Zadanie Od Siostry

556 31 71
                                    

27 marca

Pov: Mike

Zeszliśmy na dół do reszty i udaliśmy się do Nancy która na powitanie wysłała nam mordercze spojrzenie. Stanąłem przed nią

- No co?- zapytałem marszcząc brwi

- No co?! Od 10 minut was wołam! Nie wierzę że nic nie słyszałeś! Co wy tam właściwie robiliście?!- spojrzałem na Willa który przyglądal się mojej kłótni z Nancy i pomachał glową na boki.

On nie chciał abym mówił reszcie ale ja dobrze wiedziałem że tego nie można tak zostawić bo prawda i tak wyjdzie na jaw. Popatrzyłem spowrotem na moją siostrę a w tle widziałem Dustina który poruszał znacząco brwiami.

- Patrz na mnie i powiedz co było tak ważne!- powiedziała już dosyć wściekła dziewczyna

- Nie ważne, serio, po prostu rozmawialiśmy tyle- powiedziałem i widziałem jak twarz dziewczyny się trochę rozluźnia - powiedz co było tak ważne że mnie tu wołałaś- dodałem a dziewczyna skrzyżowała ręce na piersi

- Jakbyś nie zauważył jest tutaj ponad 10 osób od samego rana a teraz mamy godzinę 15! Więc proszę cię idź do kuchni znajdź coś i nakarm naszych gości!- powiedziała wymachując rękami w każdą stronę świata.

Bała się tego co nadchodzi, było to po niej widać. Zazwyczaj zachowuje się spokojnie i opanowanie jednak w sytuacjach gdzie chodzi o życie jej najbliższych wybucha.

Gdy skończyła swój dialog odwróciła się wracając do stołu gdzie siedziało to starsze towarzystwo. Na stole leżało mnóstwo papierów i różnych przyborów do pisania. Jonathan pogłaskał swoją dziewczynę po włosach w ramach uspokojenia. Nancy oparła się obrzegi stołów ciężko wzdychając

Odwróciłem się w stronę drzwi i pociągnąłem Willa za rękę w ich stronę

- idziesz ze mną, pomożesz mi- powiedziałem wychodząc z pokoju. Nie chciałem spuszczać go z oczu, teraz kiedy już wiem co może się stać.

Stanęliśmy na środku kuchni, położyłem ręce na biodrach i zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu. Will patrzył na mnie zdezorientowanym wzrokiem.

- Co robisz?- zapytał z lekko rozbawioną miną. Nie wiem co we mnie było takiego śmiesznego ale podobał mi się widok willa z uśmiechem na twarzy

- Zastanawiam się co mam podać NASZYM GOŚCIOM- zaśmiałem się podchodząc bliżej do chłopaka- a ciebie co tak bawi?- Chłopak przechylił głowę na bok i się usmiechnął, jego policzku przybrały lekko różowy kolor

- Uroczo wyglądasz gdy myślisz- powiedział patrząc w moje oczy. Usmiechnąłem się jeszcze szerzej a chłopak zakrył swoje usta dłonią- O mój boże powiedziałem to na głos?!- powiedział bardziej się rumieniąc, teraz już miał całą twarz w dłoniach. Lekko się zaśmiałem i podszedłem jeszcze bliżej chłopaka

- Hej spokojnie- delikatnie złapałem dłonie chłopaka tak żeby je odciągnąć od jego twarzy i spojrzeć mu w oczy- a ty uroczo wyglądasz gdy się rumienisz- powiedziałem  i tym razem to chłopak się zaśmiał.

Trzymając dalej chłopaka za ręce zbliżyłem się jeszcze bliżej patrząc się na różowe usta szatyna. Will dalej się uśmiechając zmarszczył brwi na znak niezrozumienia. Chciałem go pocałować, chciałem żeby wiedział jakimi uczuciami go darze. Zbliżyłem się delikatnie do twarzy willa. Widziałem że chłopak wstrzymał na chwilę oddech. Gdy byłem już bardzo blisko oczywiście ktoś musiał nam przerwać.

- MIKE!!- usłyszałem krzyk starszej siostry.

Odunąłem się od chłopaka odchrząkając. Bałem się że dziewczynie zaraz jakaś żyłka pęknie dlatego chciałem wykonać swoje zadanie. Zacząłem przeszukiwać każdą szafkę. W każdej było wszystko oprócz czegokolwiek czym mógłbym poczęstować darmozjady. Spojrzałem w stronę Willa który patrzył się na mnie najwyraźniej o czymś myśląc. Nad Willem była szafka w której rodzice zawsze kryli poczęstunek dla swoich gości. Podszedłem szybko w stronę szatyna i stanąłem tak blisko niego że stykałem się z nim udami. Na twarzy chłopaka widziałem zakłopotanie. Stanąłem na palcach i otworzyłem szafkę odsuwając się od chłopaka aby zobaczyć zawartość drewnianej półki.

- JEST- powiedziałem zadowolony na widok różnych ciastek, batoników i czipsów

-co?- zapytał zarumieniony chłopak. Wskazałem palcem na szafkę nad nim.

- Wyciągaj i podawaj mi

- Ja nie sięgne lepiej ty podawaj- powiedział wpatrując się w punkt nad sobą.

- E tam nie chce cię tym obciążać- przyniosłem mały taborecik tak by mógł na nim stanąć. Chłopak wszedł na taboret a ja rozłożyłem ręce tak by mógł mi podawać.- Wyciągaj wszystko

Will zaczął powoli wyciągać zawartość szafki. Gdy wyciągał jedną paczkę chrupków kukurydzianych jego rękaw od żółtej koszuli w kratę zaczął lekko opadać do łokcia. Coś na przedramieniu willa przykuło moją uwagę. Zobaczyłem jedną lekko różową bliznę od której odbijało się światło. Trochę mnie to zaniepokoiło ale gdy rękaw opadł niżej wszystko co miałem w rękach upadło na ziemię.

_______________________________________

Serio nie mam głowy do nazw rozdziałów. Przepraszam jeśli się nie podobają.

Nie dam rady żyć bez ciebie | BYLERDove le storie prendono vita. Scoprilo ora