15. Atak na kwaterę cz.3 (+16)

1.5K 102 33
                                    

Ezarel skrzyżował ręce na piersi opierając się o jeden z filarów. Nie umknęło jego uwadzę ledwo widoczna pieczęć na szyji zielonowłosej.
- A może opowiesz nam coś o królowej? - rzucił przez co Miiko zmroziła go spojrzeniem. Nie przejął się tym.
- Te usta milczą jak grób... - przeniosła wzrok na elfa a pieczęć przez moment znowu była widoczna.
- Wiedziałem. - odepchnął się od filaru uśmiechając się wrednie.
- Ez co się stało? Co masz na myśli? - Kitsune poruszyła niespokojnie uszami a wolną dłoń trzymała na ramieniu Ericki. Chciała ją pocieszyć lecz nie wiedziała jak.
- Gdy tylko pytamy o kogoś ważnego zaczyna mówić "te usta milczą..." A na gardle pojawia się pieczęć. Bardzo możliwe że ktoś nie chce byśmy się więcej o nich dowiedzieli. - uśmiechnął się triumfalnie gdy feary pobladła.
- Czyli podziała to tak samo gdy spytamy o Lau ... i jej brata - ostatnie słowa Nevra musiał szybko dodać lecz i tak Leiftan posłał mu chłodne spojrzenie.
- Nie ... - wzrok wszystkich skierował się na Bambi. Zacisneła dłonie na materiale sukni. - Jeśli chcecie się czegoś o nich dowiedzieć, sami ich zapytajcie. Mogę jedynie powiedzieć że i tak wam o sobie nic nie powiedzą.
- Ale dlaczego ? - Erica otarła swoje policzki z łez - Przecież Lau już nie raz opowiadała o sobie.
- A jesteś pewna że była to prawda? - na usta dziewczyny wkradł się mroczny uśmiech.

Wokół schroniska rozniosł się głuchy trzask łamanych kości a po chwili powietrze przeciął głośny krzyk. Sousuke stał nad jednym z mężczyzn. Prawą nogę trzymał na jego kości ogonowej a ręce na ramionach. Po chwili pociągnął mężczyznę do tyłu łamiąc go w połowie. Feary głośno wrzasnął lecz odrazu jego usta jak i gardło zostały naszpikowane ostrymi piórami.
- Jesteś niemożliwy... - zaśmiałam się spoglądając na brata. Lubiłam patrzeć jak zbija, było w tym coś hipnotyzujacego.
Wokół nas leżało mnóstwo trupów w bardziej lub mniej wymyślnych pozach. Przypominało to trochę kłebowisko węży. Tak jak one kłebiły się w jedną masę nie ważne czy były to ciała czy wyprute flaki.
Usłyszałam świst a po chwili ból przeszył moje ciało. Udało mi się odsunąć lecz mimo to ostrze rozcieło mi policzki przechodząc wzdłuż ust. Jednak kości na nich były zbyt delikatne by mogły zatrzymać cios. Złapałam lewą dłonią ostrze by feary nie mógł wykonać kolejnego ataku. Odsunełam je od siebie. Miecz w mojej dłoni zrobił się dziwnie lekki, widocznie mężczyzna szykował się do porzucenia broni na rzecz kontrataku bądź ucieczki. Prawą ręką złapałam jego ubranie po czym szybkim i zdecydowanym ruchem wgryzłam się w jego szyję. Mężczyzna nie zdąrzył nawet krzyknąć, z jego ust wydobył się bulgot i dziwne hrypnięcie. Czułam jak chce nadal walczyć, jednak był zbyt słaby. Uderzył parę razy ręką w moje opancerzone plecy, raniąc ją o wystające kości kręgosłupa. Nadal mocno zaciskałam zęby na jego gardle puki nie wyzionął ducha. Puściłam go pozwalając by kolejne ciało upadło pod moje stopy.
- I kto tu jest niemożliwy? - rzucił chłodno Sousuke obserwując z lekkim rozbawieniem scenę mordu. - pozszywać Cię?
Pokręciłam głowa dotykając kościanymi pazurami ust. Po chwili rozerwana skóra zrosła się w kilku miejscach trzymając moją szczękę w miarę normalny sposób.
- Musimy znaleźć ich dowódcę prawda ? - spojrzałam po sobie. Mój pancerz praktycznie cały pokryty był krwią, o fragmentach ludzkiego mięsa czy wnętrzności pomiędzy kośćmi już nie wspomnę.
- Ta... mamy się pośpieszyć? - podszedł do mnie. Ostrożnie ujął mój podbródek w cienistą dłoń i uniósł do góry by przyjrzeć się ranie.
- Tak ... inaczej nie będę mogła się ruszać.. - syknełam czując jak pancerz znowu zrasta się ze skórą.

