Na podjeździe

858 40 123
                                    

21 marca

Pov: WILL

Przejeżdżaliśmy ulicami Hawkins. Wszystko mi się przypominało. Stare czasy. Chciałbym aby było jak dawniej. Jechaliśmy 20 minut kiedy byliśmy już na podjeździe Wheelerów. Powoli odpiąłem pas, otworzyłem drzwi samochodu i wyszedłem.  Była godzina 21.25. chłodny wiatr powiewał mi na twarz. Stałem i patrzyłem na budynek. Rozprostowalem kości i zacząłem wyciągać walizki.

- Pomóc ci mamo?- zaproponowałem mamie bo widziałem że nie dawała rady

-tak, dzięki- podała mi swoją torbę a ja chwyciłem i zaniosłem pod drzwi

- Will zadzwoń do drzwi bo nie mam kluczy- powiedziała Karen. Dlaczego ja. Zadzwonilem raz i nikt nie otworzył. Zadzwoniłem drugi raz tez nic. Zadzwoniłem trzeci i odszedłem od dzwonka. Usłyszałem jak ktoś szybko zbiega że schodów z środka poczym przekręcanie klucza. Stałem już przy aucie kiedy zobaczyłem jak kruczowlosy chłopak wybiega z domu i wbiega w objęcia El. Zabolało.

- El!! Jesteś już!!- poczym ją pocałował. Zabolało bardziej.

- MIKE JAK JA SIE ZA TOBĄ STĘSKNILAM!- dała mu drugi pocałunek. Ja tylko stałem i się  patrzyłem. Dlaczego to tak bardzo boli. Przecież już go nie kocham. Prawda?

Po Mike wybiegła Nancy i dosłownie żucajac się na Jonathana. A ja stałem sam. Nawet mama rozmawiała  z karen. Ja stałem i patrzyłem się raz na mamę i kobiete raz na Nancy i Jonathana i raz na El i Mika. Ale głównie na Mika. Jego twarz oświetlało jedynie światło które wisiało nad garażem ja stałem w cieniu nie wiedziałem co mam robić. Usmiechnąłem się smutno. Cieszyłem się że oni są szczęśliwi. Ja najwyraźniej nie zasługuje na szczęście. Nienawidze samego siebie. Uśmiech zszedł z mojej twarzy.

Powstrzymując łzy odwróciłem się w stronę mamy Mika. Chciałem podejść i spytać się czy mogę wyjść już do domu i skorzystać z toalety ale nagle zatrzymała mnie Nancy która żuciła  mi się na szyję.

- Hejka młody- odczepila  się odemnie i poczochrala mnie po włosach- zmieniłeś się- powiedziała i chyba zauważyła że coś jest nie tak- hej wszystko okej?- położyła mi dłonie na ramiona

- tak, po prostu jestem zmęczony- powiedziałem odwracając wzrok od niej. Ona dalej trzymała ręce na nich ramionach. Odwróciła się i spojrzała na Mika

- Mike! - wydarła się. Co ona robi? Po co go woła?- Patrz kto jeszcze przyjechał!- no chyba nie. Szybko wydostałem się z jej rąk i powiedziałem

- Nie wołaj go, nie chce im przeszkadzać- lekko podniosłem kącik ust

- już za późno idzie tu- powiedziała i odeszła.

Pov: Mike

Przytulałam się z El. Tęskniłem za nią. Była ubrana w sukienkę w czerwono niebieskie paski i miała rozpuszczone włosy. Wyglądała ślicznie. Nie mogłem nacieszyć się chwilą. Po około pięciu minutach uścisków usłyszałem że ktoś mnie woła.

- Patrz kto jeszcze przyjechał- krzyknęła Nancy. Spojrzałem za głosem i zobaczyłem go. Willa. Tesknielem za nim jednak nie rozmawiałem z nim długo. Byłem zły na siebie za to że byłem okropnym przyjacielem. Nie chciałem do niego podchodzić. Może był na mnie zły. Gdy na niego spojrzałem jeszcze gadał z Nancy. Mówił coś i kręcił głową na nie. Może nie chciał ze mną gadać.

Przejechałem go od dołu do góry. Zmienił się. Bardzo. Miał na sobie czarne szerokie spodnie i beżową za dużą bluzę. Pasowało mu to. Usmiechnąłem się pod nosem.

-Mike na co czekasz?- spytała El łapiąc mnie za rękę i prowadząc do chłopaka on się na mnie spojrzał. Z kamienną twarzą. Może faktycznie nie chciał ze mną gadać.

Pov: Will

Zanim El go zaczęła prowadzić do mnie to on stał i się tylko patrzył. Może jest na mnie zły. Albo już wie że jestem gejem bo Dustin mu powiedział i teraz się mnie brzydzi.

Dustin jest jedyną osobą która o tym wie. Sam się domyślił a ja się tylko przyznałem. Ale on by się nie wygadał prawda?

Byli już prawie przede mną a ja się tylko patrzyłem tak jakbym zobaczył ducha. Już stali przede mną a za mną dalej była Nancy. Spojrzał mi prosto w oczy a ja patrzyłem w jego. Miał piękne oczy. Staliśmy w ciszy dlatego postanowiłem się odezwać. Nie będę pokazywać że jest zły.

- Em hej?- spytałem a Nancy odeszła ode mnie i stanęła za mike. On nie odpowiedział dalej się patrzył w moje oczy. Poczym spojrzał na El i szybko powiedział

- Em tak cześć, hej - pomachał do mnie ale był tylko metr może dwa ode mnie. Nancy strzeliła go łokciem w plecy. On się na nią spojrzał a ona zrobiła tylko groźna minę. Chłopak spowrotem wrócił wzrokiem na mnie podszedł bliżej i mnie nie pewnie, lekko przytulił.

Tęskniłem za tym. Za jego uściskiem. Za jego dotykiem. Za nim. Oddałem uścisk. Spojrzałem przed siebie zobaczyłem Nancy podnosząca kciuk w górę do mnie. Odkleilem się od niego on się uśmiechnął na co ja zaaregowalem tak samo. Włożył kciuki do kieszeni spodni. Miał czarne rurki z dziurami i biało czarną koszulke z napisem hellfire. Ciekawe co to. Stanął na palcach z kciukami dalej w kieszeniach. Strasznie krępująca sytuacja.

- To co tam? - spytał opadając na pięty

- Wszystko w porządku a u ciebie?

- Też- nastał chwila ciszy wszyscy już byli w środku- może wejdziemy do środka? - zapytał

- Pewnie, wejdźmy - odpowiedziałem i usmiechnąłem się

_______________________________________

Dzisiaj trochę dłuższy mam nadzieję że wam się podoba. Jeśli są jakieś błędy proszę o komentarz

Nie dam rady żyć bez ciebie | BYLERWhere stories live. Discover now