Spacer

698 35 20
                                    

22 marca

Pov:Will

Gdy wszyscy już wyszli zostałem tylko ja z Mikem. Mieliśmy iść się przejść do parku a podrodze dojedziemy do reszty na lody a potem razem wrócimy do domu.

Ubieraliśmy buty w ciszy. Chłopak skończył pierwszy a ja jeszcze wiązałem sznurówki. Chłopak prychnął.

- Zawsze miałeś z tym problem- uśmiechnął się pod nosem- z zawiązywaniem sznurówek- dodał

- Mnie to nie śmieszy Wheeler!- powiedziałem kończąc wiązać sznurówki. Wstałem a ten otworzył mi drzwi.

Miał rację zawsze miałem problem z zawiązywaniem sznurówek. Nie ważne ile razy ktoś mnie uczył, ile sposobów mi pokazywano ja po prostu nie potrafię tego zrobić dobrze. Zawiąże ale źle więc wkładam sznurówki do butów tak aby nie plątały się pod nogami.

Wychodziliśmy z ogródka chłopaka. Wyglądał na spiętego tak jakby chciał coś powiedzieć. Szliśmy do przodu w stronę parku. Oczywiście Mike prowadził bo ja nie bardzo pamiętam już drogi. Szliśmy w ciszy, niekomfortowej ciszy chłopak próbował się odezwać. Raz otwierał buzię poczym ją zamykał.

- Jeśli chcesz powiedzieć to mów ja nie gryzę- odezwałem się i lekko zaśmiałem na co chłopak zareagował tak samo

- tak właściwie to chciałbym cię jeszcze raz przeprosić- powiedział i szybko stanął przede mną na środku chodnika przed bramą do parku tak że nas zatrzymał- za tą sprawę z tym klubem..- powiedział unikając mojego wzroku. Na serio było mu przykro. Nie cierpiałem tego widoku, widoku chłopaka kiedy jest smutny. Nie chciałem go dobijać więc rzekłem tylko

- No nic było minęło trochę zabolało ale no cóż bywa. Nie musisz siebie winić za to, chciałeś po prostu żyć jak inni. Nie czekać na swojego przyjaciela i żyć życiem. Rozumiem to- on tylko jeszcze bardziej posmutniał i spojrzał w moje oczy

- Jestem okropnym przyjacielem - powiedział spuszczając głowę w dół

- hej nie mów tak. Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego mogłem sobie wymarzyć- złapałem go obiema dłońmi za ramiona a on podniósł głowę i mnie przytulił. Pewnie dziwnie wyglądaliśmy bo przytulalismy się dość długo. Czułem ciepło chłopaka które mnie roztapiało.

Po dłuższym czasie oddaliliśmy się od siebie i weszliśmy do parku. Szliśmy w ciszy tym razem komfortowej, wiedzieliśmy że nie musimy nic mówić jednak jego chyba dalej coś gryźło. Szliśmy powoli a chłopak obrócił głowę w moją stronę na co ja zrobiłem to samo i wysłałem mu pytające spojrzenie.

- Jest jeszcze jedna sprawa o którą chcę cię zapytac- odezwał się ciemnowłosy

- Słucham- odpowiedziałem spowrotem patrząc przed siebie

- no to tak wiem że to może zabrzmieć dziwnie i bezsensownie ale dzisiejsza data wydaje mi się że jest dla mnie ważna. Czy wiesz może co to za dzień?- powiedział i akurat w tym pięknym momencie moje sznurówki zaczęły latać we wszystkie strony co doprowadziło do tego że nadepnąłem na jedną z nich i starając się nie upaść złapałem się chłopaka obok. On akurat stawiał krok więc chwialiśmy się chwilę poczym razem upadliśmy na ziemię. Wyglądaliśmy pewnie jeszcze głupiej niż wcześniej przed parkiem. Zaczęliśmy powoli stawać i śmiać się

- Jezu przepraszam - powiedziałem i ukucnalen żeby spowrotem zawiązać sznurówki. Chłopak również kucnął naprzeciwko mnie. Położył ręce na moich palcach które niezręcznie próbowały zawiązać buta, spojrzałem na niego a on na mnie i spytał się

- mogę to zrobić? Nie chce żebyś się zabił o nie - zaśmiał się a ja mu przytaknąłem i wstałem do góry i patrzyłem się jak chłopak wiąże mi buty. Czułem że robię się czerwony

. Gdy chłopak skończył nie pewnie podałem mu rękę aby pomóc mu wstać. Chwycił moją dłoń i wstał. Ja wymamrotale ciche dziękuje i poszliśmy dalej.

- to jak wiesz co to za data- spytał zapomniałem o tym cholernym pytaniu. Skłamię.

- Może spytaj kogoś innego bo ja na pewno nic o tym nie wiem- odpowiedziałem. Spojrzałem na schody które prowadziły na parking starcourt

Pov: MIKE

Mimo że Will powiedział że nie wie co to za dzień to wiem że sklamal. Znam go nie od dzis. Postanowiłem że nie będę drążył tematu. On szedł lekko smutny.

Wchodziliśmy na schody. Nie były one jakieś mega długie ale no z 40 schodków było. Zauważyłem że Will szedł coraz wolniej a nagle się zatrzymał, oparł o barierkę plecami i złapał dwoma rękami poręczy.

Pov:Will

Szliśmy po schodach kiedy zrobiło mi się strasznie słabo. Obraz przed oczami zaczął się robić czarny a ja złapałem się czego kolwiek z by nie upaść. Zamknąłem oczy i złapałem się za głowę. Nie miałem siły iść dqlej.

- Will? WILL?!- usłyszałem głos Mika, otworzyłem oczy a obraz zaczął się wyostrzać. Chłopak stał przede mną i trzymał moją twarz w dwóch dłoniach. Ja jeszcze raz złapałem się za głowę. Bolała strasznie

- Kręci mi się w głowie Mike - powiedziałem cicho

-Dasz rade wejść na górę ?

- no może dam radę spróbuje- powiedziałem i chcąc postawić krok do góry prawie się o niego potknąłem. Chłopak przyglądał mi się uważnie. Poczym złapał mnie za plecy i pod udami. Zanosił mnie na górę schodów. Ja się lekko zarumienilem i złapałem się jego szyji- dziękuje - wymamrotalen już prawie na samej górze A ten się uśmiechnął i posadził mnie na ławce

____________________________________

Hejka jeśli są jakieś błędy proszę o komentarz

Nie dam rady żyć bez ciebie | BYLERWhere stories live. Discover now