54. Wiedza szaleńca*

635 45 23
                                    

Shadow oparł się plecami o ścianę na przeciwko a ręce skrzyżował na piersi. Jego twarz zdobił szeroki i pewny siebie uśmiech a wzrok utkwił we mnie, zupełnie ignorując pozostałych którzy zdąrzyli wyjść za drzwi. Zatrzymali się widząc że za nimi nie idę lecz dalej stoję w progu.

"Duszo moja bratnia, mówisz że już lecisz?
Już rozwijasz skrzydła, bym sam sobie śpiewał
Wpierw miłym słówkiem do rozmowy podniecisz
A gdy księżyc wzejdzie - sam zbieram jej plewa

Duszo moja miła, zostań przy mnie, proszę
Długa noc przed nami, przepędźmy ją razem
Niech łzami tej pustki po tobie nie roszę
Wypal mi się w sercu ognistym obrazem

Nie żal ci towarzysza? W mroku zostanie!
Na pastwę nocy samego mnie wydajesz!
Proszę, nie śpij - ciekaw jestem co się stanie ..."

Shadow zamilkł, ucinając wiersz a korytarz wypełniła złowroga cisza przerywana miarowym cykaniem mechanizmu Wieży Zegarowej. Nigdy tego nie robił. Nawet jeśli zupełnie go ignorowałam, kończył każdy wiersz niezależnie czy był długi czy krótki, śmieszny lub smutny, o mnie lub o niczym... To było dziwne. Może mam do niego specyficzny stosunek i wolała bym ograniczyć naszą znajomość do minimum, ale dziwnie się czuje nie słysząc zakończenia. To prawie tak jakby Yarnam zostało pozbawione potworów... Albo zwłoki wnętrzności.
Z rozmyślań wyrwało mnie silne szarpnięcie za nadgarstek pod wpływem czego, cofnełam się schodząc o dwa stopnie. Mechanizm groźnie zgrzytnął. Z twarzy Shadowa zniknął uśmiech zastąpiony grymasem niezadowolenia. W jego spojrzeniu mogłam zobaczyć zazdrość oraz ogromną chęć mordu. Powędrowałam wzrokiem na trzymającą mnie osobę. Leiftan warknął bezgłośnie mrużąc swoje ... czarno zielone oczy! To dlatego Shadow tak zareagował. Na szczęście reszta stała kilka stopni niżej więc nie mogli zobaczyć tego co my.
- Nadal nie masz nastroju na rozmowę? - Daemon przerwał panującą ciszę. Pomimo tak negatywnych emocji jego głos nie zachwiał się i był nadal czarujący.
- Ona nie będzie z Tobą rozmawiać... - Leiftan starał się zachować spokój jednak jego głos lekko drżał od złości. Nie umknęło to uwadze Władcy co skomentował pogardliwym prychnięciem.
- Czyżby? - Shadow uśmiechnął się przebiegle po czym odepchnął się od ściany podchodząc bliżej. - Czyli chcesz powiedzieć że w ogóle nie interesuje Cię los jej ojca? A może po prostu nie interesuje Cię co czuje Lau?
- Wiem co czuje ... - Odparł nie patrząc na mnie. - Chcesz rozmawiać, to powiedz wszystko przy nas.
- Nie. Powiem to tylko na osobności, jej i nikomu więcej. - Wzruszył ramionami. - I tak nic z tego nie zrozumiecie, a ja nie mam wieczności na tłumaczenie. - Spojrzał na mnie. - To jak?
- Nie. - Aengel odpowiedział nim zdąrzyłam pozbierać wszystkie myśli. - Idziemy ...
Leiftan wzmocnił chwyt na moim nadgarstku po czym zaczął schodzić ciągnąc mnie za sobą.
- Chwila! - warknełam zapierając się w miejscu. - Czy ja już kurwa nie mam nic do powiedzenia!?
- Masz ale ...
- Nie ma żadnego ale! - Wyciągłam kości w nadgarstku boleśnie raniąc ukochanego który odrazu mnie puścił. Na jego dłoni powstało kilka dziur z których zaczęła sączyć się krew. - Nie masz prawa za mnie decydować, a już tym bardziej mówić co mam robić! Czy tego chcesz czy nie, ojciec jest dla mnie ważniejszy!
- Lau! - podniósł głos przez co odrazu uderzyłam wściekle ogonem o schody. - Nie zabraniam ci ratować ojca. Sam nie mam rodziców i wiem jak się czujesz ale nie pozwolę byś przebywała sama z Nim !
- Nie wiesz jak się czuję! - z całej siły zacisnełam dłonie w pięści. Czułam jak przebijam skórę paznokciami a po dłoniach zaczyna spływać ciepła krew. - Shadowa znam dłużej od Ciebie i wiem jak mam sobie z nim radzić! Nie potrzebuje twoich głupich aktów zazdrości!
W tym momencie nie interesowało mnie czy Leiftan będzie na mnie wściekły, obrazi się czy chuj wie co. Ruchem głowy pokazałam bracią by wracali do domu po czym odwróciłam się na pięcie wracając do domu Shadowa. Gdy tylko przekroczyłam próg z impetem zatrzasnełam za sobą drzwi.
- Nawet nie próbuj mnie wkurwiać! - warknełam wystawiając wskazujący palec lewej ręki przed nos Shadowa.
- Jakbym śmiał. - Daemon stał lekko zszokowany by po chwili podnieść ręce na wysokość ramion w geście kapitulacji. - Jak to było...? A tak, wkurwiona jesteś o wiele lepsza.
- Shadow ... - warknełam mrożąc oczy.

Eldarya: Pozory mylą Where stories live. Discover now