po pierwsze — zostawcie, proszę wyjątkowo, gwiazdkę ✨, jeśli tu jesteście, bez względu na to, czy robicie to zawsze czy nigdy; zróbcie dla mnie ten wyjątek, bo chcę wiedzieć, ile z Was przyszło tu z Clair I
po drugie — nowy system oznaczania w tekście linków do utworów w komentarzach za pomocą tych ➡ strzałek
💫 ✨ 🌑 🌓 🌔 🌕 ✨ 💫
Mrugałam zawzięcie powiekami, rozglądając się dookoła w zdecydowanie zbyt zwolnionym tempie.
Światła. Muzyka. Tańce. Śmiechy. Zapach lawendy.
Remus.
— Och, znam tę piosenkę — ucieszyłam się, rozpoznawszy znajome tony i podekscytowana, choć wciąż lekko oszołomiona, spojrzałam niemrawo na Lunatyka.
— BARCELONAAA!
Jak na komendę odwróciliśmy z Remusem głowy w kierunku, z którego dobiegał ogłuszający, pijacki okrzyk trójki byłych Krukonów. Grant, Randolph i Duncan obejmowali się ramionami niczym trzej muszkieterowie, zajmując wygodne miejsca tuż przy stoliku i kołysali się nadzwyczaj żywo — i sprawnie — w takt melodii, którą zdecydowali się ostro sfałszować.
Oparłam się o Remusa, wiedząc, co za sekundę miało nastąpić, ponieważ do tego nie potrzebowałam żadnej wizji.
Przyjaciele odczekali, policzyli skrupulatnie do trzech i zawyli zgodnie:
— LET'S MAKE IT...
— ...ALL... — zaczął Grant.
— ...FOR... — kontynuował Randolph.
— ...ONE... — dodał Duncan.
— ...AND ALL FOR LOOOVE! — zakończyli dobitnie, unosząc w naszą stronę szklanki i wychylając jednym haustem porcje Ognistej.
Remus zasalutował im wdzięcznie, a ja zachichotałam, mając w głowie całą gamę wspomnień i emocji, jakie wiązały się z tą jedną piosenką. Stanęłam na palcach, by złożyć na ustach Remusa pocałunek smakujący subtelną przeszłością, lecz czyjeś niepewnie wtrącenie skutecznie pokrzyżowało moje plany:
— Czy ja mogę prosić do tańca?
Lyall Lupin prezentował się niezwykle dostojnie w nieco znoszonym garniturze o metalicznym, gołębim poblasku, z kamizelką i krawatem kolorem przywodzącymi na myśl płynny karmel. Czekał na mnie z wyciągniętą dłonią, a coś na dnie jego oczu kazało mi przyjąć jego propozycję.
Zawahałam się jednak w połowie ruchu, spoglądając nieufnie na jego rękę.
Nie byłam pewna, czy potrzebowałam tej nocy jeszcze jednej wizji.
I tak wybuchły dziś w nadmiarze.
Zanim jednak zdołałam otworzyć usta, Remus sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki i wyjął różdżkę. Machnął nią krótko i po chwili od strony Willi Rosewellów nadleciały dwie drobne, jedwabne rękawiczki, które pochwycił zręcznie i wsunął mi między palce.
Czułość, z jaką jego miękkie wargi dotknęły mojego czoła, przeobraziła mnie w gładki budyń.
Lub masło. Tak, zdecydowanie po raz kolejny się rozmaślaniłam.
— Powinnam założyć je już dawno — zganiłam się z goryczą.
— W gruncie rzeczy, ja również chciałbym z tobą jeszcze zatańczyć — zauważył, gdy wsuwałam na dłonie rękawiczki. — Coś innego poza początkowym walcem.
YOU ARE READING
CLAIR DE LUNE II {remus lupin hp ff}
Fanfictionjeszcze trochę o przeznaczeniu, lawendzie i tym razem mrocznych czasach. o poświęceniu, tym co nieprzewidziane i o ulotności życia. o miłości, odwadze, przyjaźni „jednego za wszystkich i wszystkich za jednego". księżycu, słońcu i gwiazdach na niebie...