- CO!? - po pomieszczeniu przebiegł głośny pisk Miiko jak i Huang Hua oraz Ericki. Gdyby nie pieczęć na pewno słychać by je było nawet w kryształowej sali. Panowie starali się choć trochę zachować rezon jednak po usłyszeniu takiej informacji trudno było komukolwiek udawać że nic się nie stało.
Bambi głośno westchneła zaciskając mocniej dłonie na swojej sukni. Nie powinna tego mówić, wogóle nie miała prawa wyjawiać ich największego sekretu. Ale oni naciskali... i stało się. Przez cały ten czas każda para oczu w jej ciele była zamknięta. Nie chciała widzieć ich reakcji. Jednak po chwili kilka z nich delikatnie się uchyliło.
Nie wiadomo dlaczego ale najbardziej zaintrygowała ją postawa Lorialeta. Po mimo tak drstycznej informacji był spokojny ... lecz pewnie w jego wnętrzu kłebiło się mnóstwo emocji. Mogła to zobaczyć, po części to była jej zdolność. Nie widziała wszystkich emocji lecz mogła odgadnąć co dana osoba myśli. Niestety u niego było to nadwyraz trudne.
- J...jak to możliwe? - ciszę przerwała Huang Hua składając na swojej piersi dłonie. Nie potrafiła opanować drżenia głosu. - Dlaczego mówisz że są martwi skoro żyją?
- To tylko pozory ... - oczy znowu się zamknęły. Mogła wogole nic nie mówić. - Prawdę mówiąc wątpię że ktokolwiek w Yarnam tak naprawdę żył...
- Co ty wygadujesz ?! - podniósł głos Nevra co wszystkich zszokowało. Nigdy się tak nie zachowywał. - Najpierw mówisz że oboje są żywymi trupami a teraz próbujesz wmówić nam że nikt tam nie żyje! W co ty pogrywasz!?
- Nevra ...? - Valkyon położył rękę na ramieniu przyjaciela chcąc go uspokoić lecz ten ją zrzucił.
- Eh miłość... jakie to dziwne uczucie nie sądzisz? - otworzyła oczy wbijając wzrok w wampira. Był jak otwarta księga. W tym momencie widziała każde jego uczucie i emocje skierowane do białowłosej.
Jej słowa sprawiły że w momencie się uspokoił i spojrzał w bok zakłopotany. Nie umkneła jej także chwilowa zmiana nastroju u Leiftana. Wydawał się zdenerwowany i zazdrosny, jednak szybko przybrał swój chłodny i spokojny wygląd. Czyżby też coś do niej czuł?
- Skoro już zaczęłaś to proszę wyjaśnij to do końca. - Miko poruszyła niespokojnie uszami ignorując wcześniejsze wyznanie o miłości czarnowłosego.
- Eh ... są daemonami jak z resztą dobrze wiecie, jednak mają pewne specyficzne umiejętności odziedziczone po rodzicach. Mianowicie dzięki swemu ojcu stali się kimś na kształt nekromantów. Jednak nie stało się to odrazu - zawiesiła głos nie wiedząc czy może mówić o tych wydarzeniach. - Z tego co wiem gdy Lau miała dziesięć lat a Sousuke dwanaście... Nie chcący ją zabił. Zwykły wypadek ... ich ojciec się wkurzył ale udało mu się przywrócić ją do życia z trochę... eh jak by to ująć. - znowu się zawiesiła szukając odpowiedniego słowa. - można powiedzieć że podarował jej część swoich umiejętności. Mniej więcej pięć lat później Souske zabił się przez swoją głupotę... i tym razem ich ojciec przywrócił go do życia i tak jak lau dał cześć swoich umiejętności. Przez to są praktycznie nieśmiertelni... chyba że zna się ich słabość.

Eldarya: Pozory mylą Where stories live. Discover now