Początek Końca

355 16 3
                                    

29 marca

Pov: Mike

Po powrocie do domu Willa posiedzieliśmy jeszcze chwilę w salonie z El dopóki Joyce nie wygoniła nas do spania. Szatyn oczywiście poszedł jeszcze wziąć sobie prysznic a ja z racji że zobowiązałem się do opieki nad nim siedziałem pod drzwiami łazienki. Chciałem mu dać trochę prywatności tak to bym stał i trzymał go za rękę aby przypadkiem się nie przewrócił pod tym prysznicem.

Gdy chłopak w końcu wyszedł z łazienki rzucił we mnie ręcznikiem i wykrzyczał coś w stylu "Nie jestem już małym dzieckiem, nie musisz mnie pilnować". To ja się tak o niego troszczę a ten wogóle tego nie docenia, mógłbym siedzieć u mnie w piwnicy pod ciepłym kocykiem, oglądać telewizję zajadając się popcornem ale nie, zostałem aby pilnować tego niewdzięcznika.

Wstałem podpierając się ściany i podszedłem trochę do willa. Chłopak miał mokre i rozczochrane włosy co dodawało mu uroku. Poczochrałem go po jego czuprynie i przejąłem wszystkie rzeczy które trzymał w rękach czyli jego ubrania i kosmetyczkę.

- Nie suszysz włosów?- zapytałem kierując się do pokoju chłopaka

- Wiesz, nie chce mi się- powiedział wzruszając ramionami

- Ale przemoczysz nimi całą poduszkę a ja nie będę spał jak z jakimś mokrym mopem- Odłożyłem rzeczy chłopaka na biurko oprócz ręcznika

- To nawet lepiej więcej miejsca dla mnie- Chłopak powiedział i zaczął kierować się do łóżka jednak na zatrzymałem go zarzucając mu ręcznik na głowę - Co ty-- zacząłem wycierać mu włosy ręcznikiem aby były choć trochę suche- Zostaw Mike l- próbował chłopak jednak ja nie odpuszczałem

Po dwóch minutach zaprzestałem jego tortur i ściągnąłem ręcznik z jego głowy. Włosy były trochę suchsze ale nadal przemoczone i bardziej rozczochrane natomiast chłopak wyglądał na złego

- Brawo załatwiłeś sobie spanie na podłodze - Powiedział oburzony ponawiając swoją drogę do łóżka lecz ja szybko podbiegłem praktycznie rzucając się na łóżko i przykrywając się zieloną kordłą chłopaka

- Tak szybko się mnie nie pozbędziesz- powiedziałem lekko przesuwając się do ściany tym samym robiąc miejsce dla szatyna na które on powoli przysiadł patrząc się w moje oczy

- Mike?- zapytał cicho

- Mhm?- mruknąłem podpierając się łokciami do siadu

- Możemy jeszcze nie iść spać- zapytał odwracając głowę przed siebie

- Jasne- powiedziałem lekko go obejmując- chcesz coś porobić?

- Możemy chwilę posiedzieć?- zapytał a ja tylko pokiwałem głową

Usadowiliśmy się wygodniej na łóżku opierając się o ścianę. Trzymałem Willa w swoich ramionach bawiąc się jego włosami które były już prawie suche

- Boje się- wyszeptał szatyn  a ja jeszcze bardziej przybliżyłem go do siebie

- Nie pozwolę mu cię skrzywdzić- powiedziałem składając pocałunek na jego czole

- To nie chodzi tylko o mnie, wszyscy za bardzo ryzykują, nie chce aby komukolwiek coś się stało szczególnie tobie- widziałem strach w jego oczach a zaraz po tym kropelka krwi wyleciała z jego nosa

- Napewno każdy sobie poradzi, nie martw się tym proszę. Jeszcze dzisiaj spróbuj zasnąć lub przynajmniej się zdrzemnąć bo wiem że jutro trzeba wcześnie wstać- Sięgnąłem po chusteczkę na szafkę nocną i wytarłem nią nos chłopaka.

-W porządku- powiedział i zaczął zakrywać się kordłą a gdy już cały był nią przykryty powtórzyłem jego czynność. Leżeliśmy na przeciwko siebie i wpatrywaliśmy się w swoje oczy- kocham cię, Mike- chłopak delikatnie ucałował moje usta i po chwili odsunął się od nich

- Ja ciebie też- i po tych słowach nastała cisza. Postanowiłem że nie zmrużę oka dopóki mój chłopak nie zaśnie co było trudne na sam zasypiałem. Na szczęście lub nie po niecałej godzinie chłopak zasną dzięki czemu mogłem spokojnie pójść spać












_______________________________________
Witajcie

Wygląda na to że zbliżamy się ku końcu tej książki. Zamierzam ją skończyć jeszcze w październiku ale nigdy nic nie wiadomo. Ale spokojnie mam pomysł już na następną

Mam nadzieję że rozdział wam się podoba a jeśli macie jakieś uwagi to piszcie

Żegnam

Nie dam rady żyć bez ciebie | BYLEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz