25. Smocza zbroja

1K 75 31
                                    

Bląd włosa wróżka na nasz widok podniosła się z tronu. Złożyła przed sobą dłonie delikatnie się skłaniają. Jej ruchy były płynne a jednocześnie pewne siebie, typowe dla kogoś na jej stanowisku. Skoro ona rządziła, to musiała odpowiednio się zachować. Mimo wszystko nadal odnosiłam wrażenie że to tylko pokaz, gra aktorska mająca na celu odwrócenie uwagi. W Yarnam to norma, już nawet nie pamiętam ile osób ja tym oszukałam. Wróżka nie usiadła lecz zbliżyła się do nas. Czułam na sobie jej czujne spojrzenie. Chciało zobaczyć co kryje się w mojej duszy .... niedoczekanie.
- To wy jesteście wysłannikami z Kwatery ? - przemówiła wysokim lecz nawet przyjemnym dla ucha piskiem. - Miło mi was poznać. Jestem Aurora, obecna władczyni tego plemienia. A wy to pewnie ... - wskazała palcem na chłopaka a gdy tylko ich wzrok się spotkał uśmiechnęła się promiennie. - Wampir Nevra, szef straży Cienia i ... - przeniosła palec na mnie i tu mina jej zrzedła. - daemon.... ?
- Lau Hu. - Rzuciłam krzywiąc się na dźwięk mojego piskliwego głosu. Oby to wszystko jak najszybciej się skończyło, inaczej chuj mnie szczeli.
- Ach tak? Myślałam że wasza rasa została zupełnie zniszczona. - stanęła przede mną. Z obrzydzeniem dotknęła mojego płaszcza, unosząc jego skrawek. - Sądzę że powinnaś założyć coś innego. Proszę..!
- Podziekuję. - przerwałam jej nim wezwała inną wróżkę. - Co do mojej rasy, jest nas wielu i jak widać mamy się dobrze. - uśmiechnęłam się niewinnie ale wystarczająco mrocznie by Aurora puściła mnie i odsuneła się na bezpieczną odległość.
- Jeśli można, chcieli byśmy się dowiedzieć w jakiej sprawie mamy wam pomóc. - Nevra uśmiechnął się w swój typowy szelmowski sposób zdając się nie zwracać uwagi na swój piskliwy głos.
- Ach! No tak, zapomniałam! - zatrzepotała tęczowymi skrzydełkami  poświęcając cała swoją uwagę Nevrze. Mi to nawet na rękę, choć słysząc ten jej słodki głosił i przwsłodzone zachowanie, mam ochotę wyrwać jej skrzydełka. - Ostatnio dzieją się u nas bardzo dziwne rzeczy.
- To znaczy?
- Niektóre z wróżek zaczynają się dziwnie zachowywać. Tracą chęć do życia a nawet stają się agresywne. To niedopuszczalne ! - podniosła zrozpaczony głos gdy w jej oczach pojawiły się łzy. Przez myśl przeszło mi tylko jedno słowo "słabeusze". - Nie wiem czym jest to spowodowane. Proszę znajdźcie przyczynę i uratujcie nas.
- Zrobimy co w naszej mocy. - Nevra delikatnie się skłonił.
- A możemy wrócić do naszego normalnego wzrostu ? - warknełam... co w tej sytuacji brzmiało jak pisk myszy. Po prostu czuje się upokorzona. Daemon zmniejszony do rozmiarów trawy .... załamie się.
- Niestety ale nasza wioska otoczona jest specjalnymi czarami. Każdy kto przekroczy granice staje się naszego rozmiary. - Uśmiechnęła się. No po prostu zajebiscie .... - Wrócicie do swojego wyglądu gdy wyjdziecie z wioski.
Nevra zamienił jeszcze parę zdań z Aurorą zanim opuściliśmy jej pałac... chociaż porównując z Anor Londo wygląda jak zwykły domek dla ptaków. Tym razem nie uczestniczyłam w rozmowie, byłam pochłonięta myślami związanymi z moją dumą, która została w perfidny sposób naruszona. Jeszcze brakuje by ubrali mnie w uroczą sukienkę z liści. Na samą myśl przeszedł mnie dreszcz.
Zatrzymałam się z Nevrą na końcu gałęzi. Spojrzałam w dół, było bardzo wysoko. Pewnie gdyby któreś z nas spadło została by tylko mokra plama. Już raz to przeżyłam, więcej nie potrzebuje.
- Sądzę że najpierw powinniśmy porozmawiać z mieszkańcami. Co ty na to piękna? - Posłał mi uwodzicielski uśmiech jednak odrazu zbyłam go machnięciem ręki.
- Chyba ty porozmawiasz. Widziałeś jak reagowały na mnie tamte wróżki? - Wampir skinął głową - Nie powiedzą mi ani słowa. - wyciągnęłam ze stanika listę która dał mi Ez. - Ja się rozejrze i przy okazji pozbieram składniki dla tego dziada.
- Dobrze, skoro tak uważasz. Ale jeśli tylko coś znajdziesz daj mi znać. - skinełam na zgodę.
Nevra wyciągnął z torby eliksir który dostaliśmy od królowej wróżek. Miał złoto tęczowy kolor a całość mieniła się od promieni słonecznych. Z tego co mówiła miał pomóc nam w przemieszczaniu się po wiosce. Nevra upiła łyk z bańkowej butelki. Przez chwilę nie działo się zupełnie nic, by w mgnieniu oka na jego plecach  pojawiły się czerwone skrzydełka. Chłopak obejrzał się z każdej strony. Skrzydła delikatnie się poruszyły podnosząc go nad ziemię.
- Ale fajnie! - wyszczerzył się jak małe dziecko. - Lau, pijesz?
- Raczej nie. - schowałam butelkę do torby. Tyle upokorzenia mi wystarczy. Nie będę paradować w uroczych skrzydełkach! - Poradzę sobie bez tego.
Poruszyłam palcami a spod skóry wyszły kości tworząc pazury. Nie czekając aż Nevra coś powie wbiłam je w drzewo i szybko trzmychmełam.
Szukanie składników poszło mi całkiem szybko, głównie dlatego że wszystko znajdowało się bardzo blisko siebie. Oczywiście nie zapomniałam o rozgldaniu się. Nic specjalnego nie zauważyłam. To wszystko zajęło mi cały dzień. Już dawno zapadła noc a wioska mieniła się tylko nikłymi światełkami.
Weszłam do małego domu dla gości w którym zostałam ulokowana. Było tu tylko łóżko i mała szafa. Domek Nevry znajdował się zaraz obok ale nie przejmowałam się tym. Gdy przechodziłam obok, wyraźnie słyszałam jak chrapie. Ściągnełam płaszcz oraz metalowy gorset znajdujący się pod bluzką. Ostrożnie weszłam do hamaka który był moim łóżkiem. Po krótkiej walce z przedmiotem udało mi się w końcu zamknąć oczy i zasnąć. 

Eldarya: Pozory mylą Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz