16. Martwe rodzeństwo

1.2K 86 35
                                    

Siedziałam na łóżku w swoim pokoju. Mimo że na dworze robiło się ciemno w pokoju nie paliło się żadne światło. Miałam na sobie tylko czarną bieliznę, a od pasa w górę owijały mnie bandaże. Brzuch jak i dłonie były praktycznie całe zawinięte, jedynie na dekolcie i ramionach miałam przyklejone gazy, niezdarnie owinięte bandażem. Pancerz zrusł się o wiele mocniej niż na początku myślałam, miałam mnóstwo małych jak i dużych ran po jego oderwaniu. Najgorsze jest to że powoli zaczęło wracać mi czucie, a ból stawał się coraz bardziej intensywny. Dłonie jak i nogi drgały mi niespokojnie, jakby dopiero zaczynały budzić się do życia.
Podniosłam wzrok gdy do pokoju wszedł Sousuke trzymając w ręce jeszcze więcej opatrunków. Już dawno był w swojej "ludzkiej" formie. Praktycznie gdy tylko zerwał cały pancerz zmienił się i zniósł mnie do pokoju. Jakoś nie przejmowałam się tym że siedzę w samej bieliźnie, w końcu to mój brat a nie jakiś obcy facet. Ale przy ubieraniu wyrzuciłam go z pokoju.... Może to i brat ale bez przesady. Nago się nie pokaże!
Bez gadania podszedł do mnie i zaczął opatrywać nogi, były chyba w najgorszym stanie, wszedzie ... albo raczej tylko na udach została mi skóra, reszta zerwała się razem z pancerzem, tak więc o samodzielnym chodzeniu mogę zapomnieć.
- Wraca ci czucie ? - podniósł na mnie wzrok ale zaraz znowu skupił się na bandażowaniu. Starał się robić to bardzo dokładnie i najdelikatniej jak umiał by jeszcze bardziej mnie nie uszkodzić. Ręce miał już całe umazane w czarnej krwi lecz bandaż nie przemakał, pewnie użył jakiegoś zaklęcia by temu zapobiec.
- Ta ... powoli zaczynam odczuwać braki w ciele. -mimowolnie się uśmiechnęłam. Martwiący się Sousuke ... to naprawdę rzadki widok.
- Skończę i dam Ci coś przeciwbólowego. - wziął kolejny bandaż obowiązując drugą nogę.
Zawsze na jego twarzy gościła maska arogancji i wyższości, ale teraz... skruszyła się. Zawsze tak było gdy zostawaliśmy sami. Przestawał być groźnym daemonem a stawał się po prostu wrednym bratem który mimo wszystko martwi się o swoją młodszą siostrzyczkę. Stał się taki po tym jak mnie zabił... nie wiem co się działo ale obudziłam się na stole operacyjnym a on zapłakany tulił się do mojego brzucha i przepraszał za to co mi zrobił. Znowu się uśmiechnęłam. Może to dziwne ale dla mnie to miłe wspomnienie, w tedy jeszcze byliśmy wszyscy razem...
- Jak się czujesz ? - z rozmyślań wyrwał mnie głos brata. Siedział na ziemi wpatrując się we mnie złoto czarnymi oczami.
- Słabo.... - westchnełam opierając ręce po bokach. - Mam mroczki przed oczami, zaczyna mnie wszystko boleć i trudno mi ruszać nogami. - zastanowiłam się chwilę próbując się poruszyć. Zasyczałam czując fale bólu rozchodzącą się od dłoni i stóp. - Dobra... jednak trudno rusza mi się całym ciałem a stopami najbardziej.
- Straciłaś sporo krwi ... I skóry- uśmiechnął się niewinnie wstając z ziemi. Podszedł do szafki nocnej rozkładając leki.
- Ciekawe przez kogo ? - wbiłam w niego wzrok uważnie obserwując jego ruchy. Sousuke nigdy nie był dobry w opatrywaniu ran, zawsze ja się tym zajmowałam.
- Nie mam pojęcia - wzruszył ramionami po czym zaczął mówić bardziej teatralnym tonem - Na pewno odpowiada za to jakiś daemon, tylko nie wiem skąd mógł się tu wziąć. - parsknełam śmiechem. Zawsze wiedział co powiedzieć by poprawić mi humor.
Sousuke napełnił strzykawkę czarną substancją, trucizną. Uderzył w nią palcem po czym odwrócił się w moją stronę. Przyłożył igłe do szyji ostrożnie ją wbijając i wstrzykując substancję. Odsunął się odkładając igłe na stolik, biorąc kolejną tym razem z przezroczystą substancją.
- Wstrzykne ci wszystko, nie wiem jak bardzo będzie Cię boleć, ale lepiej żebyś nic nie czuła. - kiwnełam głową a po chwili Sousuke wbił igłe w szyję. - Gotowe.
Odsunął się odkładając igłe na stolik. Klęknął obserwując mnie z każdej strony. Usta już mi się zasklepiły i wyglądały tak jak dawniej. Uśmiechnęłam się wskazując gazy na ramionach.
- Jeśli szukasz czegoś co ci nie wyszło, to tu jestem chujowo zawinięta.
- Spadaj... dobrze wiesz że nie umiem tam bandażować. - wstał - Idę się umyć, nie ruszaj się z tąd jasne ?
- Jak bym jeszcze umiała... - sykłam poprawiając się na łóżku.
Brat poczochrał moje włosy po czym zniknął za drzwiami łazienki. No i zostałam sama ... Super. Nie potrafię się ruszyć a co dopiero położyć. Żyć i nie umierać. Zirytowana zaczęłam uderzać ogonem o pościel. W głębi duszy cieszyłam się że brat się mną zajmuje ale niestety nie lubię być bezużyteczna. Może to dlatego że jeśli ktoś w Yarnam nie był w pełni sprawny to kończyło się to jego śmiercią? Teraz to mało istotne. Muszę odpocząć i może jutro poczuję się lepiej.
Ciszę zakłuciło nieśmiałe pukanie do drzwi. Podniosłam głowę wbijając wzrok złoto czarnych oczu w miejsce z którego dochodził dźwięk.
- Hej Lau ... to ja, Nevra ... mogę wejść?
Nevra ? Co on tu robi o tej porze ? Chciałam powiedzieć że może wejść jednak szybko ugryzłam się w język przypominając sobie że siedzę w samej bieliźnie. Tak mu się kurwa nie pokaże! Rozejrzałam się wokół szukając czegoś co mogła bym założyć. Jedyną rzeczą była koszulka brata na końcu łóżka. Niewiele myśląc wyciągnełam rękę chcąc dosięgnąć materiału. Gdy tylko się naciągłam przez ciało przeszedł okropny ból. Sykłam zagryzając dolną wargę. Skończyło się na tym że leżałam sparaliżowana przez ból na łóżku.
- Lau ? Jesteś tam ?
- Tak ... coś się stało? - uniosłam głowę by zobaczyć jak klamka ugina się pod naciskiem . - Nie wchodź! - klamka się zatrzymała by po chwili wrócić na swoją dawną pozycję.
- Nie ..nic. - w jego tonie można było usłyszeć wahanie lecz zaraz wróciła pewność siebie. - Chciałem sprawdzić czy wszystko w porządku. Te ździeranie pancerza wyglądało na niebezpieczne i ... zresztą nie będę Ci przeszkadzać porozmawiamy jutro. Dobranoc ..
- Jasne ... Dobranoc- odpowiedziałam a po chwili usłyszałam oddalające się kroki.
To było dziwne, znaczy rozumiem że mogli czuć się zaniepokojeni ale myślałam bardziej że będą przerażeni moją formą daemona i tym co zrobiliśmy a oni ... martwią się? O mnie ? O zwykłego pionka?

