Opatrunek

577 34 41
                                    

27 marca

Pov: Mike

Poszliśmy z Willem do łazienki aby opatrzeć jego ranę. Na miejscu poprosiłem chłopaka aby usiadł na krawędzi wanny a ja poszedłem po apteczkę która znajdowała się w szawce pod zlewem.

- Jak się czujesz?- zapytałem z troską w głosie

- Bywało lepiej- zaśmiał się cicho.

Otworzyłem apteczkę i wyciągnąłem potrzebne rzeczy czyli wodę utlenioną i jeden nie duży bandaż. Lekko nachyliłem się nad szatynem. Spojrzałem na miejsce jego koszuli w którym znajdowała się plama krwi. Nie była dziurawa ani nic więc musiałem poprosić go o ściągnięcie ubrania. Na samą myśl o tym robiło mi się gorąco

- Czy mógłbyś..- wskazałem na koszule chłopaka- to sciągnąć?- zapytałem trochę nieśmiało

- Ah no tak- powiedział po czym szybko zaczął rozpinać guziki od dołu.

Żeby nie trwało to tak długo nie pewnie zacząłem rozpinać jego koszule ale od góry. On spojrzał na mnie i zarumienił się. Gdy został tylko jeden guzik gdzieś pośrodku Will pozwolił mi go rozpiąć. Wszystkie guziki zostały rozpięte, powoli zsunąłem ubranie po jego plecach. Gdy Will już był bez górnej części ubioru dyskretnie spojrzałem na jego przedramienia. Było tam parę jasnoróżowych blizn które widziałem już wcześniej. Nie chciałem chłopakowi teraz zadręczać tym głowy dlatego przeniosłem wzrok na miejsce które miałem opatrzeć

Nie była to jakaś duża rana ale na pewno była bardzo głęboka i ciekła z niej krew. Nie byłem pewny tego co miałem zrobić. Lekarzem nie jestem a o medycynie nawet nie myślałem

- Dlaczego wysłali do tego zadania akurat mnie- zaśmiałem się cicho a na odpowiedź dostałem tym samym

- Matko nie amputujesz mi ręki ani nie robisz żadnego przeszczepu, po prostu to oczyść i zabandażuj- usmiechnąłem się na jego słowa gdy ten cicho chihotał pod nosem- wydaje mi się że sam poradziłbym sobie lepiej, jesteśmy tu od 10 minut a ty jedyne co zrobiłeś to mnie rozebrałeś. Ja tu czekam doktorze- roześmiał się szatyn czekając na moją reakcję

- Masz rację- powiedziałem lapiąc za chusteczkę.

Na początku wytarłem parę ścieżek krwi które spływały od rany w dół po jego ręce. Następnie wziąłem buteleczkę z wodą utlenioną

- teraz może trochę zapiec - powiedziałem do chłopaka trochę odchylając go do tyłu tak aby krople wody nie spłynęły od razu w dół.

Gdy rozlałem ciecz na ranę to na twarzy willa od razu zagościł grymas. Złapałem willa za jego dłon jego drugiej ręki która prawdopodobnie jest złamana. Przejechałem kciukiem po jego miękkiej i ciepłej skórze. Chłopak tylko usmiechnął i zarumienł się.

Na sam koniec zabandażowałem jego ramię i przyniosłem jedną ze swoich cienkich koszul ponieważ ta naleząca do chłopaka było trochę w jego krwi

- Mike ja mam swoje ubrania- powiedział oddając mi koszule

- Wiem ale nie wiem gdzie są więc zakładaj to- powiedziałem narzucając na niego materiał.

On lekko wykrzywił się gdy wkładał połamaną ręke do koszuli. Gdy założył ubranie wyciągnąłem z apteczki jeszcze jeden kawałek bandaża i owinąłem go tak aby połamana ręka Will nie musiała tak mu wisieć tylko Aby miał ją przy sobie( wiecie chodzi o to w jakiej pozycji trzyma się w gipsie tylko że mu wisi ręka na bandażu. Mam nadzieję że rozumiecie XD)

- Coś jeszcze cię boli- zapytałem jeszcze raz poprawiając opatrunek

- Nie, dziekuję- powiedział i objął mnie jedną ręką, tą nie połamaną a ja oddałem uścisk mocniej niż szatyn

- Wystraszyłeś mnie kretynie - powiedziałem w jego ramię- Myślałem że cię strąciłem

- przepraszam- powiedział trochę bardziej mnie sciskając

- Nie, nie przepraszaj - odsunąłem się od niego i glęboko spojrzałem w jego oczy- potrzebujesz czegoś jeszcze?

- Nie, możemy już wracać na dół tylko..- szatyn stanął na palcach i lekko ucałował mój policzek- dziękuję za wszystko Mike- powiedział i wyszedł z łazienki, prawdopodobnie zszedł na dół do reszty.

Stałem po środku łazienki z lekko uchylonymi wargami i wpatrywalem się w ścianę przedemną. Moje policzki płonęły z gorąca a serce trochę szybciej zaczęło mi bić. Opuszkiem palca przejechałem po swoim policzku po czym usmiechnąłem się do siebie i również wyszedłem z łazienki.

______________________________________

Hejka dzisiaj taki rozdział mam nadzieję że wam się spodoba. Jeśli są jakieś błędy proszę o

Nie dam rady żyć bez ciebie | BYLERWhere stories live. Discover now