70. Kryształowa jaskinia

319 15 74
                                    

Kiri po raz kolejny uderzyła puchatą gąbeczką w swój policzek tworząc wokół chmurke białego pyłu. Jej twarz była kompletnie biała od pudru, oczy odznczały się krwistym makijażem podkreślając równie krwiste tęczówki. Mimo to dalej prześwitywał fiolet siniaka na lewym policzku podchodzący pod oko. Usta mimo podkreślenia równie krwistą szminką były pęknięte, co było widać. Im dłużej wpatrywała się w swoje odbicie, tym bardziej chciała się gdzieś zaszyć, zniknąć.
Od niechcenia strąciła jedno z luźnych pasm białych włosów okalających jej twarz. Sięgnęła po złotą szpilke zakończoną kwiatem, zdobionym czerwonymi kryształami z którego zwisały czerwone wstążki. Wbiła ją w misternie ułożony, wysoki kok po czym to samo zrobiła z zwykłą złotą szpilą. Zmieniła kolczyki w uszach tak że oprócz zwykłych małych złotych kółek, znajdowały się tam wiszące dzwoneczki z czerwoną kokardką, które dzwoniły przy każdym ruchu.
Założyła na ręce czarne rękawiczki do łokcia bez palców, zakrywając kolejne fioletowe ślady na bladej skórze. Przyjrzała się swojemu odbiciu w lustrze. Na pierwszy rzut oka była ładna, wręcz przykuwała spojrzenie. Czerwone kimono z długimi rękawami, ozdobione czarnymi i białymi akcentami podkreślało jej figurę jak i niespotykaną urodę. Wśród jej rasy taki widok zapierał dech w piersi.
Kiri brakowało go od dwóch dni. Żebra bolały przy każdym ruchu a najmniejszy oddech był jak wbicie noża. Ręce tak jak policzek, bolały przy każdym dotyku.
- KIRI! - Do uszu kitsune dotarł wkurzony głos ojca.
- Idę! - Odpowiedziała ostatni raz spoglądając w odbicie, po czym wyszła z łazienki.

***

Lordran tętniło życiem. Teren przed wielką świątynią, siedzibą Władcy Pogorzelisk został zapełniony różnego rodzaju stoiskami, ozdobionych w czerwień, czerń i biel. Czerwone lampiony, białe harmy jak i papierowe kolorowe liście były nieodzownym elementem jesiennego księżycowego festiwalu. Gdzieniegdzie stały w wielkich donicach krzewy których gałęzie zwijały się w różne strony tworząc spirale, koła i inne formacje. Na ich gałęziach przywiązanych było mnóstwo kolorowych wstążek jak i kartek z "życzeniem". Zwieńczeniem festiwalu był pokaz ognia który odbywał się w nocy gdy księżyc osiągał najwyższy punkt.
Kiri poruszyła uszami wywołując tym dzwonienie małych dzwoneczków. Jej wzrok bładził wśród tłumu wypatrując znajomych twarzy czy też co gorsza rodziców. Może pozwolili jej chodzić samotnie po festiwalu ale to wcale nie znaczyło że nie mieli jej na oku. Pilnowali jej o wiele bardziej niż zazwyczaj a każda oznaka niesubordynacji, była karana. Jeśli zauważą że nie ma jej na pokazie ognia albo co gorsza, że opuszcza teren Lordran... będzie martwa. I to dosłownie.
- Proszę, moje dziecko ... - Kitsune szybko wróciła wzrokiem do starszej kobiety sprzedającej na stoisku. Nie miała ogonów. Przez czas jaki tu spędziła zdążyła usłyszeć historię życia kobiety. Kogo kochała, kiedy wyszła za mąż, ile miała dzieci a także co się z nimi stało. Usłyszała co dzieje się u sąsiadów staruszki, kto kogo zdradza, kto według niej trzyma potwory w piwnicy a kto handluje jakimiś dziwnymi substancjami. Dodatkowo dowiedziała się jakim okropnym, bezdusznym, brutalnym i nieobliczalnym jest Kolekcjoner, oraz że całe nieszczęście w Lordran to jego wina. Było w tym ciut prawdy jednak w dużej mierze opowieść staruszki wydawała jej się przerysowana.
- Dziękuję. - Zabarała z dążących, pomarszczonych dłoni, czerwone ozdobne pudełko po czym wręczyła staruszce woreczek krwi, nim ta zaproponowała jej pobranie. Nie cierpiała tego. Jedna igła wielorazowego użytku. Każde stoisko posiadało mały sprzęt do pobierania krwi, w przypadku gdyby akurat ktoś nie miał jak zapłacić. W większości przypadków były to używane stare igły, brudne od zaschniętej krwi, kurzu i innych dziwnych rzeczy. Obrzydliwe i niehigieniczne, ale sprzedawców to nie obchodziło.
Szybko oddaliła się. Staruszka nie była jedyną osobą sprzedającą specjalne festiwalowe słodycze, obok siebie stało przynajmniej pięciu, każdy z innymi wyrobami choć bardzo do siebie podobnymi. Jednak według Kiri, właśnie te od starszej pani były najlepsze, nawet jeśli musiała czekać dłużej czy nawet słuchać histori jej życia, cztery razy do roku. Było warto.

Eldarya: Pozory mylą Where stories live. Discover now