🌕✨ LIST NESSIE RAVEN DO REMUSA LUPINA

381 36 168
                                    

LIST NESSIE RAVEN DO REMUSA LUPINA Z DNIA NIEWIADOMO KTÓREGO WRZEŚNIA 1993 ROKU WSPOMNIANEGO W ROZDZIALE III "GORĄCA CZEKOLADA" CLAIR DE LUNE


Chyba trochę po północy któregoś tam września 1993r.

Rowena Ravenclaw powiedziała mi, że po pijaku się nie pisze, ale ja uważam, że to jeden z odpowiedniejszych momentów do szczerych rozmów. No bo, tak między nami, co ona może tam wiedzieć? W końcu jest tylko portretem. I to niezbyt uprzejmym.

Nie wiem. Może tak naprawdę wiele innych momentów jest odpowiednich. Może za parę lat dojdę do wniosku, że wystarczy kubek gorącej kawy albo malinowo-wiśniowej herbaty, której podczas ostatniego śniadania piłam w nadmiarze, i rozmowa sama się potoczy. Może do tego trzeba dobranych osób, szczypty atmosfery i sporej garści odwagi.

Jeśli o odwagę się rozchodzi, mocno mi jej poskąpiono. Nie wiem, kto przygotowywał mój eliksir, Eliksir o nazwie Nessie Raven, ale porządnie się machnął w przepisie.

Czasem chciałabym powiedzieć trochę więcej "swojego" nie tylko tu, w Hogwarcie, ale też w domu. W Hogwarcie jest dobrze, mam różowe włosy, żyję sobie po swojemu z Cath i chłopakami i wykradam Ognistą z Hogsmeade, w przerwach skręcając mandragorki. (Mam nadzieję, że nie przeczytają tego profesor Flitwick ani profesor McGonagall, bo ten rok chcę jednak skończyć)

A może potrzeba też jakiejś odrobiny przeznaczenia.

Generalnie nie wierzę w przeznaczenie. Nie teraz, nie w tym momencie. Bo do teraz ono chyba w ogóle się w moim życiu nie pojawiało. Albo kroczę sobie wygodnie ścieżką przeznaczenia, którą wydeptała mi matka. Bo zrobię to, co każe, wykonam wszystko tak, by była zadowolona i dumna, i się specjalnie nie czepiała. A, naprawdę, jest cholernie czepliwa. Zresztą, bardziej chyba woli być sędzią niż matką (nawet nie mamą, nie znam tego określenia), ale z takim charakterem to się nie dziwię. W sumie wychowała już idealnego syna, a mocarnych zmartwień dostarczyła jej moja młodsza siostra, to po co się skupiać na mnie? Na jej miejscu też bym miała dość.

Nie no, bez przesady, nie będę jej współczuć. Nie mam czego. Sama często powtarza, ile osiągnęła i jaką wysoką ma pozycję. Ile ważnych rzeczy od niej zależy. Najwyraźniej ma wszystko, czego potrzebuje.

Szkoda, że ja nie mam tej cholernej odwagi.

Przydałaby mi się czasem. A może ZWŁASZCZA na ten jedyny, ostatni rok, który mi pozostał.

Żeby, na przykład, wygarnąć temu cholernemu, byłemu kapitanowi drużyny quidditcha i fanowi smoków, jak bardzo mnie zranił. Cholerny Charlie Weasley.

Albo matce, żeby wiedziała, że ja tak strasznie nie chcę pracować w tej Brygadzie. Niech ona sobie łapie Śmierciożerców i innych czarnoksiężników, ja zdecydowanie wolę naprawiać ludzi, którzy w trakcie tych jej akcji ucierpią.

Może porozmawiać trochę o babci. Nikt nigdy o niej nie rozmawia. Najchętniej sama bym z nią porozmawiała, w końcu ma moje imię. (Marzenia)

Może wykopać Nelly z domu, bo nawet nie wie, ile ją omija. (Cholera, oby nigdy nie dowiedziała się, jak skręcam mandragorki)

Albo porozmawiać szczerze z kimś, kto mi się śni po nocach od paru dni. No, nie wierzę w przeznaczenie, serio, ale ostatnio nawet zaczęłam się nad nim zastanawiać.

Ale — co zrobić. Jeden rok w Hogwarcie to za mało na tyle zmian. Ja czasem nie wiem jaki sweter założyć na lekcje, a co dopiero dokonać takich wyborów. Postawić się matce? W mordę Salazara, aż tak mnie nie pokopało.

Ale z właścicielem pięknych, bursztynowych oczu kawy to bym się napiła. I to niejednej. I posłuchała koncertu skrzypcowego Czajkowskiego, tego D-dur.

Cóż, byleby zdać owutemy. I nie zaćpać się mandragorkami. Nie narzekam, nie mam na co. Ale — gdyby coś się miało zmienić to, Przeznaczenie, czekam na Ciebie i pójdę za Tobą. (Na pewno nie dlatego, że jestem narąbana jak meserszmit)

Nessie


PS Rowena Ravenclaw patrzy na mnie gorzej niż ja na Snape'a. Czas wysłać ten list zanim się jeszcze rozmyślę. 

CLAIR DE LUNE II {remus lupin hp ff}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz