Dom Creelerów

393 18 46
                                    

30 marca

Pov:Will

Dochodziła godzina osiemnasta. Słońce powoli zachodziło i dzięki temu niebo miało piękny, pomarańczowy kolor. Był początek wiosny dlatego też było dość chłodno.

Właśnie byłem w drodze do domu Creelerów. Nastka z Max i Lucasem zostali w domu. El na znak od Mika postara się wejść do mojego umysłu poprzez kąpiel i spróbuje mnie uratować. Jechaliśmy samochodem ze Steavem, Jonathanem, e
Ericką i Mikem. Po dordze jeszcze zatrzymaliśmy się aby pomóc pozostałym dostać się na drugą stronę przez przejście otworzone poprzez śmierć Freda. Mieli pomóc El pokonać vecne i osłaniać dom Creelerów po drugiej stronie przejścia

Steve zaparkował samochód gdzieś na poboczu. Resztę drogi do domu Creelerów mieliśmy przebyć na piechotę dlatego że większość osób przechodzi na drugą stronę. Gdy Dustin, Eddie, Hopper i Robin byli już po drugiej stronie podszedłem do swojej mamy.

- Mamo uważaj na siebie- powiedziałem i przytuliłem się do swojej rodzicielki

- Ty tak samo- uśmiechnęła się oddając gest a zaraz potem została wprowadzona do przejścia.

Kątem oka widziałem jak Mike przytula się do Nancy co jest trochę dziwne ale widziałem też że Jonatan im się przygląda. Postanowiłem do niego podejść. Złapałem go za ramienie na co ten podskoczył w miejscu

- Jezu Will, Wystraszyłeś mnie- chłopak mnie potrząsnął z lekkim strachem w oczach. Było widać że się bał- Może powinien pójść z wami..

- Jonathan..

- Wydaje mi się że jest was za mało- kontynuował chłopak

-Jonathan

- Mike i Erica cię nie ochronią, wydaje mi się że powinna iść z wami przynajmniej jedna odpowiedzialna osobą. Na przykład ja lub Steave..- nie wieże że to powiedział, zawsze myślałem że chłopak nie cierpi się z burnetem

- Jonathan!- złapałem go za ramiona a on na chwilę umilkł - Poradzimy sobie, poza tym El też tam będzie, może i jest w domu ale da radę nam pomóc. Tak samo wy, też tam będziecie- przejechałem dłońmi po jego rękach - nie martw się, wszystko będzie dobrze- sam nie byłem pewny swoich słów ale ważne było aby każdy był skupiony.

- Tak, jasne- zgarnał mnie do krótkiego uścisku- uważaj na siebie- powiedział i odszedł a ja odwróciłem się w stronę Mika który odprowadzał soją siostrę do przejścia.

Gdy wszyscy oprócz steava byli już po drugiej stronie chłopak zatrzymał nas jeszcze na chwilę

- Pamiętacie wszystko?- zapytał patrząc się na nas po koleji

- Jasne, ile można powtarzać jedno?!- zapytała podirytowana Erika

- Tyle żebyście zrozumieli, błagam pilnujcie tej małej - pomogłem mu przejśc do połowy - Powodzenia- powiedział i oddalił się po drugiej stronie

Jeszcze chwilę patrzyliśmy na dziurę po czym złapałem wyższego chłopaka za rękę. Mike ruchem głowy pokazał Erice że też już może iść a ta przewróciła oczami i powiedziała

- A mi zostawili geji do opieki- i odeszła na przód. Razem z Mikem zaśmialismy się ponieważ wiedzieliśmy że mówiła to ironicznie.

Erica może i była czasem wredna ale była też tolerancyjna. A jak komuś dogryzała to prze jej charakter . Nigdy nie chciała nikogo obrazić jednak czasem jej zachowanie irytowało innych.

- Mike?- usłyszeliśmy głos naszego przyjaciela lucasa z krótkofalówki Mika

- Tak?- odpowiedział chłopak mocno trzymając urządzenie

Nie dam rady żyć bez ciebie | BYLERHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin