28. Pomoc...

948 71 24
                                    

- ... no i wszystko sobie wyjaśniliśmy. Nadal nie mogę w to uwierzyć. - Erica westchneła. - Lau słuchasz mnie?
Oderwałam wzrok od swoich długich czarnych paznokci i spojrzałam na nią.
- Tak ... A co ? - Tak naprawdę wogóle jej nie słuchałam, bardziej byłam pochłonięta swoimi myślami i życiem. A wydarzyło się sporo.
Minęło już kilka miesięcy od czasu gdy staliśmy się z Leiftanem parą. Oczywiście oboje dbamy o to by nikt się o nas nie dowiedział, co niestety sprowadza na mnie jeden mały problem a mianowicie zalecającego się Nevre. Próbowałam już chyba wszystkiego by odpuścił ale skubany nie daje za wygraną.
Poza tym nie działo się nic wielkiego, parę misji, pomoc mieszkańcą i od czasu do czasu pomaganie Ezarelowi. Tak ... Ja mu pomagam, świat oszalał. No cóż da się przeżyć, przynajmniej w zamian mogę dowolnie korzystać z pracowni, co jest mi bardzo na rękę.
Erica położyła dłonie na biodrach marszcząc lekko brwi. Ta.. ona też się do mnie przekonała i chyba znowu uważa mnie za przyjaciółkę ... nawet nie zdaje sobie sprawy jak bardzo się myli.
- O czym tak myślisz?
- O wszystkim i o niczym... - rzuciłam wymijająco.
- Dobra... to może chociaż ubierzesz ten nowy strój i pójdziemy razem na festiwal? - podniosła pudełko leżące na biurku by podejść do mnie i zacząć go odpakowywać.
- Nie mam ochoty ... wolę zostać w pokoju. - zmieniłam pozycję podciagając nogi oplatając je rękami i ogonem tym samym wygodniej usadowiłam się na łóżku.
- No weź! Nie bądź taka. - przeniosła wzrok z otwartego pakunku na mnie. - Dostajesz ubranie od tajemniczego wielbiciela i masz szansę spotkać go na festiwalu! Przecież to wspaniały początek historii miłosnej!
Oparłam czoło na kolanach nie mogąc dłużej tego słuchać. To wszystko było niepotrzebne. Dobrze wiem kto mi to zostawił. A ten festiwal to tylko strata czasu.
- Jeśli to ubiorę, dasz mi w końcu święty spokój? - podniosłam głowę wzdychając cierpiętniczo.
- Tak! - uradowana wróciła do wyciągania ubrań z pudełka.
Po chwili na łóżku leżał już ubrania o pięknym krwistym kolorze. Gorset z czarnymi akcentami do którego dopasowana była podobna spódnica z przodem do połowy uda i długim tyłem oraz welon ... chusta?
Uśmiechnęłam się delikatnie. Muszę przyznać że Leiftan ma dobry gust.
- Nie podoba mi się ... - rzuciła patrząc z dezaprobatą na zawartość pudełka. - ten kolor ...
- Przypomina krew ? - szeroko się uśmiechnęłam gdy na jej twarzy pojawiło się coś przypominającego strach. - Dlatego mi się podoba.
Wstałam biorąc gorset i spódnice po czym zniknęłam w łazience. Miałam to ubrać dopiero wieczorem no ale skoro sytuacja tego wymaga, ubiorę to teraz. W kilku ruchach pozbyłam się spodni i koszulki. Wciągnełam spódnice po czym zaczęłam ubierać gorset. Nie było to zbyt łatwe głównie z powodu misternego wiązania z tyłu i spierdalających cycków, bo oczywiście do tego gorsetu musiałam ściągnąć stanik. Zrezygnowana wyszłam z łazienki trzymając gorset przy piersiach.
- Weź mi z tym pomóż.... - spojrzałam na Erice siedzącą na łóżku.
Podeszła do mnie by chwycić wstążki i dopasować gorset.
- Mocniej. - rzuciłam poprawiając biust by lepiej się układał.
- Ale jest dobrze dopasowany.
- Przyciąg go mocniej, tak żebym nie potrafiła wziąść wdechu.
Dziewczyna z wachaniem wykonała moje polecenie. Otulił mnie przyjemny ucisk w żebrach. Nie byłam w stanie się zgiąć i z trudem robiłam wdech, było idealnie. Podeszłam do łóżka biorąc z niego krwisty welon. Miał na czubku dwa otwory w których idealnie mieściły się rogi. Materiał zasłaniał połowę oczu i opadła na ramiona oraz  ręce kończąc się przy kolanach.
- Powinnaś odsłonić oczy. Nie pasuje Ci ta fryzura. - Erica podrapała się po głowie zakłopotana.
Przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze. Niechętnie to przyznaje ale ma rację. Raz jej się udało. Przeczesałam grzywkę do tyłu upinając ją po czym po raz kolejny założyłam welon. Teraz każdy mógł przyjrzeć się moim szarym oczą i symetrycznym tatuażą pod nimi.
Od niechcenia ubrałam czarne pończochy i tego samego koloru buty na obcasie, no i oczywiście parę złotych naszyjników.
- Wyglądasz pięknie! - Erica oglądała mnie z każdej strony a jej oczy świeciły się z wyraźnego zachwytu. - Naprawdę pasuje ci ten kolor! - załapał moją dłoń ciągnąc ku sobie. - Chodźmy już na festiwal!
- Nigdzie nie idę! Powiedziałam tylko że się przebiorę. - wyrwałam dłoń.
- Ale Lau ... Prooosze! - przyciągnęła litery patrząc na mnie smutno. - Tylko ten jeden raz...

Eldarya: Pozory mylą Where stories live. Discover now