27 marca
Pov: Will
Obiecałem mikowi zero sekretów jednak ja mam ich multum. Nie powiem mu o swoich wizjach, o moich ranach i tak dalej. Ale o jednym już wie. Wie że jestem gejem a tego właśnie wiedzieć nie miał. Co jeśli teraz się domyśli o moich uczuciach. On sam powiedział mi że też tak jakby lubi chłopców. Jakaś nadzieja jest.
Po bardzo interesującej zabawie konikami w której kilka razy usłyszałem od mika skarbie a ja każdym razem się uśmiechałem i rumieniem poszliśmy do kuchni zostawiając Holly w pokoju bo Mike zrobił się głodny. Zrobił sobie kanapkę.
- a ty nie chcesz?- zapytał
- nie dzięki nie jestem głodny
- jadłeś coś dzisiaj?- zapytał odkladając swój talerz na stół
- Nie ale nie potrzebuje- odpowiedziałem a chłopak do mnie podszedł
- Will ostatnio mało jesz czy wszystko dobrze?- dotknął mojego ramienia i spojrzał głęboko w moje oczy
- jem wystarczająco dzięki za troskę- przybrałem sztuczny uśmiech i strąciłem jego rękę z ramienia
- Will przecież widzę- kontynuował i złapał mnie za rękę. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy- Will..- złapał dłońmi za moje policzki tak abym spojrzał na niego
- Mike ja się staram serio ale nie potrafię- kilka łez spłynęło po moim policzku. Ja wiem że za mało jem, często mam zawroty głowy i ciemno mi się robi przed oczami ale daje radę z tym żyć.
- Ja wiem Will- objął mnie swoimi ramionami i pogłaskał po głowie- ja wiem..
Chwilę staliśmy w uścisku. Lekko wypłakałem się w jego koszulkę jednak mu to nie przeszkadzało
- Mam pomysł- powiedział Mike
- hmm?- powiedziałem cicho
- Ja ci coś zrobię, podobno lubisz moje dania- powiedział otwierając lodówkę ale ja do niego podszedłem i z powrotem ją zamknąłem
- Nie Mike proszę- wyszeptałem
- Will ja wiem że to jest dla ciebie trudne ale nie możesz wiecznie się głodzić. Wyglądasz blado, tak jakbyś nie jadł przez tydzień- spuściłem głowę w dół- jutro wraca twoja mama jeszcze pomyśli sobie że cię głodzilismy- zaśmiał się słabo.
Zgodziłem się na jedną małą kanapkę. Usiadłem na krześle przy stole i czekałem na chłopaka który przygotowywał mi jedzenie. Gdy skończył usiadł obok mnie podsuwając mi talerz pod nos. Chwyciłem pieczywo i powoli włożyłem do ust. Mike przyglądał się mojemu każdemu ruchowi. Gdy chłopak zjadł swoją kanapkę ja byłem w połowie swojej. Patrzył się z troską na mnie. Nie mogłem już. Puściłem swoją kanapkę na talerz
- Ja już nie dam rady- powiedziałem odsuwając talerz
- Will tyle się teraz dzieje... Musisz coś zjeść bo musisz mieć siłę. Proszę zrób to dla mnie- powiedział spowrotem podsuwając mi talerz
Chwyciłem kanapkę jeszcze raz. Przy każdym gryzie łza kręcila mi się w oku. A gdy zjadłem Mike szeroko się uśmiechnął i przytulił
- Smakowało?- zapytał odkladając talerze
- Może trochę..- powiedziałem cicho a na twarzy chłopaka pojawił się lekki rumieniec.
Gdy El wstała wszyscy ubraliśmy się i siedzieliśmy w salonie oglądając telewizję. Po jakimś czasie zeszła też Nancy z Jonathanem. Oni wiedzieli o chrissy i eddim tak samo jak steave i Robin. Opowiedzieliśmy im.
Nancy zawiozła Holly do koleżanki a gdy wróciła krótkofalówka Mika zaczęła wydawać dźwięk. Mike wyciągnął ją z pokoju. Z urządzenia słyszeliśmy głos dusitna
- HALO NIECH KTOS SIE ODEZWIE ODBIÓR
- Tu Mike odbiór
- Ja też jestem odbior- odezwał się lucas
- Jest kolejna ofiara..odbiór- powiedział cicho Dustin
Nancy wyrwała urządzenie od Mika i zaczęła je całe oglądac jakby czegoś szukała. Gdy znalazła odpowiedni przycisk nacisnęła go i powiedziała
- Niech wszyscy przyjadą do nas, Dustin ty weź Eddiego, Lucas ty jedź po max a ja zadzwonię po steava i Robin. Odbiór- powiedziała stanowczo dziewczyna odchodząc od nas i wybierając numer w telefonie. Dustin z Lucasem przytakneli na jej słowa.
Zapowiada się poważna narada..
___________________________________
Tak wiem jestem fatalna w wymyślaniu nazw rozdziałów. Przepraszam. Jeśli są jakieś błędy proszę o komentarz
YOU ARE READING
Nie dam rady żyć bez ciebie | BYLER
Actionw Kalifornii nie układało się najlepiej. Joyce postanowiła że wyjadą na kilkudniowy pobyt w Hawkins. Will nie chciał tego, nie chciał spotkania z Mike. Nie chciał żeby ktoś się dowiedział że coś jest nim nie tak (vecna) byler