Pobudka

800 37 133
                                    

22 marca

Pov: MIKE

Obudziłem się była godzina 8.43. Spojrzałem na chłopaka obok. Spał tym razem spokojnie. Leżał na brzuch a rekami przytulał poduszkę. Miał lekko uchylone wargi. Wyglądał słodko... Nie zaraz co?! Po prostu uważam że mój przyjaciel wygląda słodko gdy ma rozstrzepane, puszyste, brązowe włosy. Tak przyjaciel. Dużo przeżył, nie zasługuje na takie cierpienia.

Pogłaskałem chłopaka po plecach i nachyliłem się nad nim żeby przejść. Spojrzałem na swoją dziewczynę i znów na chłopaka. Nie chciałem zranić ich obojga za wszelką cenę nie mogę ich stracić.

Podszedłem do biórka i wziąłem swoją koszulkę.Żeby móc jakoś wyglądać przy rodzicach a głównie przy mamie która zaraz wychodzi do pracy a taty zapewne nie ma już od 6 rano. Założyłem białą koszulkę i przeczesalem palcami włosy i gdy już kierowałem się do wyjścia usłyszałem

-Mike?- odezwał się głos mojej dziewczyny. Odwróciłem się w jej stronę i lekko jej pomachałem. Ona wstała i mnie przytulia

- Wyspałaś się?- spytałem oddając gest

- Tak, Mike?

- co robiłeś w nocy z Willem?- spytała się w ja się od niej oderwałem i spojrzałem się  na nią

- co masz na myśli?

- Nie było was w nocy- powiedziała odchodząc i kierując się w stronę jej torby

-AA no poszliśmy się napić tylko ale na chwilę i od razu z Joyce się pożegnaliśmy- powiedziałem drapiąc się po głowie. Dziewczyna tylko się uśmiechnęła i związała włosy w kucyka- idę coś zjeść też chcesz?

- Tak mogę iść- powiedziała

Udaliśmy się do kuchni i zastaliśmy moją rodzicielkę, mieszała coś w misce a obok leżała mąka i mleko.

- Hej mamo- powiedziałem a kobieta szybko popatrzyła się w moją stronę

- Mike akurat miałam iść cię budzić zrobiłam masę na naleśniki usmaż sobie Nancy i gościął- uśmiechnęła się w stronę jedenastki- Witaj Jane

- Dzień dobry- powiedziała moją dziewczyna

Po pięciu minutach moja mama wyszła z domu a ja zacząłem smażyć nie byłem w tym najlepszy ale El mi pomogła. Gdy wszystko już było gotowe el poszła obódzić Jonathana i Nancy a ja udałem się do willa. Po cichu wszedłem do pokoju i usiadłem na końcu kanapy. Will był cały opatulony kordłą. Złapałem go za plecy i powoli zacząłem pchać. Nie wstawał więc zacząłem mocniej pchać

- WILL NO WSTAWAJ NO! WILL- powiedziałem głośniej

- Jeszcze chwilę - wymamrotał cicho

- no ale ja ci śniadanie zrobiłem i zaraz wystygnie- powiedziałem a ten tylko obrócił się w moją stronę

- WOOO OTO SZANOWNY MICHAEL WHEELER POSTANOWIŁ ZROBIĆ ŚNIADANIE NIE TYLKO DLA SIEBIE nie dowierzam- powiedział uśmiechając się do mnie

- Ej często gotuje innym!- Powiedziałem lekko uderzając go w ramię. On wstał do siadu jednak dalej opatulony kordłą. Patrzył się na mnie.

- Mnie jeszcze nigdy nie zaszczyciłes swoim daniem- powiedział i lekko puścił kordłe do łokci. Dalej był bez koszulki. Gdy on to zauważył spowrotem nałożył kordłę. Zauważyłem rumieńca na jego twarzy Usmiechnąłem się do niego i powiedziałem

- Oh Will wstydzisz się mnie?- spytałem chytro i rzuciłem się na niego. Zacząłem go łaskotać pod pachą.

- HAHAH MIKE HAHW PRZESTAŃ PROSZĘ!- Krzyczał przez śmiech śmiał się tak że był cały czerwony- MIKE!- dalej próbował się wydostać. Ja usiadłem okrakiem na jego biodrach i dalej łaskotałem. Zatrzymałem na chwilę tortury złapałem chłopaka za ręce i docisnalem do materaca. Patrzyłem w jego oczy a on patrzył w moje. Po dłuższej chwili ciszy odsunąłem się od niego i zszedłem z jego bioder.

- To idziesz jeść?- spytałem a on chyba udawał obrażonego- no nie obrażaj się Willy lubię jak się śmiejesz

- Willy?- spytał i zmarszczył brwi

- Tak mi się wymckneło zapomnij o tym- powiedziałem nerwowo podchodząc do biórka i łapiąc za materiał udałem się z powrotem do chłopaka- trzymaj- podałem mu jego koszulkę-  i choć na górę zaraz wystygnie- powiedziałem a chłopak założył koszulkę

Udaliśmy się na górę wszyscy już siedzieli i zajadali się moim dziełem. Usiadlismy do stołu i również zaczęliśmy jeść

- co tak dlugo- spytała El patrząc na mnie że zdziwieniem

- Eh powiedzmy że komuś się nie chciało wstawać- spojrzałem na willa a zaraz cała reszta.

- dalej bym se posypał ale nie nie mogę- powiedział obrażonym głosem i wpychając sobie kawałek swojego naleśnika

- No ale nie mów że ci nie smakuje- powiedziałem z chytrym uśmiechem

- Yhm no są dobre- powiedział unikając mojego wzroku

Widziałem jak wszyscy jedli swoje naleśniki. Nancy w tym czasie również patrzyła się na mnie podejrzliwie raz na mnie raz na willa. Posłałem jej tylko pytające spojrzenie a ona się szybko zaczęło rozglądać po pokoju. Aha nie wiem o co jej chodzi.

_____________________________________
Hej oto następny rozdział mam nadzieję że się podoba. Jeśli są jakieś błędy proszę o komentarz

Nie dam rady żyć bez ciebie | BYLERDonde viven las historias. Descúbrelo ahora