35. Połączeni

1K 68 39
                                    

Duże pomieszczenie zostało dokładnie oświetlone przez blask kryształowych kamieni osadzonych w czaszkach z których został wykonany żyrandol jak i kilka wiszących na ścianach kinkietów. Ściany choć w niektórych miejscach obdarte z farby miały kolor ciemnego brązu, podłoga zaś wykonana była z ciemnego drewna. Na przeciwko drzwi stał duży kominek na którym stało oraz leżało obok kilkanaście czaszek różnej wielkości, kilka mniejszych należało do zwierząt czy też potworów a pozostałe duże do zamieszkujących Yarnam feary, daemonów czy też nawet ludzi. Przed kominkiem stał szklany stół stojący na "stelarzu" z szkieletu ustawionego tak jakby kleczał z dłońmi opartymi o ziemię, na stole stał kryształowy wazon z bukietem czarnych róż. Na przeciwko ustawiona była duża skórzana kanapa w kolorze bordo na której poukładane były futerkowe poduszki w różnych kolorach, tylko one dawały "żywszy" charakter salonowi. Po jej bokach stały dwa fotele w tym samym stylu. Reszta wnętrza wypełniona była uginajacymi się półkami z książkami a okno po lewej stronie pomieszczenia zostało zakryte bordową zasłoną.
Dźwięk upadających łańcuchów rozniosł się echem w pomieszczeniu. Na kanapie leżał zakrwawiony daemon a nad nim pochylał się kremowo-brązowy smok.
- To boli jebany idioto! - krzyknął mężczyzna wyginając się na wszystkie możliwe strony.
- Trzeba było myśleć przed tym jak dałeś się pobić! - warknął Smok.
- Bo myślisz że wiedziałem że ON tam bedzie!?
- Skoro już raz Cię tak załatwił to chyba logiczne że zrobi to znowu!? - po raz kolejny wbił długą i ostrą igłe w zakrwawione ciało.
- Kurwa! - syknął - ale bądź chodź trochę delikatny! Teraz to robisz specjalnie!
- Nieee... skąd ten pomysł? - Na usta mężczyzny wpłynął szatański uśmiech. Przyciągnął resztę hirurgicznej nici przez ciało kończąc swoją pracę supłem. Odciął nożyczkami pozostałość i z dumą spojrzał na swoje dzieło. - Nie jest tak źle.
- Jest chujowo ... - Daemon sapnął z nieukrywaną ulgą. - Ale już lepsze to niż nic...
Sousuke oparł się wygodniej na puszystych poduszkach sofy. Nie był w najlepszym stanie, można powiedzieć że jego stan fizyczny był o wiele gorszy niż zły. Całe ciało pokrywała skrzepnięta czerwona krew, wszerz brzucha ciągła się długą rana, teraz niezdarnie zszyta przez Kuro, dłonie jak i ręce miały pełno małych lub większych ran, jedynie twarz nie wyglądała tak źle gdyż miał tylko kilka siniaków, rozwaloną wargę oraz prawą skroń.
- Nie jestem Lau, nie potrafię tak szyć jak ona. - Kuro fuknął uderzając grubym ogonem o ziemię. Odwrócił się by wziąść bandaż ze stolika za sobą.
- Za to udajesz ją idealnie. - delikatnie się uśmiechnął. - Zafarbuj włosy i pozbądź się łusek, będzie idealnie. - ugiął ręce by podnieść się na łokciach jednak odrazu opadł na poduszki z głośnym sykiem. Ból rany jak i jej położenie skutecznie uniemożliwiały ruch.
- Spierdalaj...ej gdzie ty się kurwa wybierasz!? - stanął nad daemonem mrożąc go spojrzeniem.
- A jak myślisz?! - warknął spoglądając na niego złoto czarnymi oczami.
- Kurwa Sousuke, pogódź się z tym! Nie pokonasz GO i nie odzyskasz tego! - warknął - To koniec! Nie jesteś w stanie wstać a co dopiero walczyć!
- Jeszcze zobaczymy... - Białowłosy zacisnął zęby gotów do kolejnej próby podniesienia sie do siadu.
- Uspokój się! - położył rękę na jego ramieniu skutecznie go unieruchamiając. - Opetało Cię szaleństwo i nie zdajesz sobie sprawy z konsekwencji! Zapomniałeś już!? "Jedno nie może żyć bez drugiego" Chcesz tak po prostu zabić siebie i przy okazji Lau!?
- Nie ... - westchnął rezygnując - Doskonale to pamiętam...
- Więc daj spokój i siedź na dupie. - sięgnął po jego rękę powoli obwiazując ją bandażem. - Pod wpływem szaleństwa jesteś nie do zniesienia.
- Odezwała się przerośnięta jaszczurka... Kurwa! - syknął zaciskając zęby z bólu. - Nie tak mocno debilu!
- To Cię bolało? - Smok po raz kolejny zaciągnął bandaż by zadać ból.
- Kuro! Przestań kurwa ...!
- Ostatni raz nazwałeś mnie przerośniętą jaszczurką. Jasne?
- Ta ... - westchnął.
- Jakby Lau tu była, to by ci wpierdoliła za tą akcję. - Rzucił Kuro już spokojniej wracając do bandażowania. - Ciekawe co tam u niej ...
- Szaleje ...
- Jak szaleje!? - Smok przerwał bandażowanie by wbić zdezorientowane spojrzenie w brata.
- Normalnie, ją także opętało szaleństwo. I nie tylko z mojego powodu. - westchnął zamykając oczy.
- Ale jak!? Skąd to wiesz?
- Może Lau została główną nekromantką w naszej rodzinie i to ona ma władzę nad ciałami zmarłych ale to ja odpowiadam za duszę. Po prostu czuję jej szaleństwo, wiem że to czyjaś sprawka ale również moja.
Kuro nie odezwał się nawet słowem jedynie pokrecił nieznacznie głową by wrócić do bandażowania.

Eldarya: Pozory mylą Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz