🌕✨ XXXVI. Ad infinitum

448 34 499
                                    

When you dance, I see the river 

When you laugh, I hear the wind go by

꙳⋱⟢⟣⋰꙳⍣⋆

Nie powtórzyłam nic z tego, co usłyszałam w gabinecie Dumbledore'a ani Remusowi, ani Catherine. By zdecydować się na przejście przez jedną z tafli lustra, by wkroczyć na jeden z tych dwóch torów, o których istnieniu wiedziałam, musiałam mieć pewność, że w żaden sposób nie nakierowałam ich na podjęcie ostatecznego wyboru.

Musieli zdecydować sami.

Ja już zdecydowałam. Ratowanie Syriusza było moim wyborem.

— Niewymowni poszerzają magię poprzez jej odkrywanie — powiedziała Cath, gdy razem z Remusem usiedliśmy przy stole w kuchni z kubkami świeżej melisy w dłoniach. — Sięgają po nowe i nieznane, nierzadko niebezpieczne. To, czym zajmuje się Departament Tajemnic, nie bez powodu objęte jest ściśle tajnym sekretem.

Urwała, zacisnęła usta i otarła samotną łzę spływającą po policzku.

Przełknęłam ślinę i cierpliwie czekałam. Selene wskoczyła Remusowi na kolana.

— Jest tam kilka sal, ale dwie są najważniejsze. Sala Czasu — Cath wyliczyła, prostując kciuk — która jest wypełniona zmieniaczami czasu i Sala Śmierci. — Wysunęła wprzód palec wskazujący.

— Czym one tak naprawdę są? — zapytał Remus.

— Sala Czasu jest przejściem w przeszłość. Sala Śmierci miała być próbą wejścia w przyszłość.

Mrowiły mnie usta. Wbiłam paznokcie w kolana, bo usłyszałam dokładnie to, co podejrzewałam.

Że zasłona i cały łuk były przejściem.

— Zmieniacze pozwalają czarodziejom cofnąć się w czasie — ciągnęła pobladła Cath. — Z kolei łuk był próbą stworzenia przejścia w przyszłość. Nie wystarczali jasnowidzowie, wizje, przepowiadania z kart, fusów czy kul. Wiele rzeczy nam nigdy nie wystarczało. Chciano mieć jasną i klarowną możliwość wejścia w przyszłość, w każdy jej możliwy moment. Podróżowania w przyszłość z taką łatwością, z jaką udało się cofać dzięki Zmieniaczom Czasu. Swobodny przeskok, trochę jak portal.

— Portal powinien mieć dwa przejścia — zauważył cicho Remus. — Wejście i wyjście.

— Nikomu nigdy nie udało się wrócić. — Cath zacisnęła zęby.

— To znaczy, że były świadome próby wejścia w przyszłość? — zaryzykowałam, podejrzewając, co usłyszę.

— Niejednokrotne. Dlatego zamknięto Salę Śmierci i wszelkie badania nad nią prowadzone. Niewymowni wskakiwali do środka i nigdy nie wracali. Ale może dlatego, że nie wiedzieli, gdzie konkretnie mają się udać i jak się tam poruszać — dodała i wbiła we mnie natarczywy wzrok.

Utrzymałam to spojrzenie.

— Wiem, o co ci chodzi — odpowiedziałam.

— Próbowałaś? — wyszeptał Remus.

— Tak. — Spojrzałam na niego z bólem. — Już wiem, dlaczego.

Zamilkliśmy, wszyscy troje. Bo każde z nas czuło, co chcemy zrobić.

— Wiem, jak aktywować portal, jak go obudzić, by pozwolił nam wejść — orzekła hardo Catherine, a w jej oczach zapłonęły iskry. — Ale to wszystko, nic więcej. Potrzebuję kogoś, kto mnie nakieruje i poprowadzi, kto się nie zgubi w tym nadmiarze przyszłości. Kto w nim będzie o wiele łatwiej lawirował. Ty wiesz więcej o przyszłości, ty ją lepiej znasz. No, wiesz, potrzebuję kogoś w rodzaju przewodnika, gdy już będę... tam.

CLAIR DE LUNE II {remus lupin hp ff}Where stories live. Discover now