🌕✨ XXVI. Pierwszy sen

649 51 854
                                    

— To co jeszcze robiliście takiego, że McGonagall omal się nie popłakała, jak zobaczyła, że syn Jamesa przybył do Hogwartu? — Wychyliłam głowę i zezowałam ponad ramieniem chichoczącej Cath w kierunku twarzy Remusa i Syriusza.

Ten pierwszy odszedł w stronę rodowego barku Blacków, by sprawdzić stan pozostałego alkoholu, Syriusz zaś leżał na podłodze z nogami przerzuconymi przez sofę, okupowanej przeze mnie wraz z Catherine — do złudzenia przypominając mi Granta, Randolpha i Duncana z czasów szkolnych — i celował różdżką w stronę fortepianu stojącego po drugiej stronie komnaty. Pod wpływem zaklęć instrument zaczął wygrywać skoczne, zimowe piosenki, znane tak z mugolskiego, jak i magicznego radia. W początkowych tonach nowej rozpoznałam Rockin' around the Christmas tree.

— Powinnaś raczej zapytać czego nie robiliśmy — poprawił mnie z okolic podłogi Syriusz i wyszczerzył śnieżnobiałe zęby, odrzuciwszy różdżkę między poduszki. — Ale wciąż nie mogę uwierzyć, że podrzuciłeś Ness mój sposób na zrywanie mandragor, Luniaczku — fuknął Łapa, wykrzywiając kręgosłup, by obrzucić oburzonym spojrzeniem zmierzającego z powrotem Remusa.

— Nie możesz uwierzyć w to, że zdradziłem twój sekret? — zapytał Remus i wręczył Cath butelkę piwa kremowego z dodatkiem goździków.

— Że powiedziałeś to jako nauczyciel — poprawił go ze śmiechem przypominającym szczekanie psa Syriusz.

— Szukałem każdego możliwego pretekstu — wyjaśnił spokojnie Remus, zapadając się miękko w sofę i otaczając mnie z uśmiechem ramieniem, a ja drgnęłam na wspomnienie jego pierwszego przypadkowego dotyku w gabinecie, gdy pokazywał mi zdjęcie siebie i Huncwotów.

— A ja nie potrafię przeboleć tego, że za przyłapanie w Hogsmeade wziąłeś Ness do siebie na szlaban — burknęła Catherine, posyłając Remusowi bojowe spojrzenie. — Podczas gdy ja szorowałam pieprzony składzik na miotły. Co to za nauczycielska sprawiedliwość?

— Takie coś nigdy nie istniało w Hogwarcie — przypomniałam jej, porównując w myślach faworyzującego swoich podopiecznych Snape'a chociażby do Remusa, który w pierwszym semestrze oceniał mnie na Nędzny.

— Wystarczyło użyć magii — zauważył błyskotliwie Łapa, na co ja pokręciłam gwałtownie głową, chcąc go uciszyć i zapobiec wkurzeniu Cath, lecz zrobiłam to zdecydowanie za późno.

— Bardzo śmieszne, Black, no, kurwa, szczekam ze śmiechu — warknęła Catherine i kopnęła Syriusz w łydkę, strącając przy tym jego nogi z łoskotem na podłogę. — Hooch zabrała mi wtedy różdżkę.

— Sprzątanie Hogwartu też było częstą formą naszych szlabanów. — Remus pocałował mnie we włosy, trzymając szklankę z Ognistą i colą, bym mogła swobodnie pociągać z różowej rurki łyk za łyczkiem. — Nauczyciele musieli jakoś pomagać Filchowi, skoro na cały zamek był tylko jeden woźny.

— I to w dodatku charłak — parsknęła Cath.

— Więc mówisz, że Minerwa nie była zachwycona, gdy Harry pojawił się w szkole? — zainteresował się Syriusz, oparł na łokciach i zerknął na mnie. — Żałuję, że tak wiele z jego życia mnie ominęło.

— Z końcem naszego ostatniego roku podsłuchałam, jak jęczała Flitwickowi, że Harry ją wpędzi do grobu — odparłam, a Syriusz i Remus zachichotali zgodnie w iście huncwockim stylu. — I że składa rezygnację z dniem, w którym do Hogwartu przyjdą małe Blacki i małe Lupiny.

Kątem oka dostrzegałam, jak Remus uniósł bardzo wymownie jedną brew, więc przechyliłam się prędko w stronę drinka i pociągnęłam spory łyk. Głównie dlatego, by ukryć głupawy uśmiech, jaki cisnął mi się na usta po wypowiedzeniu ostatnich dwóch słów.

CLAIR DE LUNE II {remus lupin hp ff}Kde žijí příběhy. Začni objevovat