- Dobrze wiesz że miałaś ich zabić.  Dlaczego tego nie zrobiłaś!? - po ciemnym pomieszczeniu rozbrzmiał wściekły głos kobiety.
- Bo stwierdziłam że nie warto ...
- Nie warto !? Co ty sobie myślisz!? - metal uderzył o posadzkę z głośnym brzdękiem. - Jesteś tylko nic nie wartym pionkiem ! Masz wykonywać moje rozkazy albo nic z ciebie nie zostanie !

- Lau ? - czując dłoń na ramieniu drgnełam otwierając szeroko oczy. Zasnełam? Nade mną stał Sousuke intensywnie wpatrując się we mnie swoimi szarymi oczami. - W porządku? Wyglądasz jak byś obudziła się z koszmaru.
- Chyba ... - uniosłam ostrożnie rękę. Nic nie czułam, środki przeciwbólowe musiały w końcu zadziałać. - pomożesz mi ?
Brat jedną ręką złapał moją dłoń a drugą wsunął pod plecy po czym ostrożnie podniósł mnie do siadu. Złapał koszulkę po która wcześniej sięgałam i założył ją na mnie. Była o wiele za duża. Pomógł mi jeszcze wpakować się pod kołdrę po czym sam ułożył się po swojej stronie. Obruciłam się na prawy bok.
- A tak właściwie... co się tam teraz dzieje ?
- Bambi sprząta nasz bałagan ... Z tego co słyszałem jutro rano mieszkańcy mają wrócić do domów. - obrucił się do mnie plecami, teraz mogłam w całej okazałości oglądać jego tatuaż. Przedstawiał chińskiego smoka, jego łeb zaczynała się na lewej łopatce, ciało zawijało się na całych plecach a kończyło ogonem na lewym boku. Zrobił go sobie już dawno temu, po części był to prezent dla Kuro kiedy ten był na skraju śmierci... znowu. Jak by się nad tym zastanowić Kuro zawsze wpadał w kłopoty które źle się dla niego kończyły.
- Chce wysłać ciała do Yarnam ? - po chwili dodałam- Przez portal ?
- Tak mi się wydaje ... śpij już, jutro będziemy się tym martwić.
- Ale jeśli chce otworzyć portal to musi mieć na to materiały. Skąd niby je ma ? Łuski smoka czy jego łzy trudno dostać. - uderzyłam go w plecy by mnie nie ignorował - Sousuke!
- Nie wiem ... Pewnie królową jej dała na wszelki wypadek... Bądź już cicho i śpij.
- Ale .. ! - chciałam dokończyć lecz poczułam jak coś ociera się o moje nogi. Odchyliłam kołdrę spoglądając pod nią. Prosto w moją twarz celowała nitka z cienia. O kurwa ... chyba się braciszek wkurzył. - Już nic nie mówię... Dobranoc.
Przykryłam się kołdrą i położyłam na plecy. Zdecydowanie mam dość wrażeń jak na jeden dzień, ale jutro będzie lepiej ... prawda ?
 

Zauważyłam że paru osobą bardzo podoba się Sousuke, tylko czy wiecie że ma on dwa oblicza? :3
W tym rozdziale chciałam choć trochę przybliżyć ich relacje gdy sami i nie muszą udawać. No i dodać parę nowych wątków, zauważyliście je ?    :3
Myślę że po takiej akcji małe rozluźnienie (chwilowe) atmosfery przypadnie wam do gustu. A przy okazji....

karmeloio ma dzisiaj urodziny :D prosiła mnie o rozdział z tej okazji a że mam czas tak więc jest :)
Wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia, szczęścia i pomysłów na książki :D

Ps. Gdzie jest special ? Eeeee no ... nie zdarzyłam zrobić... przepraszam T.T

Eldarya: Pozory mylą Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz