Przed Snem

439 22 27
                                    

28 marca

Pov: Mike

Will właśnie ucałował moje wargi kiedy nagle usłyszeliśmy skrzypienie drzwi

- HEJ!- rozległ się głośny głos dorosłego mężczyzny.

Szybko odworcilem się w stronę drzwi i ujrzałem Jima Hoppera, nie wyglądał on ma zadowolonego. Szedł w naszym kierunku a na mojej twarzy zaczął malować się strach. Nie bardzo przepadałem za mężczyzną tak samo jak on za mną. Myślę że gdyby mógł już dawno zrzuciły mnie z klifu a później jeszcze wyłowił i zakopał w swoim ogrodzie. Nie dziwię mu się że jest zły, najpierw zabrałem jego kochaną córeczkę a teraz dobieram się do jego syna. No pięknie.

- Nie widzicie że jest to łóżko jednoosobowe?!- wykrzyczał łapiąc willa za koszulkę ponieważ to on był bliżej przepaści z łóżka. Pociągnął go tak że szatyn spadł na podłogę

- Uważaj trochę!- wykrzyczałem od razu sprawdzając czy chłopakowi nic nie jest

- Nie pyskuj Wheeler! Will idźesz spać z nami na dół, nie zostawię cię z tym kretynem!- wskazał na mnie ręką

- Przepraszam bardzo? Daczego kretynem?!- moje pytanie zostało zignorowane

- Może i jest kretynem ale- Wykrzyczałem głośne"Hej!" Ale ponownie zostałem zignorowany. Nawet ty Will, serio wielkie dzięki- tu zostaję i nigdzie się nie ruszam- powiedział siadając na moje łóżko. Hopper przeniósł zdenerwowane spojrzenie na mnie. Widziałem jak jego oczy płoną złością

- Wheeler zepsułeś mi następne dziecko. Na szczęście Jonathan ma kogoś porządnego, tylko dalej ubolewam że z twoim nazwiskiem- dwoma palcami złapał się za nos na wyskokosci swoich oczu - ale niech wam będzie

- Wcale mnie nie zespół!- szatyn skrzyżował ręce na piersi

- Hej bo się jeszcze rozmyśle i wyrzucę cię przez okno młody

- Nikogo nie będziesz mi tu wyrzucał!- Wykrzyczałem. Miałem wrażenie że jesteśmy tak głośno że słyszy nas całe osiedle. Bardzo możliwe

- Uważaj bo polecisz z Byersem!- Wystawił palec przed siebie uspokajając nas

- No dobra a po co tu tak właściwie przyszedłeś co?- zapytałem podirytowany

- Joyce kazała mi przekazać żebyscie szli już spac bo jutro rano już jedziemy- zaczął kierować się w stronę drzwi

- Czyli się nie wyśpie, świetnie- powiedział ledwo słyszalnie will 

- A to ma być cały czas otwarte- Hopper wskazał na moje drewniane, brązowe drzwi- zrozumiano?

- Tak- powiedzieliśmy w równym czasie
Po czym odczekaliśmy chwilę aż mężczyzna zejdzie i od razu zamknęliśmy drzwi i wybuchliśmy  śmiechem

- On chyba cię nie lubi- powiedziałe mój chłopak spowrotem układając się na łóżku

- Co ty nie powiesz- przewróciłem oczami i usadowilem się obok niego- jestem prawie pewny że on razem z Nancy i Jonathanem prowadzą jakiś klub nienawiści do Michaela Wheelera- zaśmiałem się cicho na co chłopak odpowiedział tym samym

- Jonathan też?- powiedział przez śmiech

- Ty widziałeś jak on się na mnie patrzy, dosłownie tak jakby miał mi wywiercić jakąś dziurę w głowie- powiedziałem wzruszając ramionami a chłopak wybuchł jeszcze większym śmiechem.

Po jakimś czasie zgasiłem światło i ucałowałem willa w czoło na dobranoc i poszliśmy spać.

Po pewnym czasie leżenia i próbach zaśnięcia postanowiłem sprawdzić czy chłopak nie śpi. Oparłem się na łokciach przyglądając się niższemu. Nachyliłem się nad nim i zobaczyłem że miał zamknięte oczy, oddech miał spokojny i powolny. Powoli przysunąłem rękę do jego twarzy i zaczepiłem kosmyk włosów za jego ucho.
Na twarzy chłopaka zagościł uśmiech i powolne otworzenie oczów. Pięknie czyli nie spał. Obrócił głowę w moją stronę

- Co?- zapytał

- A nic, po prostu sprawdzałem czy śpisz- polożyłem  się spowrotem plecami na materac

- Jeszcze nie śpię, jakoś nie bardzo mogę- popatrzył się na mnie smutno a ja otworzyłem swoje ramiona tak by mógł się we mnie wtulić, co zrobił

- Jutro przyjadę do was- powiedziałem robiąc krórką przerwę- po wasz nowy numer telefonu

- Wiesz że ja sam mogę zadzwonić do ciebie, znam wasz numer na pamięć- powiedział dumny

- Ale ja chce przyjechać do was, do ciebie

- Oo niee dasz rady żyć bezemnie jednego dnia? To kochane Mike -dał mi całusa w policzek szczerze się usmiechając

- Tak, tak wiem -przewróciłem oczami- A teraz idź już spać bo rano musisz wstać

Zasneliśmy po jakiś dziesięciu minutach, wtuleni w siebie co mi ani trochę nie przeszkadzało. Gorzej gdyby Hopper wbił do nas o czwartej nad ranem aby zabrać nas na poranne bieganie po mieście. Nie wiem czy byłby bardziej zły o to że jestem tak blisko jego syna czy o to że jednak zamknęliśmy te drzwi











______________________________________

Witajcie!

Wczoraj rozdział się nie pojawił ponieważ cały dzień siedziałam na grobach a jak już wróciłam musiałam obejrzeć nowy sezon young royals żeby fala spoilerów z tik Toka mnie nie zalała ale nie ważne.

Mam nadzieję że rozdział wam się podoba.

A jak tam u was?

Jeśli są jakieś błędy proszę napiszcie w komentarzu

Żegnam!

Nie dam rady żyć bez ciebie | BYLERWhere stories live. Discover now