67. Lordran

203 18 9
                                    

W kuźni panował mrok rozświetlany jedynie przez nikłe światło magicznych kamieni rozłożonych na posadzce oraz ledwo tlący się pentagram. Powietrze wypełniał słodko gorzki zapach palonych kości a do uszu docierały raz po raz ciche trzaski. Spalenie pentagramu z sproszkowanych kości miało na celu utwardzenie go, przez co Daemon mógł mieć pewność że byle wiatr go nie zniszczy.
- Ile ci zostało? - Przeniósł swój wzrok na kitsune która klęczała na przeciwko niego. W skupieniu układała kolejne talizmany obok siebie choć przez nikłe światło na pewno było jej trudniej.
- Już kończę... Jeszcze tylko jedna rzecz. - Kitsune zabrała jeden z talizmanow oraz długą igłe której używała wcześniej do przeciągnięcia czerwonej nici między talizmanami. Ukuła się w palec po czym spuściła krople krwi na talizman. - Mógłbyś zrobić to samo?
- A mogę wiedzieć w jakim celu?
- Mówiąc w skrócie, dzięki temu tylko ty i ja będziemy w stanie przejść przez tą barierę. - podała mu narzędzia które po dłuższej chwili zabrał. - Gdybym stworzyła barierę bez tego, to mógł by ją przekroczyć każdy kto jest dla Ciebie bliski .... nie jestem pewna czy w przypadku twojego ojca zadziałało by to tak jak powinno.
-Jasne... - Sousuke ukuł się w palec po czym tak jak Kiri spuścił jedną kroplę krwi na talizman. - A po co ta nić?
Kitsune lekko sie zarumieniła, w duchu dziękując że jest tak ciemno i daemon najprawdopodobniej nie widzi dokładnie jej twarzy.
- Jakby to powiedzieć.... - umieściła talizman z kroplami krwi na innych które tworzyły krąg wokół spalonego pentagramu. Talizmany zalśniły by równie szybko zgasnąć. - W naszej kulturze wierzy się w przeznaczenie. Na przykład jaki los jest ci przygotowany... jako pojemnik na szaleństwo czy histerię. - wskazała na siebie po czym położyła dłonie na kolanach. - Czy jaka osoba jest ci przeznaczona jako miłość, czego symbolem jest czerwona nić. Może być niesamowicie długa, może się plątać ale nigdy się nie zerwie. Głównie z tego powodu używamy jej w barierach. Ma stanowić nierozerwalny szkielet i przynosić szczęście.
- Jednym słowem, zabobon. Ty w to wierzysz?
- Cóż.... i tak i nie. - Podniosła się z kolan biorąc swoją torbę z podłogi. - Mimo że zostałam tak wychowana uważam że przeznaczenie da się zmienić. Choć dużo kitsune które znam kurczowo trzyma się przekonania o niezmienności. Moi rodzice zresztą też.... - Westchneła ciężko, rozgladając się po spowitym mrokiem pomieszczeniu. - Sousuke, mogłabym mieć małą prośbę?
- Odprowadzić Cię?
- Mógłbyś?
- Tak. - Daemon podniósł się ze swojego miejsca ostatni raz rzucając wzrokiem na symbol. Resztki żaru wygasły pozostawiając czarne linie.
Oboje ruszyli w kierunku wyjścia po czym wyszli z kuźni. Z powodu braku księżyca na ulicach Yarnam panowała grobowa ciemność. Światła zaczynały się dopiero przy głównych drogach gdzie oboje ruszyli powolnym krokiem.
- Um... - Kitsune położyła po sobie uszy idąc tuż obok Daemona. W tej chwili bardziej bała się wszechobecnej ciemności która bardzo ograniczała widoczność, niż kolekcjonera. - Kiedy dokładnie chcecie przeprowadzić tą akcję?
- Jakoś po jutrze... - schował dłonie do kieszeni spodni. - Musimy przygotować jeszcze kilka rzeczy. Bez tego walka była by bezsensowna. No i najlepiej jakby skończyła się przed zmrokiem.... bo inaczej może być nieciekawie.
- Z powodu widoczności? - skuliła się lekko zauważając jakiś dziwny ruch w jednej z uliczek. Choć mogło to być tylko złudzenie.
- Nie, akurat z tym nie będzie żadnego problemu. I ja i siostra doskonale widzimy w ciemnościach. - Kiri czując lekkie szturchnięcie podniosła wzrok na Daemona. Przez kręgosłup przeszedł ją zimny dreszcz gdy napotkała spojrzenie czarnych oczu o złotych tęczówkach. Sousuke uśmiechnął się lekko po czym odwrócił wzrok. - Powiedzmy że widzę wszystko tak jakby świecił księżyc. Wracając.... chodzi o cienie. Gdy robi się ciemno przybierają na sile. W tedy Azazel będzie mieć przewagę do czego dopuścić nie możemy.
- Rozumiem ... - Kitsune postawiła lekko uszy zerkając na kolekcjonera. Nie wiedzieć czemu miała wielką ochotę lepiej się przyjrzeć jego oczą. - Mam nadzieję że się uda.
- Ja też... W najlepszym wypadku przywrócimy go do normalności i będziemy lekko poturbowani. - Prychnął pod nosem a na jego twarz wkradł się delikatny uśmiech. Czuł na sobie spojrzenie dziewczyny.
Po jakimś czasie dotarli do granicy z Lordran, tak nazywał się teren zamieszkany w całości przez kitsune. Nikt nie wie skąd wzięła się akurat taka nazwa, ale każdy jej używał. Pozatym był to drugi teren w Yarnam zamieszkały w całości przez jeden gatunek. Domy w Lordran były niskie  w całości wykonane z drewna a ich dachy z ceramicznych lub terakotowych płyt. W niektórych domach zdarzały się drzwi a nawet ściany pokryte papierem czego Sosuke zupełnie nie rozumiał. Tak jak każdy teren także tutaj występowały specyficzne potwory dlatego taka fanaberia wydawała mu się zupełną głupotą. Nie wiedział jednak że potwory nie zapuszczają się w głąb małego miasta a nawet jeśli to towarzyszy owemu zjawisku gęsta mgła. Kitsune miały na to swoje sposoby. Ulice oswietlały magiczne kamienie osadzone w kolorowych lampionach a gdzieniegdzie dało się zauważyć kolorowe wstążki owinięte wokół gałęzi drzew czy belek domów a także przyczepione gdzieniegdzie żółte talizmany.
- Już chyba trafisz do domu co? - Sousuke zatrzymał się na środku kamiennego mostu oddzielajacego od siebie tereny. Z głębokich kanałów pod nim dało się usłyszeć zawzięte i złowieszcze piski tamtejszych mieszkańców.
Gdyby ktokolwiek spojrzał na tą scenę z boku, mógłby pomyśleć że to dwa zupełnie inne światy. Po lewej pięknie oświetlone niskie drewniane domy o charakterystycznych dachach. Kolorowe akcenty zupełnie nie pasujące do mrocznej rzeczywistości... Po prawej zaś wysokie kamienne budynki do których fasad przyrosły martwe ciała tworząc groteskowe posągi. Tylko czerń i szarość, zwieńczone czerwienią płynącej ulicami krwi. Dwa oblicza jednej rzeczywistości.
- Tak, dziękuję raz jeszcze. - Kiri poruszyła radośnie ogonami widząc znajome rejony. - To .... spotkamy się po jutrze? Podczas akcji?
- Tak. Przyjdź o świcie do kuźni.
- Jasne - uśmiechnęła się delikatnie. - Poszukam jeszcze czegoś do ochrony.... I może znajdę więcej czarnych kamieni dla Ciebie. To do zobaczenia!
