku nauczycieli na nią spojrzało, jednak ona nie zwracała na to większej uwagi.

- Żałuję, że podeszłam do ciebie wtedy na peronie! - krzyknęła Adalia, w oczach Melody zaczęły zbierać się łzy. Dziewczyna wyszła z sali i skierowała się prosto do przejścia w garbie jednookiej wiedźmy. Chciała być teraz sama, jednak na jej nieszczęście był tam George. Sam George?

- Gdzie Fred? - zapytała dziewczyna próbując ukryć łzy

- Sam się zastanawiam. Coś się stało? - zapytał. Ślizgonka przez chwilę zastanawiała się czy mu powiedzieć, ale w końcu się odezwała

- Adalia najpierw się nagle przyczepiła do tego że się z wami zadaje, a potem powiedziała że żałuję tego że się spotkaliśmy na peronie - powiedziała już nie ukrywając łez i dając im spokojnie spłynąć po jej bladych policzkach - Jeszcze wy się zaczęliście przyczepiać, że ja się zadaje ze Ślizgonami

- Mamy trochę racji. No bo zobacz, wszyscy są tam wręcz uzależnieni od statusu krwi. Są wręcz dla niektórych chamscy. Dlaczego ty cały czas ich bronisz?! - krzyknął George cały czas patrząc na blondynkę

- Bo nie wszyscy Ślizgoni są tacy jak myślisz! Większość których znam, a znam sporo osób, jest taka tylko dla tego że tak miała wpajane od dziecka! Część nie chce taka być i tylko udaje by nie być odrzuconym! - zaczęła krzyczeć

- A Malfoy?! Też jest taki tylko przez swoich rodziców, a może udaje?! - tym razem to George krzyknął

- Odpierdol się od Draco! Nie znasz rodziny, ani Blacków, ani Malfoy'ów! Owszem mają jakiegoś walniętą obsesję na punkcie statusu krwi, ale to nie znaczy że wszyscy z tych rodzin tacy są! Spójrz na Andromedę, siostrę matki Draco i Bellatrix! Była w Slytherinie, ale została wydziedziczona z rodziny bo związała się z mugolakiem! Wychowała córke, która była w Hufflepuff'ie, a teraz zdaje testy na Aurora! Syriusz, został wydziedziczony, głównie przez to że się zbuntował i był w Gryffindorze! Ożenił się z moją matką, a ona była w Slytherinie! - krzyknęła, już na dobre się rozpłakując. Po chwili usłyszała jak wejście do przejścia się otwiera. Dziewczyna odwróciła się i ujrzała Freda, który miał nieco skwaszoną minę. Najwyraźniej wszystko słyszał.

- Bracie, wiem że zawsze trzymamy się razem, ale trochę przesadziłeś. - odezwał się w końcu, podchodząc do dwójki przyjaciół. George nie odpowiedział, tylko wyszedł bez słowa, zostawiając ich samych

- Na prawdę, wszyscy uważają że tacy są Ślizgoni? Wredni, chamscy, z obsesją na punkcie statusu krwi? - zapytała spoglądając na chłopaka

- Nie wiem, ale ja gdy poznałem ciebie zmieniłem zdanie. - powiedział spokojnie chłopak i, ku wielkiemu zdziwieniu Melody, złapał ją za rękę - Wiesz, że nie zmienisz zdania całego świata co do ślizgonów, jednak możemy się postarać zmienić zdanie George'a, jeśli tak bardzo tego chcesz. W odpowiedzi dostał tylko ciche mruknięcie.

- Głodna jestem, chodźmy do kuchni. - powiedziała dziewczyna

- Jasne, chodź - powiedział chłopak, po czym wstał i pociągnął ją za sobą. Po kilku minutach dotarli do wejścia do kuchni. Fred połaskotał gruszkę, a następnie oboje weszli do pomieszczenia. - Co być chciała zjeść?

- Tosty. Do tego ciepłą herbatę i tabliczkę czekolady - odpowiedziała bez zastanowienia

- Tosty na obiad? - zapytał ze śmiechem Fred

- No co? - zaśmiała się.

Reszta dnia minęła dziewczynie spokojnie, a do swojego dormitorium dotarła wręcz wykończona. Na szczęście jej współlokatorki już spały, więc uniknęła wszelkich pytać. Melody poszła się umyć, przebrała się w piżamy i dosłownie kilka minut później odpłynęła do krainy Morfeusza...

--------------------------------------------------------------

Hejka.

Na początku mówię, że wszelkie źle słowa wypowiedziane o Ślizgonach NIE SĄ moją opinią. Sama mam przyjaciółkę ze Slytherin'u Klaudisia0912 (a ja jestem w Gryffindorze). Szanuję ślizgonów, jak i oczywiście inne domy. Nie ma sensu, ocenianie kogoś na podstawie domu, statusu krwi, czy rodziny ( chcę podkreślić, że jakbym była w Hogwarcie byłabym mugolakiem, a wyżej wymieniona osóbka, miałaby krew czystą, lub byłaby półkrwi)

Pozdrawiam Nall3ss LettyWeasley Wingardium_Levioosa

Mam nadzieję że rozdział się spodobał i przepraszam za tak długą wypowiedź, jednak chciałam po prostu wyrazić swoje zdanie.

Do następnego, bay ❤️❤️

Ślizgońska Dusza • Fred Weasley [WOLNO PISANE]Where stories live. Discover now