Stary Dom

432 20 6
                                    

28 marca

Pov: Will

Jechaliśmy już może z dziesięć minut a mi już zaczynało się nudzić i trochę kręcić w głowie. Nie bardzo lubię podróże w aucie tym bardziej gdy się nic nie widzi. Lewym ramieniem stykałem się z El która co jakiś czas zadawała to durne pytanie " daleko jeszcze?" Powtórzyła je tyle razy że zaczęło mi się nudzić. Jonathan chyba spał bo słychać było jak cicho chrapał.

- A gdzie tak właściwie jedziemy?- zadałem to jedno zasadnicze pytanie

- A to  niespodzianka kochanie- odpowiedziała mi moja mama i w tym czasie auto oponą natrafiło na jakąś dziurę przez co lekko puknąłem głową w sufit auta.

Skądś kojarzyłem tę dziurę. Była bardzo podobna do tej która była w moim starym domu w Hawkins jednak w tedy byłem za mały żeby pukać się głową. Czy to możliwe że wracamy do starego mieszkania?

Po jakimś czasie samochód się zatrzymał. Mama z hopperem już wyszli ale nam kazali jeszcze chwilę poczekać. W międzyczasie obudziliśmy Jonathana szturchając go

- Co się dzieje?- wstał i powiedział zaspanym głosem

- Za głośno chrapiesz- zaśmiałem się razem ze swoją siostrą - a tak serio to mama kazała nam jeszcze czekać

- To po co mnie budzice?

- Żebyś później nie musiał się przebudzać- wyjęczała El a ja ponownie się zaśmiałem, po chwili jednak mój usmiech zniknął z mojej twarzy gdy zakręciło mi się w głowie. Przysunąłem się bliżej grzwi do auta i oparłem się głową o szybę- Will jesteś tu- dziewczyna machała reką próbując mnie wymacać. Gdy dotknęła mnie dłonią po twarzy od razu odtrąciłem jej rękę

- Gdzie te paluchy- zaśmiałem się

- Czemu tak cicho siedzisz?- zapytała ponowie dotykając mojej twarzy

- Po prostu źle-- nie dane mi było dokończyć ponieważ ktoś otworzył drzwi od mojej strony a z racji że byłem o nie oparty prawie wypadłem z samochodu gdyby nie to że w ostatniej chwili złapałem się oparcia siedzenia z przodu

- Matko Will uważaj- powiedziała moja mama

- No sorry nie wiedziałem że idziesz tutaj

- Dobra ważne że żyjesz, możecie już wychodzić- powoli wyszedłem z pojazdu i rozprostowalem swoje kości tak że niektóre strzeliły - chodźcie - przez chwilę czułem dłoń kobiety na swojej ale po chwili już jej nie było dlatego szedłem na ślepo do przodu. Prawie poslizgnąłem się na jednym z liści ale tylko PRAWIE- Jezu Will czy ty potrafisz się nie zabić czy może masz w planach już umierać - ponownie wyjęczała moja mama

- Uwierz że się staram mamo- podniosłem rękę do przodu tak aby wyczuć jeśli w coś wejdę. Powoli stawiałem kroki do przodu kiedy nagle potknąłem się prawdopodobnie o schody- Kurwa- powiedziałem cicho pod nosem jednak szybko zakryłem usta gdy zdałem sobie sprawę z tego że obok stoją moi opiekunowie? Nie wiem jak mam nazwać Hoppera. Niby związał się z moją mamą ale trochę dziwne

-Will słownictwo- odezwał się policjant a ja usłyszałem cichy śmiech mojego rodzeństwa

- Chciałbym to zobaczyć - odezwał się mój straszy brat jeszcze bardziej sie przy tym smiejąć

- Ja też - moja siostra również się zaśmiała. Tak UWIELBIAM swoje rodzeństwo 

- Will stan obok El i Jonathana a nie pełzasz po tej podłodze- chodziłem na kolanach tak aby czuć grunt pod sobą. Nie chciałem trafić do szpitala potykając się o jakiś głupi kamień. Przeżyłem atak vecny to z przejściem się w opasce na oczach po jakimś asfalcie nie powininno być problemu - młody ogarnij się- Jim chwycił mnie za ramię i postawił na prostych nogach obok Jonathana

- Możecie sciągnąć opaski- moja mama powiedziała zadowolonym głosem

Powoli zsunąłem opaskę z mojej twarzy i zobaczyłem swój stary dom. Dom w którym mieszkałem od dziecka aż do zeszłego roku. Miejsce w którym budowałem swoje wspomnienia te dobre i te złe. Usmiechnąłem się do siebie na widok tego budynku. Popatrzyłem się na swoje rodzeństwo. Jonathan uśmiechał się od ucha do ucha a El zadała pytanie " Po co tu przyjechaliśmy" na co oni odpowiedzieli że będziemy teraz tutaj mieszkać na stałe. Bardzo się ucieszyłem że tej informacji dlatego że teraz nie będę musiał zostawiać Mika teraz kiedy jesteśmy szczęśliwi.

Zanim wszedłem do środka za resztą obejrzałem się za siebie żeby zobaczyć jak długą i niebezpieczną  drogę przeszedłem. Od miejsca w którym stałem do samochodu były może trzy metry. Trzy METRY. A wydawało się jakby przynajmniej z dziesięć. Z kwaśną miną wszedłem do środka.

Od naszej przeprowadzki nikt się tu nie wprowadził dlatego też nasze niektóre stare meble tam zostały. Powoli chodziełem po mieszkaniu oglądając każdy możliwy zakamarek które kiedyś znałem na pamięć.

Wszedłem do swojego pokoju i uśmiechnąłem się pod nosem. Mój pokój był pusty, tak jakby nikt w nim nigdy nie mieszkał.

Wyszedłem szybkim krokiem z domu do mojej mamy która stała właśnie na dworze i zapalała sobie papierosa. Mocno ją przytuliłem i wyszeptałem

- Dziękuję












_______________________________________
Hejka
Jak się czujecie?
Mam nadzieję że rozdział wam je podoba.
Jeśli są jakieś błędy proszę o komentarz

Nie dam rady żyć bez ciebie | BYLERWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu