Przesłuchanie

567 31 62
                                    

27 marca

Pov: Will

Mike wyszedł po wodę a ja zostałem na dole. Siedziałem na kanapie i widziałem jak od razu po Mikeu wychodzi jedenastka. Zastanawiałem się czy on dalej jej nie kocha. Niby powiedział że kocha mnie ale co jeśli powiedział tak tylko żeby nie było mi przykro. Myślałem tak dopóki nie podeszła do mnie Nancy z czystą białą kartką i długopisem. Przywlokla ze sobą również krzesło i postawiła na wprost przedemną. Usiadła a cała reszta stała wokół.

- Zaczynaj- powiedziała i przyłożyła długopis na znak że już mogę zaczynać. Siedziałem sam na środku ogromnej kanapy  i bawiłem się swoimi palcami. Wszyscy wyczekiwali mojej odpowiedzi a ja nie umiałem wydusić z siebie żadnego słowa

- Nie wiem od czego zacząc- powiedziałem patrząc na swoje dłonie

- Spokojnie, powiedz nam to samo co powiedziałeś mikeowi - powiedział Jonathan

- Czy słyszałem swoje imię- do pokoju wszedł Mike z El. Chłopak podszedł do mnie i podał mi szklankę z wodą. Usmiechnąłem się do niego. Brunet odszedł do reszty i również przeniósł wzrok na mnie

- No to UMm. Ja.. zaczęło się od- nie wiedziałem co powiedzieć. Postawili mnie w bardzo stresującej sytuacji dla mnie

- Will pospiesz się, proszę - powiedziała Nancy

- Um- zacząłem trochę ciszej oddychać a serce zaczęło mi bić szybciej - zaczęło się od.. to było- Mike chyba zauważył że jest coś nie tak dlatego usiadł obok mnie i złapał mnie za rękę którą leżała na kanapie

- Jak chcesz mogę zacząc za ciebie a zaraz ty będziesz kończył dobrze?- zapytał czule się uśmiechając na co ja przytaknąłem. Naprawdę nie wiem jak mu dziękować

- No więc tak...- Mike zaczął opowiadać. Większość rzeczy które ja mu powiedziałem zapamiętał, tylko kilka razy go poprawiałem na przykład gdy pomylił kiedy to wszystko się zaczęło.

W międzyczasie splotłem nasze palce na co chłopak się lekko usmiechnął. Po pewnym czasie byłem gotowy mówić sam. Szturchnąłem chłopaka w ramię i pokiwałem głową na znak że już może kończyć.

Wszyscy patrzyli z żalem na moje zaszklone oczy. Opowiedziałem już prawie wszystko tylko została tylko kwestia moich blizn o których nie wie nawet Mike a mają one związek z zaistniałą sytuacją.

- Jest jeszcze jedna sprawa..- powiedziałem i póściłem dłoń Mika na co ten lekko uniósł jedną brew- ja-ja próbowałem to wszystko zakończyć ale- jedna łza spłynęła po mojej twarzy a język zaczął mi się plątać- ale się tak jakby nie da?

- Co masz na myśli?- zapytał Mike z troską w głosie.

Odsłoniłem powoli swoje rękawy pokazując innym swoje blizny. Popatrzyłem się na każdego z osobna sprawdzając ich reakcje. Niektórzy zasłonili sobie usta ręką a nie którzy stali i z jeszcze większym żalem patrzyli na moją osobę. Po twarzy Jonathana spłynęła łza a El nie bardzo rozumiąc o co chodzi podeszła do max i coś szepnęła do jej ucha

- Próbowałem to zrobić ale się nie dało..-powiedzialem łamiącym się głosem  spowrotem zaslaniając rękawy

- Jak to nie dało?

- Ta klątwa, to przez nią. Tak jakbym musiał zginąc z rąk vecny, to on musi mnie zabić

- Nie pozwolimy mu na to- powiedział cicho steave

Spojrzałem na Mika który siedział cicho obok mnie. Dalej się patrzył na moje ręce i cicho podciągał nosem. Co prawda on już wcześniej to zauważył ale nie mieliśmy jeszcze czasu aby o tym porozmawiać.

- Dobra na dzisiaj za dużo emocji lepiej chodźmy już spać- ogłosnila Nancy

- To kogo mam odwieźć do domu?- zapytał Steve i zaczęli i czymś dyskutować

Większość osób podeszła do mnie z wyrażeniem współczucia i po jakimś czasie się rozeszli. Ustalili że wszyscy śpimy u Wheelerów. Spojrzałem w prawo gdzie siedział Mike. Chłopak objął mnie jednym ramieniem i pogłaskał po plecach

- Potrzebujesz czegoś? - zapytał patrząc się w moje oczy. Kocham jego troskę

- Nie, nie dzięki- usmiechnąłem się w jego stronę

- Masz mi obiecać że jeśli coś będzie się działo od razu mi powiesz dobrze- ucałował mnie w czoło- nie wiem co bym zrobił gdybym cię stracił - łza spłynęła po jego policzku

- Obiecuję - złapałem jego policzek i wytarłem wczesniejszą łzę po czym przyciągnąłem go do krótkiego pocałunku. Gdy odsunąłem się od niego oboje się uśmiechneliśmy. Tym razem Mike złapał moją twarz i przyciągnął do swojej opierając swoje czoło o to moje.

- Kocham cię- wyszeptał cicho zamykając oczy, powtórzyłem jego czynność i złapałem za ręce chłopaka

- Ja ciebie też- dalej nie mogłem w to uwierzyć

- Will?- usłyszałem głos Jonathana. Szybko oderwaliśmy się od siebie i obróciliśmy w stronę mojego brata

-Hm?

-Chcialem cię przeprosić że nie było mnie przy tobie- podszedł do mnie i mnie przytulił

- Jest okej.. jest okej- pogłaskałem go po plecach. Poczułem ulgę gdy to powiedziałem. Już nie muszę nikogo okłamywać.







_____________________________________

Witam mam nadzieję że taki rozdział wam się podoba. Jeśli są jakieś błędy proszę o komentarz

Nie dam rady żyć bez ciebie | BYLERWhere stories live. Discover now