Kiri energicznie pomachała mężczyźnie po czym równie szybko uciekła w kierunku drewnianych domów. Nie była pewna czy już poszedł czy dalej stoi na moście dlatego zatrzymała się dopiero za zakrętem gdy była pewna że na pewno jej nie widzi. Przylgneła plecami do ściany budynku oplatając się ogonami. Przełożyła chłodne dłonie do swoich ciepłych i rumianych policzków.
- Oby tego nie widział.... kogo ja oszukuje ... na pewno to widział! - uderzyła się lekko w policzki. - No już, ogarnij się Kiri.... może pomyśli że to z zimna .... na pewno. - Westchneła ciężko, opuszczając ogony jak i ręce. - Eh .... nawet samej siebie nie umiem oszukać.
Kitsune ostrożnie wyjrzała zza rogu budynku w stronę z której przybiegła.  Most był pusty, Daemon musiał być już w drodze do domu. Wpatrywała się w to miejsce przez dłuższy czas aż w końcu uspokojona stwierdziła że trzeba wracać.
Mijała domy jak i małe drewniane kapliczki pełne talizmanów i wonnych olejków. W Lordran było ich mnóstwo. Pozatym było kilka większych świątyń oraz jedna największa z pięknym ogrodem na obrzeżach w której swój dom miał ich Władca Pogorzelisk.
Zatrzymała się przed drzwiami swojego domu. Nadal paliło się w nim światło co świadczyło o tym że żaden z domowników nie śpi. Tego się właśnie obawiała. Położyła drżącą dłoń na przesuwnych drzwiach. Powoli je otworzyła wslizgując się cicho do środka. Odwróciła się w stronę drzwi chcą równie cicho je zamknąć. Była tak blisko by przemknąć niezauważona...
- Gdzie byłaś!? - Kiri pisneła kładąc po sobie uszy i podwijając ogony, gdy tylko usłyszała chłodny i stanowczy głos ojca. Był zły. Nie musiała go widzieć by to wiedzieć. - Zadałem ci pytanie!
- Ja... - Domkneła drzwi powoli odwracając się w stronę ojca.
Przed nią stał wysoki i postawny mężczyzna o białych krótkich włosach i tego samego koloru uszach. Miał równie krwiste oczy jak ona jednak jego lewe oko straciło swój blask. Było to spowodowane starą raną z której obecnie została blizna biegnąca przez oko i policzek. Ubrany był w ciemne kimono a za jego plecami poruszało się dumnie dziesięć ogonów. 
- Kiri! - Z pokoju za mężczyzną wybiegła mała kitsune o krótkich jasno brązowych włosach z białymi końcówkami. Jej małe uszka i pięć ogonów również były jasno brązowe zakończone białym akcentem. Przylgneła do boku siostry patrząc na nią z dołu. - Znalazłaś moją zabawkę? Mama powiedziała że ja znajdziesz.
- Ja ... - Kiri powoli przykucła obok młodszej siostry. Kątem oka zauważyła matkę wychylającą się z pokoju jednak widok ten szybko został zakryte przez jeden z ogonów ojca. - Niestety.... Nie znalazłam twojej zabawki. Ktoś musiał ją zabrać.
Mała kitsune patrzyła smutno na swoją starszą siostrę by po chwili się rozpłakać. Nie pomógł nawet fakt że Kiri przytuliła ją do siebie w uspokajającym geście. Jej siostra wyrwała się i uciekła za ojca biegnąc prawdopodobnie do swojego pokoju.
- Więc? - Chwilową ciszę przerwał stanowczy lecz już nie tak zły głos ojca. - Mam rozumieć że nie było Cię tyle czasu bo szukałaś zabawki?
- T...tak ... - Kiri powoli wstała. Zaplotła przed sobą dłonie a wzrok wbiła w podłogę nie potrafiąc spojrzeć na ojca. Wyglądała żałośnie. - Szukałam jej tam gdzie ją zgubiła ale później pomyślałam że sprawdze okolice .... No bo mógł ją ktoś kopnąć albo wyrzucić gdzieś dalej.... I nie zauważyłam że czas tak szybko minął i zanim wróciłam...
- To ostatni raz! - mężczyzna warknął przez co Kiri niekontrolowane się skuliła. Bała się że uderzy ją tak jak ostatnio. - Więcej z tego domu nie wyjdziesz bez pozwolenia, jasne!?
- Tak ...  - Pisneła dalej się kuląc. Dopiero gdy żadne uderzenie nie nastąpiło a ojciec udał się do głównego pokoju powoli się rozluźniła. W duchu dziękowała że jej uwierzył. Miała też nadzieję że kłamstwo nie wyjdzie na jaw bo będzie mieć gorzej niż normalnie.
Ściągła buty i ruszyła w głąb mieszkania. Udała się do kuchni znajdującej się na wprost wejścia. Miała nadzieję że znajdzie tam matkę.  Nie myliła się, choć powitanie nie było takie jak by chciała.
Kobieta o jasno brązowych długich włosach zwiniętych w staranny kok, o tym samym kolorze uszu i sześciu ogonach, złapała ją za ucho i mocno pociagneła w głąb kuchni. Kiri zdławiła pisk szybko idąc by nie czuć większego bólu.
- Co ty sobie wyobrażasz!? - Kobieta fukła szeptem. Najprawdopodobniej nie chciała by mąż ją usłyszał ale z drugiej strony musiała przywołać córkę do porządku. - Znikasz na cały dzień i wracasz w środku nocy! Nikomu nic nie mówisz! Gdybym go nie powstrzymała tą głupią wymówką już dawno poszedł by Cię szukać i nie skończyło by się na jednym uderzeniu! Rozumiesz!?
- T..tak ... - Kiri szepneła krzywiąc się gdy jej ucho zostało po raz kolejny mocniej pociągnięte.
- Mam nadzieję.... - Kobieta puściła jej ucho biorąc głęboki wdech. Tym razem zaczęła spokojniej lecz dalej szeptem. - Muszę teraz kupić twojej siostrze nowa zabawkę więc lepiej upuść swojej krwi bo nie będzie czym zapłacić. A teraz zmykaj stąd. Lepiej żebyś nie wchodziła ojcu w drogę.
- Dobrze ....
Kitsune wyszła z kuchni, przeszła przez korytarz i weszła na schody, szybko trzmychając na piętro a później swojego pokoju który był jedynym na tym piętrze. Pomieszczenie nie było duże. Znajdowały się w nim tylko najpotrzebniejsze rzeczy takie jak łóżko, szafa, toaletka, szafki nocne i mały dywanik. Położyła się na łóżku chowając twarz w poduszkę. Nim się zorientowała z jej oczu popłyneły łzy. Rozplakała się. W jej głowie jednak cały czas dawało o sobie znać jedno pytanie.  "Jak ja mam mu teraz pomóc?"

Słowa: 1794

Grudzień był dla mnie bardzo pracowity ale w końcu znalazłam czas by dokończyć rozdział
W styczniu myślę że uda mi się w końcu wstawić tak jak chciałam dwa rozdziały. Ale to się okaże, napewno jeden macie jak w banku ;) Co do fabuły, nadszedł czas na walkę która pojawi się już w kolejnym rozdziale. Mam nadzieję że uda mi sięjakoś logicznie napisać x.x
Ale ale ! Żeby nie było jeszcze nie zbliżamy się do końca histori ;) Jeszcze dużo przed nami.

Tak więc na koniec zachęcam was do zostawiania gwiazdek i komentarzy. To bardzo motywuje do dalszego pisania ♡

No i życzę wam szczęśliwego Nowego roku :)

Eldarya: Pozory mylą Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz